*Bridgette*– Jesteś pewna, że to dzisiaj?– dopytuje mój partner zbrodni.
– Tak. Sto razy sprawdzałam datę.
– Bardziej kiczowatego stroju nie było?– naigrywał się.
– Nic nie poradzę, że na cito mieli tylko to– odburkuję.
– Nieważne. Nie schrzań niczego– przeszły mnie ciarki od tonu jego głosu.
Zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno dobrze robię, jednak nie ma już odwrotu.
Biorąc głęboki wdech, wyszłam z samochodu, ostatni raz sprawdzając, czy mam wszystko, co potrzebne. Do posiadłości wchodzi wielu gości. Nie powinnam mieć problemu z wejściem do środka.
Po chwili byłam już po drugiej stronie bramy.
Ludzie zbierali się w ogrodzie i na schodach. Ruszyłam, aby wmieszać się w tłum. Przez chwilę znowu zaczęłam zastanawiać się, czy to, co robię jest dobre i czy powinnam, jednak szybko porzuciłam te myśli, nie chcąc dalej grzebać w swoim umyśle.
*Marinette*
– Wyglądasz przepięknie– powiedziała Tikki, ocierając się o moją nogę w swej puszystej postaci.
– Dziękuję. Mam nadzieję, że przywrócę miłe wspomnienia w Adrienie– zarumieniłam się.
– Na pewno zawrócisz mu w głowie.
Ubrałam się w suknię, którą miałam na balu maskowym w Londynie i maskę, jednak moim dodatkiem była złota bransoletka z biedronką i napisem "Adrienette", którą dostałam kiedyś od blondyna. Zrezygnowałam z kolczyków ku niezadowoleniu Tikki, na rzecz ozdobnego, złotego naszyjnika. Pogładziłam złoty łańcuszek na nadgarstku. Ciekawe, czy Adrien będzie również ubrany, jak w Londynie.
Zeszłam na dół, gdzie zebrała się już spora grupa ludzi. Przeszedł mnie dreszcz niepokoju, jednak zignorowałam go. Może to był tylko przeciąg?
– Alya!– wykrzyknęłam, podchodząc do przyjaciółki– Wyglądasz fantastycznie!– przyglądałam się.
Mulatka ubrana była w pomarańczowo-złotą sukienkę do kolan. Na środku był ozdobny suwak, odsłaniający biały materiał pod spodem. Na twarzy miała maskę lisa a stopy zdobiły eleganckie baleriny wiązane w kostce.
– Ty też. Skąd wytrzasnęłaś taką sukienkę?!– obróciła mnie.
– Haha, sama ją uszyłam– zaśmiałam się.
– Nie wierzę. Jest idealna– podziwiała, na co się rumieniłam– Oh, tam jest Nino. Idziesz do nas?– zapytała, zerkając w stronę chłopaka ubranego na zielono.
– Za chwilę. Szukam Adriena– odpowiedziałam.
Weszłam na piętro, aby zobaczyć, czy nie ma tam mojego chłopaka.
*Adrien*
Wszedłem do środka, wypatrując Marinette. Spodziewałem się, że jak ja ubierze strój, który miała na balu w Londynie, jednak spostrzegłem ją ubraną w czerwoną, prostą sukienkę do kostek, przepasaną czarnym paskiem. Na twarzy miała koronkową maskę a na głowie opaskę z diabelskimi rogami.
– Hej, diablico – ucałowałem dziewczynę w policzek.
– Oh, tu jesteś. Sz-szukałam cię– uśmiechnęła się.
– Pięknie wyglądasz. Dlaczego nie ubrałaś sukienki biedronki z balu u swojego wujostwa?– zapytałem.
– Tak jakoś wyszło. Wolałam tę– zbyła mnie– Też bardzo przystojnie wyglądasz w tym garniturze. To kocie uszy?– zaśmiała się.
CZYTASZ
Te zielone oczy [Miraculum]
أدب الهواةOPOWIEŚĆ MOJEGO AUTORSTWA! Z pewnych przyczyn muszę kontynuować ją z innego konta (pierwsze 3 rozdziały dostępne na poprzednim koncie- Marli653" Kontynuacja opowiadania pt. ,,Miraculum: Bad Boy and Sweet Girl" Przed rozpoczęciem tej książki, zapozna...