Jaki poranek, taki cały dzień #21

356 24 2
                                    


*Marinette*

Otwierałam oczy, budzona promieniami słońca, które wkradały się przez niewielką szczelinę między zasłonami do mojego pokoju.

Jeszcze w fazie rozbudzania, dotykałam łóżka, szukając dłonią Adriena, jednak niczego nie wyczułam. Otworzyłam w pełni swoje zaspane ślepia i usiadłam na poduszkach. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Nigdzie go nie ma... A może to wszystko było tylko snem? Właściwie wydarzenia minionej nocy są tak absurdalne i abstrakcyjne, że nie zdziwiłabym się.

- Co ty gadasz, Marinette? To nie był sen. W kącie leży zniszczona, poplamiona bluza Adriena- powiedziałam do siebie.

Uśmiech z mojej twarzy natychmiast zszedł, uświadamiając sobie, co się stało.

- Jaka ja jestem głupia...- złapałam się za głowę, załamując ręce- Po prostu dałam mu to, czego chciał i mnie zostawił. Pierdolony dupek!

Łzy napłynęły mi do oczu. Czuję się jak kurwa i największa idiotka na świecie. Wiedziałam, że zależy mu tylko na tym, żeby mnie zaliczyć i mu się to udało... A ja jebana kretynka myślałam, że naprawdę coś do mnie czuje. Pokazałam swoją słabość i dałam się wykorzystać.

Podciągnęłam kolana pod brodę i schowałam twarz w dłoniach. Brzydzę się sobą.

*Adrien*

Obudziłem się rześki i pełen wigoru. Rozejrzałem się po pokoju, zatrzymując wzrok na granatowłosych pasmach, rozwalonych po poduszce. A więc to nie był tylko piękny sen. Spędziłem z Mari najpiękniejszą noc w swoim życiu. Pogładziłem dziewczynę po policzku tak, aby się nie obudziła i wygramoliłem się z pościeli.

Ubrałem tylko spodnie, bo moja bluza nie nadawała się już do noszenia. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do kuchni.

Lodówka była pełna jedzenia, więc nie będzie problemu z przygotowaniem czegoś pysznego... W sensie jeśli chodzi o zasoby, bo co do moich umiejętności kulinarnych, to nie jestem pewny.

Zdecydowałem się na omleta wytrawnego i sałatkę owocową.

Umyłem pomidora, ogórka, paprykę oraz selera naciowego oraz przygotowałem ser i szynkę. Pokroiłem wszystko z drobnymi problemami w kostkę i połączyłem z roztrzepanymi jajkami. Doprawiłem do smaku i wrzuciłem na patelnię, przykrywając pokrywką.

Przygotowałem także mango, kiwi, banana, truskawki i borówki, żeby przygotować pyszną sałatkę owocową dla mojej księżniczki.

- Ał... pierdolone mango- syknąłen z bólu, zacinając się przy krojeniu owocu.

Opatrzyłem ranę i z resztą owoców poszło już gładko. Przekręciłem omleta, chwilę go posmarzyłem i zdjąłem na talerze. Trochę się rozjebał podczas transportu, ale trudno. Posypałem danie świeżym szczypiorkiem, nalałem herbaty do dzbanka i wszystko położyłem na metalowej tacy.

- Tylko się nie wyjeb, Agreste- powiedziałem cicho, zaczynając powoli iść z tacą.

Uchyliłem drzwi i wszedłem po cichu do środka. Marinette siedziała skulona na łóżku i szlochała. Odstawiłem tacę na szafkę i podszedłem do granatowłosej.

- Mari? Ty płaczesz?- zapytałem jak debil, siadając przy niej. "Nie. Wącha ręce, deklu" skarciłem się w myślach".

- A- Adrien?- spojrzała na mnie.

- Co się stało?- objąłem ją ramieniem.

- Myślałam, że mnie zostawiłeś...

- Kochanie...- zwróciłem się czule- Nigdy cię już nie zostawię- otarłem jej łzy i przytuliłem mocno do siebie- Kocham cię- Szepnąłem, całując ją w czubek głowy- Przygotowałem dla nas śniadanie.

- Dziękuję- uśmiechnęła się.

- Proszę. Załóż coś na siebie, bo może być ci chłodno- podałem dziewczynie koszulkę.

Marinette wyraźnie się speszyła i spaliła buraka. Pewnie nie wiedziała, że jest naga.

Nastolatka ubrała się i usiadła na krańcu łóżka, a ja przysunąłem stolik i postawiłem na nim śniadanie.

- Wygląda pysznie- powiedziała.

Zabraliśmy się za konsumpcję.

- Smakuje ci? Nie za słone?- zapytałem.

- Jest bardzo dobre, dziękuję- pocałowała mnie w policzek.

- Cieszę się.

- Co sobie zrobiłeś?- spytała, pokazując na ranę na palcu.

- Skaleczyłem się przy krojeniu owoców.

- Biedny- ucałowała w plaster.

[...]

- Muszę wziąć prysznic- wstała.

- Dobrze. Poczekam.

Dziewczyna ruszyła w stronę łazienki, ale zatrzymała się, otwarłszy drzwi.

- Chcesz ze mną?- zapytała, zarumieniona jak dorodna truskawka.

- Jesteś pewna?

Skinęła głową, a ja ruszyłem za księżniczką.

- Daj. Pomogę ci- powiedziała, widząc, że nie radzę sobie z opatrunkiem na ramieniu.

Rozebraliśmy się i weszliśmy do kabiny. Marinette puściła z góry ciepłą wodę.

Ciecz rozlała się po naszych ciałach a para wypełniła prysznic.

- Jesteś przepiękna- złapałem ją za podbródek i wbiłem się w jej usta. Malinowe, aksamitne wargi dziewczyny ocierały się o moje, sprawiając że całe moje ciało pokrywało się gęsią skórką i drżało.

Przytuliłem ją do siebie, scalając nasze ciała razem. Niesamowite uczucie.

Nalałem płynu na dłonie, roztarłem go i rozłożyłem po ciele fiołkowookiej. Marinette zrobiła to samo ze mną, uważając by nie uszkodzić rany na ramieniu.

Spłukaliśmy się, jednak nie wychodziliśmy spod prysznica.

- Masz taką delikatną skórę- całowałem po szyi i ramionach.

- A ty usta- zanurzała dłonie w moich włosach.

- Kocham każdy milimetr twojego cudownego ciała- gładziłem po jej brzuchu.

- Mm... Adrien- rozmarzyła się.

Wyszliśmy spod wody i zaczęliśmy się wycierać. Marinette ubrała uroczą bieliznę w kaktusy a na to biały top i jeansowe, poszarpane szorty. Włosy związała w wysokiego kucyka.

- Załóż to- podała mi koszulkę- Kiedyś mi ją dałeś- dodała.

Nałożyłem nowy opatrunek i ubrałem się w spodnie oraz koszulkę.

- Wiesz, co cię teraz czeka?

- Ehh, tak...- spuściła głowę- Muszę powiedzieć, Aly'i. Boże, jak ona zareaguje (?)- załamywała się.

- Będzie dobrze- ucałowałem ją w czoło- Wybacz, Mariś, ale będę się zbierał.

- Jasne. Odprowadzę cię- ruszyła ze mną w stronę wyjścia.

- Kocham cię- objąłem ją w talii i namiętnie pocałowałem, co odwzajemniła- Uwielbiam twoje pocałunki- dałem jeszcze krótkiego całusa.

- Do zobaczenia.

- Pa, kochanie- wsiadłem do auta.

- Otworzę ci bramę. Jedź bezpiecznie- pocałowała mnie przez szybę w aucie.

- Dobrze, kotku.

Wyjechałem z posesji dziewczyny.

Kurwa. Jestem najszczęśliwszym facetem na Ziemii.

______________________________________

Siema! Mam nadzieję, że rozdział się podobał, a jeśli tak to zapraszam do zostawienia gwiazdki i komentarza. Dziękuję 😚. Miłego dnia, kochani 🌺🌄
Enjoy 😀

Za wszelkie błędy z góry przepraszam.

Te zielone oczy  [Miraculum]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz