*Marinette*Obudziłam się z kacem stulecia... A przynajmniej tak myślałam, dopóki nie otworzyłam oczu i zobaczyłam kompletną ciemność. Wszystko sobie przypomniałam, Bridgette musiała mnie odurzyć. Ciężko oddychałam przez przytłaczający piwniczny zapach i tłumany kurzu.
Wytężyłam wzrok, ale jedyne co widziałam, to niewielkie światło wlewające się do pomieszczenia przez szparę pod zamkniętymi drzwiami. Bolała mnie głowa, a koncentracja tylko potęgowała to uczucie. Nie potrafię pojąć, jak Bridgette mogła mi to zrobić i dlaczego mnie tu przetrzymuje. I przede wszystkim - jak długo zamierza mnie więzić. Postanowiłam podnieść się z materaca, na którym leżałam. Wzrok już trochę przyzwyczaił się do ciemności, więc mogłam się przyjrzeć swojemu więzieniu. Nie było tu okien, jednak było dwoje drzwi, spod którym dało się zobaczyć odrobinę światła - jedyne źródło światła w pomieszczeniu.
Ubrana byłam tak samo, jak zostałam porwana, z tą różnicą, że teraz sukienka była brudna. Na ścianach wydrapane były jakieś znaki i kreski, co oznacza, że nie byłam tu pierwszą ofiarą. Czułam się jak w horrorze.
– O Boże...– zakryłam ręką usta, aby nie zwymiotować. Na ścianie i podłodze było widać zaschniętą krew. Wpadłam w panikę– NA POMOC! RATUNKU!– rzuciłam się do drzwi i zaczęłam w nie walić z całych sił.
Usłyszałam kroki, a po chwili dźwięk otwierania zamka. Instynktownie się cofnęłam. Zasłoniłam oczy, oślepiona światłem zza drzwi.
– Wstałaś, księżniczko– usłyszałam dziwnie znajomy głos.
Mężczyzna zamknął za sobą drzwi i stanął w ciemności.
– Co się tak drzesz? Dzieje się coś?– zawarczał.
Dostałam gęsiej skórki i z trudem przełknęłam gulę w gardle.
– Trevor... Dlaczego?– wydukałam.
– Powiedziałem, że będziesz moja– uśmiechnął się, jednak uśmiech ten nie zawierał wesołości, wręcz przeciwnie - był upiorny i w pewien sposób szalony.
– Co zamierzasz ze mną zrobić?– nie wiem, czy chcę znać odpowiedź na to pytanie...
– Tego jeszcze nie wiem, ale na pewno coś wpadnie mi do głowy.
– To ci się nie uda– stanęłam w bojowej pozycji– Moi bliscy będą mnie szukać!
– Mogą szukać, ale i tak nie znajdą. Z resztą może poszukają trzy dni i przestaną. Zwłaszcza Adrien. Zaraz znajdzie sobie inną, a o tobie zapomni.
Poczułam ukłucie w sercu. Z jednej strony wiedziałam, że Trevor tylko próbuje wyprowadzić mnie z równowagi, ale z drugiej, pomyślałam, że może mieć rację.
– Trevor, proszę, wypuść mnie– błagałam– Puścisz mnie wolno a zapomnę o całej sprawie, przysięgam– szlochałam.
– Zbyt dużo straciłem. Jesteś moja– ujął w dłoń mój podbródek.
– Jesteś popierdolony– wyrwałam się– POMOCY!– krzyknęłam, mając nadzieję, że ktoś mnie usłyszy.
– Krzycz do woli– złapał mnie za nadgarstki, więc zaczęłam się wyrywać.
Chłopak związał mi dłonie za plecami i włożył knebel w usta, tłumiąc moje wyzwiska. Popchnął mnie na materac i wybiegł, zamykając drzwi. Z mojej piersi wydobył się niezrozumiały, ledwo-słyszalny krzyk. Rozpłakałam się, czuję się taka bezbronna.
Muszę się stąd wydostać. Jeszcze nie mam pojęcia jak, ale muszę to zrobić.
*Adrien*
– Jak to kurwa nic nie możecie?!– krzyczałem na komisariacie, dochodząc się z tą bandą kretynów.
– List wskazuje na to, że dziewczyna wyjechała z własnej woli, jest pełnoletnia– wyliczał.
– Ale powtarzam wam do cholery, że to nie ona napisała ten pierdolony list!
– Proszę się nie unosić i panować nad językiem. Nie minęło nawet czterdzieści osiem godzin, takie mamy peocedury– uspokajał mnie.
– W chuju mam wasze procedury!– uderzyłem w biurko– Moja dziewczyna zaginęła. Prawdopodobnie została porwana, nie ma z nią od wczoraj kontaktu. Zróbcie coś do kurwy nędzy!
– Adrien, może ja– wyszła przede mnie Alya– Marinette Dupain-Cheng. Nie ma z nią kontaktu, list nie jest napisany przez nią. Marinette nie robi takich pętelek przy "t" a nad "i" zawsze pisze serduszko zamiast kropki– próbowała zachować spokój.
– Weź, Alya, to nie ma sensu. Ci pieprznięci służbiści nic nie potrafią oprócz pierdzenia w stołek.
– Dobrze. Zajmiemy się tym– odprowadził nas za drzwi.
– Pierdolony oficer!– zwróciłem się do mulatki.
– Cholerne nieroby...
– Alya, ja ją muszę znaleźć– spojrzałem głęboko w oczy mulatki.
– Znajdziemy, obiecuję– położyła dłoń na moim ramieniu.
______________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podobał.
Enjoy 😃Za wszelkie błędy z góry przepraszam
CZYTASZ
Te zielone oczy [Miraculum]
Hayran KurguOPOWIEŚĆ MOJEGO AUTORSTWA! Z pewnych przyczyn muszę kontynuować ją z innego konta (pierwsze 3 rozdziały dostępne na poprzednim koncie- Marli653" Kontynuacja opowiadania pt. ,,Miraculum: Bad Boy and Sweet Girl" Przed rozpoczęciem tej książki, zapozna...