«Trzy tygodnie później»*Adrien*
Siedzę na łóżku w swoim pokoju, odbijając gumową piłkę o ścianę.
- Już przestałbyś się nad sobą użalać- przeszedł obok Plagg w postaci zwykłego kota.
- Nie użalam się- warknąłem.
- Tak. Robisz to od trzech tygodni- uderzył we mnie puchatym ogonem.
- Odpierdol się, co?- przekręciłem się na bok.
Zjebałem po całości... Marinette mnie nienawidzi a to, co zrobiłem w Londynie wcale nie poprawiło mojej sytuacji. Co ja sobie wtedy myślałem?! To było głupie od samego początku.
- To wszystko twoja wina- wybuchłem.
- Co?
- To był twój plan, żebym udawał Felix'a i to przez ciebie wszystko strzelił chuj!
- Nie wiń mnie za swoje porażki- uciekł.
- Tchórz!- krzyknąłem za nim i z powrotem upadłem na łóżko.
*Marinette*
Po tym incydencie z Adrienem, niemal od razu wróciłam do Paryża. Sporo myślałam i doszłam do wniosku, że właściwie, to dobrze się stało. Adrien uświadomił mi, że moje miejsce jest tam, gdzie jestem i nieważne, gdzie będę, nie uchronię się od zła, więc po prostu to zaakceptowałam. Bridgette wyjechała gdzieś na wakacje, więc odzyskałam swój prywatny pokój.
- Jak się czujesz?- przysiadła przy mnie kotka.
- Coraz lepiej- pomiziałam Tikki pod brodą.
Jestem na dzisiaj umówiona z Aly'ą, więc zabieram się za ogarnianie.
Ubrałam różowe szorty i białą koszulkę na ramiączkach z koronkowym wzorem a włosy związałam w wysokiego kucyka. Całość dopiełniał lekki makijaż i naszyjnik - sowa.
Wyszłam z domu i pokierowałam się w stronę mieszkania przyjaciółki.
- Hej, skarbie!- wyszła mi na przeciw mulatka.
- Siemka- przytuliłam dziewczynę- Ale się odstrzeliłaś- zauważyłam.
Alya ubrana była w kwiecistą sukienkę do kolan, rozkloszowaną u dołu i wiązaną na szyi. Włosy związane miała w koka.
- Już nie przesadzaj- zaśmiała się.
Odkąd wróciłam z Londynu, więcej czasu spędzam z Aly'ą, pomaga mi się skupić na miłych rzeczach i nie myśleć o złych. Wspaniale jest mieć taką osobę.
- Opowiadaj. Jak tam z Trevorem?- szturchnęła mnie ramieniem.
- A co ma być?- zarumieniłam się- Jest bardzo miły i fajnie spędza się nam czas- kręciłam pasemkiem na palcu.
- No ale przecież ci się podoba- szłyśmy w stronę parku.
- No tak, jest dość przystojny, chociaż nie w typie każdej dziewczyny- zauważyłam.
Trevor to brunet o niebieskich oczach, nie jest umięśniony ani za wysoki, ale ma w sobie coś urzekającego i uroczego. Poznałam go tydzień temu i czuję, że coś między nami iskrzy, ale wolę nie dawać Alyi powodów do nadmiernej ekscytacji.
- Ej, to nie jest Trevor?- złapała mnie za ramię.
- Faktycznie podobny- schowałyśmy się za drzewem.
- Hm? Gdzie on zniknął?- straciłyśmy chłopaka z pola widzenia.
- Kto taki?- usłyszałyśmy męski głos za sobą.
- Aa!- odskoczyłyśmy wystraszone- Trevor haha...- zaśmiałam się nerwowo- Co ty tu robisz?- uśmiechnęłam się sztucznie.
- A tak się przechadzałem. Hejka- objął mnie ramieniem w talii, obrócił, pochylił do ziemi i ucałował w dłoń.
- Hhej...- zaschło mi w gardle.
- Heej- Alya zrobiła okrągły ruch dłonią.
Trevor postawił mnie do pionu.
- A wy co tu robicie? Damski wypad?- poruszył sugestywnie brwiami.
- Tak, dokładnie- porwała mnie przyjaciółka- Tylko dla dziewczyn- uśmiechnęła się.
- Haha... Rozumiem, to nie przeszkadzam. Miłego- pocałował mnie w czoło i odszedł.
Stałam jeszcze chwilę w osłupieniu.
- Jaki on troskliwy- położyła mi dłoń na ramieniu.
- Cudowny...- zamyśliłam się- Cco?! Znaczy ttak jest całkiem spoko. Idziemy- popchnęłam Alyę w stronę wyjścia.
______________________________________
Siema! Kolejny rozdział za tydzień, wyczekujcie! A jeżeli ten wam się spodobał, to możecie zostawić gwiazdkę i komentach, dzięki.
Enjoy 😃Za wszelkie błędy z góry przepraszam.
CZYTASZ
Te zielone oczy [Miraculum]
FanfictionOPOWIEŚĆ MOJEGO AUTORSTWA! Z pewnych przyczyn muszę kontynuować ją z innego konta (pierwsze 3 rozdziały dostępne na poprzednim koncie- Marli653" Kontynuacja opowiadania pt. ,,Miraculum: Bad Boy and Sweet Girl" Przed rozpoczęciem tej książki, zapozna...