*Marinette*Stoję od godziny jak głupia w tym parku, a tej łajzy jak nie było, tak nie ma. Powoli tracę cierpliwość.
– Zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału– usłyszałam w słuchawce.
– Sama się nagraj...– warknęłam.
– Wybacz, za spóźnienie– pojawiła się szatynka.
– No w końcu! Ileż można?!– skarciłam przyjaciółkę.
– No to teraz widzisz, jak ja się czuję zawsze, kiedy się spóźniasz!– zbiła mnie z tropu.
Wybuchłyśmy śmiechem i się przytuliłyśmy.
– Co cię tak zatrzymało?– zapytałam po chwili.
– Musiałam zająć się się siostrami– wyjaśniła.
– Nie łaska zadzwonić?
– Telefon mi się zepsuł i teraz przed chwilą odebrałam go z serwisu. Nawet nie mam kontaktu z Nino, bo nie ma zasięgu– zasmuciła się.
– A co z nim?– drążyłam.
– Pojechał do dziadków z bratem.
– Dawno?
– Jakieś trzy dni temu, ale już tęsknię.
– Spokojnie. Na pewno on za tobą też– objęłam ją– Przejdziemy się?
– Pewnie– odparła.
Przechadzałyśmy się parkiem, rozmawiając o tym, co działo się w naszym życiu od ostatniego... przedwczoraj. Nie mogłam się przełamać, żeby powiedzieć, Aly'i o Adrienie. Jak mam powiedzieć o tym, że Trevor próbował mnie zgwałcić...
– A jak tam randka z Trevor'em?– trąciła mnie biodrem, wyrywając z zamyślenia.
– C- co?– rozkojarzyłam się.
– Przecież wczoraj miałaś się z nim spotkać– spojrzała na mnie.
– A no tak– podrapałam się po głowie.
– Więc?
– No byliśmy na lodach...– gardło samo zaciskało się na myśl o wieczorze z tym kutasem– Później zabrał mnie na spacer. W sumie to tyle– nie byłam w stanie zmusić się do powiedzenia prawdy przyjaciółce.
– Było coś więcej?– ciągnęła dalej.
Zagryzłam wargę, przypominając sobie noc z zielonookim.
– Jesteś dzisiaj jakaś dziwnie rozkojarzona. Co się wczoraj wydarzyło?– złapała mnie za ramiona.
– N- nic. Po prostu randka szybko się skończyła. Trevor musiał pomóc ojcu– skłamałam.
– Umówiliście się na kolejne wyjście?
– Wiesz co? Na razie nie ustalaliśmy terminu– spinałam się coraz bardziej– Przejdźmy się pod Wieżę Eiffla. Dawno tam nie chodziłyśmy– starałam się zmienić temat.
– W sumie ja też.
Ruszyłyśmy w wybranym kierunku. Poczułam ulgę, że już nie będę musiała więcej ciągnąć kwestii tej randki.
Szłyśmy, rozmawiając o przeróżnych pierdołach. Było cudownie, dawno się tak nie wydurniałyśmy. Tego nam było trzeba.
– O cholera...– zatrzymała się.
– Co się stało?– zmartwiłam się.
Alya patrzyła w telefon, blada jak ściana. Podeszłam do przyjaciółki, żeby zobaczyć, co wprawiło ją w takie osłupienie.
CZYTASZ
Te zielone oczy [Miraculum]
FanficOPOWIEŚĆ MOJEGO AUTORSTWA! Z pewnych przyczyn muszę kontynuować ją z innego konta (pierwsze 3 rozdziały dostępne na poprzednim koncie- Marli653" Kontynuacja opowiadania pt. ,,Miraculum: Bad Boy and Sweet Girl" Przed rozpoczęciem tej książki, zapozna...