*Marinette*
Szłam długim korytarzem, który zdawał się nie mieć końca.
– Halo(?)– krzyknęłam w ciemność.
Nagle coś spadło obok mnie i roztrzaskało się, powodując ogromne echo. Przerażona rzuciłam się do ucieczki.
– Ał– zderzyłam się z drzwimi– Co jest...?– rozejrzałam się po przestrzeni.
Stałam przed drzwiami do pokoju Adriena. Otworzyłam je, a moim oczom ukazało się biuro jego ojca. Nic z tego nie rozumiem.
– Hej, mała!– podeszła do mnie Alya z drinkiem w ręce.
– Co tu się dzieje?– zapytałam przyjaciółki.
– Adrien robi imprezę w stylu karnawałowym– poruszyła piórami na swojej głowie.
O co chodzi do cholery?! To przed sekundą był gabinet jego ojca, a teraz jestem w przyozdobionym salonie!
Odeszłam kawałek, żeby porozglądać się po miejscu, w którym aktualnie się znajduję.
– Ohyda...– przy ścianie wiła się Bridgette, brana od tyłu przez Adriena. Do oczu napłynęły mi łzy. Odwróciłam się.
– Hej, kochanie– nagle przy mnie stanął Adrien.
– Pierdol się!– uderzyłam go, ale moja ręka była bardzo ciężką i delikatna.
– Uwielbiam cię taką zadziorną– popchnął mnie przez co upadłam na łóżko w jego pokoju.
Nawet nie mam zamiaru zastanawiać się, co robię w tym miejscu, skoro przed chwilą byłam w salonie.
Zaczęłam się cofać.
– Odejdź ode mnie!– próbowałam uciekać.
Wstałam i zaczęłam biec. Co jest kurwa?! Dlaczego to łóżko jest wielkości całego pokoju?!
– Zawsze cię znajdę!
Uderzyłam w coś. Był to Adrien. Jego oczy zaiskrzyły ostrą zielenią. Te oczy...
Chłopak rzucił się na mnie i zaczął całować.
– Puszczaj!
– Oboje tego chcemy– związał moje nogi i ręce sznurem.
Próbowałam się bezskutecznie wyrywać i wołać o pomoc.
– Zostaw ją!– jakiś metalowy pręt odrzucił ode mnie Adriena, przyciskając go do ściany.
Uciekłam w kąt.
Moim wybawcą był blondyn w czarnym kostiumie.
– Nie bój się– spojrzał na mnie kocimi, zielonymi oczami.
Chłopaki zaczęli się bić, co trwało niezwykle krótko, choć wydawało się wiecznością. Poobijany Adrien leżał przy ścianie a do mnie podszedł chłopak w czarnym stroju.
– Już nie będzie ci się naprzykrzał– podał mi dłoń.
Kiedy złapałam za rękę chłopaka, rozbłysło zielone światło i przez przymknięte oczy widziałam, jak zmienia się blondyn.
– Marinette!– ktoś mną potrząsał.
*Adrien*
Otworzyłem zaspane oczy.
– N-nie... zostaw– wiła się na moim ramieniu.
Przytuliłem dziewczynę bardziej i pogładziłem po czole.
– Mari?– potrząsnąłem nią lekko– Marinette!
Granatowłosa obudziła się.
– Co się dzieje?
– Miałaś zły sen– poprawiłem jej grzywkę.
– A... aha– rozejrzała się po pokoju.
– Co ci się śniło?– spojrzałem zaciekawiony.
– N-nic. Nic ważnego. Co tu robisz?– zdjęła ze mnie pośpiesznie kolana, orientując się, w jakiej jesteśmy pozycji.
– Zasnęłaś i nie chciałem cię budzić– wzruszyłem ramionami.
– Rozumiem– wstała z łóżka– Daj mi chwilę na ogarnięcie i możemy zjeść śniadanie– weszła do łazienki, zabierając kilka ubrań.
Skinąłem głową na znak, że się zgadzam. Poprawiłem trochę włosy, opłukałem twarz przy umywalce na dole i wróciłem do góry.
Przyjrzałem się rzeczom na jej biurku. Moją uwagę przykłuła złota bransoletka z biedronką wystająca ze szkatułki.
– Nie wyrzuciła jej– zrobiło mi się cieplej na tę myśl.
Na biurku leżały również kartki z różnymi projektami. W tym momencie dziewczyna wyszła z toalety.
– Masz talent– powiedziałem, pokazując projekty.
– Takie tam hobby– zarumieniła się.
Mari była ubrana w białą koszulkę w kwiatki i różowe spodnie
Zeszliśmy na dół aby zjeść rogaliki z dżemem.
______________________________________
Hej! Trochę krótszy rozdział. Może uda się dawać wam krótsze, ale częściej. Mam nadzieję, że rozdział się podobał a jeśli tak, to zapraszam so zostawienia gwiazdki i komentarza.
Enjoy 😀Piosenka z okładki: Prz33mo - Plan
Zapraszam na jego kanał.
Za wszelkie błędy z góry przepraszam.
CZYTASZ
Te zielone oczy [Miraculum]
FanfictionOPOWIEŚĆ MOJEGO AUTORSTWA! Z pewnych przyczyn muszę kontynuować ją z innego konta (pierwsze 3 rozdziały dostępne na poprzednim koncie- Marli653" Kontynuacja opowiadania pt. ,,Miraculum: Bad Boy and Sweet Girl" Przed rozpoczęciem tej książki, zapozna...