Ciężkie tamaty #22

329 21 10
                                    


*Marinette*

Stoję od godziny jak głupia w tym parku, a tej łajzy jak nie było, tak nie ma. Powoli tracę cierpliwość.

– Zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału– usłyszałam w słuchawce.

– Sama się nagraj...– warknęłam.

– Wybacz, za spóźnienie– pojawiła się szatynka.

– No w końcu! Ileż można?!– skarciłam przyjaciółkę.

– No to teraz widzisz, jak ja się czuję zawsze, kiedy się spóźniasz!– zbiła mnie z tropu.

Wybuchłyśmy śmiechem i się przytuliłyśmy.

– Co cię tak zatrzymało?– zapytałam po chwili.

– Musiałam zająć się się siostrami– wyjaśniła.

– Nie łaska zadzwonić?

– Telefon mi się zepsuł i teraz przed chwilą odebrałam go z serwisu. Nawet nie mam kontaktu z Nino, bo nie ma zasięgu– zasmuciła się.

– A co z nim?– drążyłam.

– Pojechał do dziadków z bratem.

– Dawno?

– Jakieś trzy dni temu, ale już tęsknię.

– Spokojnie. Na pewno on za tobą też– objęłam ją– Przejdziemy się?

– Pewnie– odparła.

Przechadzałyśmy się parkiem, rozmawiając o tym, co działo się w naszym życiu od ostatniego... przedwczoraj. Nie mogłam się przełamać, żeby powiedzieć, Aly'i o Adrienie. Jak mam powiedzieć o tym, że Trevor próbował mnie zgwałcić...

– A jak tam randka z Trevor'em?– trąciła mnie biodrem, wyrywając z zamyślenia.

– C- co?– rozkojarzyłam się.

– Przecież wczoraj miałaś się z nim spotkać– spojrzała na mnie.

– A no tak– podrapałam się po głowie.

– Więc?

– No byliśmy na lodach...– gardło samo zaciskało się na myśl o wieczorze z tym kutasem– Później zabrał mnie na spacer. W sumie to tyle– nie byłam w stanie zmusić się do powiedzenia prawdy przyjaciółce.

– Było coś więcej?– ciągnęła dalej.

Zagryzłam wargę, przypominając sobie noc z zielonookim.

– Jesteś dzisiaj jakaś dziwnie rozkojarzona. Co się wczoraj wydarzyło?– złapała mnie za ramiona.

– N- nic. Po prostu randka szybko się skończyła. Trevor musiał pomóc ojcu– skłamałam.

– Umówiliście się na kolejne wyjście?

– Wiesz co? Na razie nie ustalaliśmy terminu– spinałam się coraz bardziej– Przejdźmy się pod Wieżę Eiffla. Dawno tam nie chodziłyśmy– starałam się zmienić temat.

– W sumie ja też.

Ruszyłyśmy w wybranym kierunku. Poczułam ulgę, że już nie będę musiała więcej ciągnąć kwestii tej randki.

Szłyśmy, rozmawiając o przeróżnych pierdołach. Było cudownie, dawno się tak nie wydurniałyśmy. Tego nam było trzeba.

– O cholera...– zatrzymała się.

– Co się stało?– zmartwiłam się.

Alya patrzyła w telefon, blada jak ściana. Podeszłam do przyjaciółki, żeby zobaczyć, co wprawiło ją w takie osłupienie.

Te zielone oczy  [Miraculum]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz