*Marinette*Otwierałam oczy, budzona promieniami słońca, które wkradały się przez niewielką szczelinę między zasłonami do mojego pokoju.
Jeszcze w fazie rozbudzania, dotykałam łóżka, szukając dłonią Adriena, jednak niczego nie wyczułam. Otworzyłam w pełni swoje zaspane ślepia i usiadłam na poduszkach. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Nigdzie go nie ma... A może to wszystko było tylko snem? Właściwie wydarzenia minionej nocy są tak absurdalne i abstrakcyjne, że nie zdziwiłabym się.
- Co ty gadasz, Marinette? To nie był sen. W kącie leży zniszczona, poplamiona bluza Adriena- powiedziałam do siebie.
Uśmiech z mojej twarzy natychmiast zszedł, uświadamiając sobie, co się stało.
- Jaka ja jestem głupia...- złapałam się za głowę, załamując ręce- Po prostu dałam mu to, czego chciał i mnie zostawił. Pierdolony dupek!
Łzy napłynęły mi do oczu. Czuję się jak kurwa i największa idiotka na świecie. Wiedziałam, że zależy mu tylko na tym, żeby mnie zaliczyć i mu się to udało... A ja jebana kretynka myślałam, że naprawdę coś do mnie czuje. Pokazałam swoją słabość i dałam się wykorzystać.
Podciągnęłam kolana pod brodę i schowałam twarz w dłoniach. Brzydzę się sobą.
*Adrien*
Obudziłem się rześki i pełen wigoru. Rozejrzałem się po pokoju, zatrzymując wzrok na granatowłosych pasmach, rozwalonych po poduszce. A więc to nie był tylko piękny sen. Spędziłem z Mari najpiękniejszą noc w swoim życiu. Pogładziłem dziewczynę po policzku tak, aby się nie obudziła i wygramoliłem się z pościeli.
Ubrałem tylko spodnie, bo moja bluza nie nadawała się już do noszenia. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do kuchni.
Lodówka była pełna jedzenia, więc nie będzie problemu z przygotowaniem czegoś pysznego... W sensie jeśli chodzi o zasoby, bo co do moich umiejętności kulinarnych, to nie jestem pewny.
Zdecydowałem się na omleta wytrawnego i sałatkę owocową.
Umyłem pomidora, ogórka, paprykę oraz selera naciowego oraz przygotowałem ser i szynkę. Pokroiłem wszystko z drobnymi problemami w kostkę i połączyłem z roztrzepanymi jajkami. Doprawiłem do smaku i wrzuciłem na patelnię, przykrywając pokrywką.
Przygotowałem także mango, kiwi, banana, truskawki i borówki, żeby przygotować pyszną sałatkę owocową dla mojej księżniczki.
- Ał... pierdolone mango- syknąłen z bólu, zacinając się przy krojeniu owocu.
Opatrzyłem ranę i z resztą owoców poszło już gładko. Przekręciłem omleta, chwilę go posmarzyłem i zdjąłem na talerze. Trochę się rozjebał podczas transportu, ale trudno. Posypałem danie świeżym szczypiorkiem, nalałem herbaty do dzbanka i wszystko położyłem na metalowej tacy.
- Tylko się nie wyjeb, Agreste- powiedziałem cicho, zaczynając powoli iść z tacą.
Uchyliłem drzwi i wszedłem po cichu do środka. Marinette siedziała skulona na łóżku i szlochała. Odstawiłem tacę na szafkę i podszedłem do granatowłosej.
- Mari? Ty płaczesz?- zapytałem jak debil, siadając przy niej. "Nie. Wącha ręce, deklu" skarciłem się w myślach".
- A- Adrien?- spojrzała na mnie.
- Co się stało?- objąłem ją ramieniem.
- Myślałam, że mnie zostawiłeś...
- Kochanie...- zwróciłem się czule- Nigdy cię już nie zostawię- otarłem jej łzy i przytuliłem mocno do siebie- Kocham cię- Szepnąłem, całując ją w czubek głowy- Przygotowałem dla nas śniadanie.
- Dziękuję- uśmiechnęła się.
- Proszę. Załóż coś na siebie, bo może być ci chłodno- podałem dziewczynie koszulkę.
Marinette wyraźnie się speszyła i spaliła buraka. Pewnie nie wiedziała, że jest naga.
Nastolatka ubrała się i usiadła na krańcu łóżka, a ja przysunąłem stolik i postawiłem na nim śniadanie.
- Wygląda pysznie- powiedziała.
Zabraliśmy się za konsumpcję.
- Smakuje ci? Nie za słone?- zapytałem.
- Jest bardzo dobre, dziękuję- pocałowała mnie w policzek.
- Cieszę się.
- Co sobie zrobiłeś?- spytała, pokazując na ranę na palcu.
- Skaleczyłem się przy krojeniu owoców.
- Biedny- ucałowała w plaster.
[...]
- Muszę wziąć prysznic- wstała.
- Dobrze. Poczekam.
Dziewczyna ruszyła w stronę łazienki, ale zatrzymała się, otwarłszy drzwi.
- Chcesz ze mną?- zapytała, zarumieniona jak dorodna truskawka.
- Jesteś pewna?
Skinęła głową, a ja ruszyłem za księżniczką.
- Daj. Pomogę ci- powiedziała, widząc, że nie radzę sobie z opatrunkiem na ramieniu.
Rozebraliśmy się i weszliśmy do kabiny. Marinette puściła z góry ciepłą wodę.
Ciecz rozlała się po naszych ciałach a para wypełniła prysznic.
- Jesteś przepiękna- złapałem ją za podbródek i wbiłem się w jej usta. Malinowe, aksamitne wargi dziewczyny ocierały się o moje, sprawiając że całe moje ciało pokrywało się gęsią skórką i drżało.
Przytuliłem ją do siebie, scalając nasze ciała razem. Niesamowite uczucie.
Nalałem płynu na dłonie, roztarłem go i rozłożyłem po ciele fiołkowookiej. Marinette zrobiła to samo ze mną, uważając by nie uszkodzić rany na ramieniu.
Spłukaliśmy się, jednak nie wychodziliśmy spod prysznica.
- Masz taką delikatną skórę- całowałem po szyi i ramionach.
- A ty usta- zanurzała dłonie w moich włosach.
- Kocham każdy milimetr twojego cudownego ciała- gładziłem po jej brzuchu.
- Mm... Adrien- rozmarzyła się.
Wyszliśmy spod wody i zaczęliśmy się wycierać. Marinette ubrała uroczą bieliznę w kaktusy a na to biały top i jeansowe, poszarpane szorty. Włosy związała w wysokiego kucyka.
- Załóż to- podała mi koszulkę- Kiedyś mi ją dałeś- dodała.
Nałożyłem nowy opatrunek i ubrałem się w spodnie oraz koszulkę.
- Wiesz, co cię teraz czeka?
- Ehh, tak...- spuściła głowę- Muszę powiedzieć, Aly'i. Boże, jak ona zareaguje (?)- załamywała się.
- Będzie dobrze- ucałowałem ją w czoło- Wybacz, Mariś, ale będę się zbierał.
- Jasne. Odprowadzę cię- ruszyła ze mną w stronę wyjścia.
- Kocham cię- objąłem ją w talii i namiętnie pocałowałem, co odwzajemniła- Uwielbiam twoje pocałunki- dałem jeszcze krótkiego całusa.
- Do zobaczenia.
- Pa, kochanie- wsiadłem do auta.
- Otworzę ci bramę. Jedź bezpiecznie- pocałowała mnie przez szybę w aucie.
- Dobrze, kotku.
Wyjechałem z posesji dziewczyny.
Kurwa. Jestem najszczęśliwszym facetem na Ziemii.
______________________________________
Siema! Mam nadzieję, że rozdział się podobał, a jeśli tak to zapraszam do zostawienia gwiazdki i komentarza. Dziękuję 😚. Miłego dnia, kochani 🌺🌄
Enjoy 😀Za wszelkie błędy z góry przepraszam.
CZYTASZ
Te zielone oczy [Miraculum]
FanfictionOPOWIEŚĆ MOJEGO AUTORSTWA! Z pewnych przyczyn muszę kontynuować ją z innego konta (pierwsze 3 rozdziały dostępne na poprzednim koncie- Marli653" Kontynuacja opowiadania pt. ,,Miraculum: Bad Boy and Sweet Girl" Przed rozpoczęciem tej książki, zapozna...