Lawina pytań #24

254 19 6
                                    


*Adrien*

– To skoro już mi się wrąbałeś do auta, to może gdzieś pojedziemy?

– Gdzie zechcesz, kochanie.

– Jadłeś już?

– Nie zdążyłem. Umyłem się tylko.

– To znam jedną fajną kawiarnię. Możemy tam pojechać. Ja zjem deser, a ty śniadanko– postanowiła.

[...]

Mari zabrała mnie do kawiarnii i zamówiła coś w tajemnicy przede mną.

– Mam być zazdrosny?– zapytałem, kiedy kelner odszedł.

– Mooże– mrugnęła do mnie.

Złapałem dziewczynę za dłonie i patrzyłem głęboko w oczy.

– Czasem boję się, że jesteś tylko kolejnym snem i rozpłyniesz się jak nocna mara– wyjawiłem.

– Jestem prawdziwa, Adrien– uśmiechnęła się.

Zacząłem po kolei analizować usposobienie dziewczyny. Błyszczące włosy, aktualnie związane w wysoką kitkę, świecące, niczym szklane kuleczki, błękitne oczy i te subtelne, malinowe usta, na które od samego patrzenia ma się ochotę. Poczułem jak kłuje mnie w brzuchu od patrzenia na nastolatkę.

– Adrien?– wybudziła mnie– Jedzenie ci wystygnie– uśmiechnęła się.

Nawet nie zwróciłem uwagi, kiedy posiłek pojawił się na stole.

– To to mi zamówiłaś?– zapytałem, patrząc na danie.

– Tak. Pomyślałam, że ci posmakuje. To cienkie gofry z serkiem, owocami i syropem klonowym. Ja zamówiłam sobie ciasto bezowe z brzoskwiniami i borówkami.

– Wygląda pysznie, dziękuję– zabraliśmy się za jedzenie.

Gofry były delikatnie gumowe, ale właśnie takie lubię, jak lekko namoknięty rożek od loda, wszystko doskonale się komponowało i tworzyło harmonijną całość.

– Ty wiesz, co ja lubię– uśmiechnąłem się.

Nabrałem na widelec wszystkiego po trochu i podałem granatowłosej, a ona poczęstowała mnie swoim ciastem. Było delikatne i rozpływające się w ustach.

– Hej!– ubrudziła mi nos bitą śmietaną.

– Haha...– zaśmiała się.

– Jakie jest twoje ulubione zwierzę?– zapytałem.

– Co tak nagle z tym wyskoczyłeś?– zdziwiła się.

– Chcę cię bardziej poznać po prostu– wyjaśniłem.

– No dobra. Uwielbiam chomiki. A twoje?

– Serio? Nie spodziewałem się. Ja chyba najbardziej lubię koty. Są takie niezależne i tajemnicze.

– Ciekawie. Jak poznałeś się z Nino?

– Zgłosił się jako DJ na pokazie, w którym brałem udział. Zaczęliśmy rozmawiać i jakoś się zakumplowaliśmy. A ty jak poznałaś Aly'ę?

– Nic nadzwyczajnego. Po prostu w klasie. Ulubiona potrawa?

– To w sumie nie wiem, czy można nazwać potrawą, ale lubię croissanty. Twoja pierwsza miłość?

– Robert Pattinson– odparła bez zastanowienia.

– Naprawdę?– zaśmiałem się.

– Tak. Był moim pierwszym crush'em. Ulubiony przedmiot w szkole?

– Chemia. Ale miałem bardziej na myśli osobę z twojego otoczenia– sprostowałem.

– Jeden znajomy– posmutniała– Ten, którego odbiła mi Bridgette.

– Przepraszam– złapałem ją za rękę.

– Nie musisz– uśmiechnęła się blado.

Dokończyliśmy jedzenie w ciszy. Jestem debilem... Adrien znowu zjebałeś, brawo.

Po skończonym posiłku, wybraliśmy się na spacer nad Sekwaną. Objąłem Mari ramieniem, żeby poczuła, że jestem przy niej.

– Żałujesz, że nie wyszło ci z tamtym chłopakiem?– zaryzykowałem.

– Nie. Nie wiadomo, czy by wyszło i czy by się to utrzymało– odparła bez emocji.

– Nie martw się, kochanie– obróciłem ją i spojrzałem głęboko w oczy– Kocham cię– powiedziałem najczulej, jak dałem radę.

Zbliżyłem usta do dziewczyny i delikatnie ją pocałowałem. Marinette odwzajemniła pocałunek, zatracając się w nim. Przytuliłem ją mocno do siebie i przelałem w pocałunek całą swoją miłość. Czułem motyle w brzuchu a głowę wypełniała tylko moja granatowłosa piękność. Nigdy wcześniej nie doznałem takiego uczucia.

– Ja ciebie też– spojrzała na mnie, po skończeniu pieszczoty.

Stanęliśmy przodem do rzeki. Mari trzymała się barierki, a ja byłem za nią. Pocałowałem dziewczynę w kark, a tej lekko ugięły się nogi.

– Kurwa, Adrien...– ,,rozpuszczała" się.

Reakcje ukochanej wywierały reakcje mojego ciała. Polizałem ją po szyi i zrobiłem delikatną malinkę, ściskając mocno za dłoń, z którą byłem spleciony palcami.

Pocałowałem nastolatkę w czubek głowy i przytuliłem od tyłu.

– Ślicznie pachniesz– powiedziała ,,wracając" na ziemię.

– Ty też. Uwielbiam twój słodki zapach– skomplementowałem– Jestem z tobą szczęśliwy. Dziękuję, że jesteś.

– Zaraz poślizgnę się na tej wazelinie haha...– zaśmiała się.

– Lepiej użyć jej w innym celu– puściłem oczko.

– Pff, perwers– odwróciła się.

– Miałem na myśli, że posmarować spierzchnięte usta, ale twój pomysł też spoko– uśmiechnąłem się cwanie.

Marinette się napuszyła i zarumieniła, a ja nie potrafiłem powstrzymać głośnego śmiechu.

– Jesteś okropny– dała mi kuksańca w ramię.

– Ej! To bolało– masowałem aktorsko uderzone miejsce.

– No i dobrze– powiedziała oburzona.

– Już chodź, nerwusie– objąłem ją i pocałowałem w czoło.

______________________________________

Hejka! Wesołych Świąt, kochani. Mam nadzieję, że miło je spędziliście. Wyszystkiego dobrego i oby dobro towarzyszyło wam nie tylko od święta, ale przez cały rok. Mam nadzieję, że rozdział umilił wam dzisiaj dzień.
Enjoy 😀

Za wszelkie błędy z góry przepraszam.

Te zielone oczy  [Miraculum]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz