UWAGA!!!
Rozdział zawiera sceny drastyczne i +18, jeżeli masz poniżej 16 roku życia lub jesteś wrażliwy, przed przeczytaniem skontaktuj się z lekarzem, psychoterapeutą lub prawnym opiekunem, gdyż każdy przeczytany akapit może zagrażać twojej moralności lub zdrowiu psychicznemu.
Czytasz na własną opowiedzialność! 🔞*Marinette*
Ubrałam zwiewną, różową sukienkę w kwiaty a do tego delikatne balerinki, włosy związałam w kucyk i byłam gotowa na spotkanie z Trevor'em.
- Denerwujesz się?
- Nie, tylko tak jakoś... czuję pewien niepokój, ale pewnie za niedługo minie.
- Pewnie tak. Długo czekałaś na to spotkanie- latała wkoło.
- To prawda.Trevor zabiera mnie na lody od André, a później na spacer. To takie romantyczne- rozmarzyłam się.
- Słyszałam, że te lody łączą w pary na całe życie- gestykulowała.
Pogłaskałam kwami po głowie i wyszłam, prosząc Tikki by została w postaci kota.
Trevor już czekał pod bramą.
- Witaj- ucałował mnie w policzek.
- Hej- uśmiechnęłam się.
- Gotowa na randkę życia?- mrugnął.
- Jasne- krzyknęłam rozradowana.
Chłopak wyjął telefon i zaczął czytać wskazówki od lodziarza.
- André nie daje się znaleźć od razu. Trzeba trochę się wysilić i rozwiązywać jego zagadki- wyjaśnił- Tam, gdzie widzimy początki wszystkiego...
- Chodzi o Luwr!- podskoczyłam.
- No jasne! Jesteś genialna, kotku- zarumieniłam się.
Trevor złapał mnie za rękę i ruszyliśmy we wskazanym kierunku.
- Trzeba się spieszyć. André stoi w jednym miejscu tylko kilka minut.
Po kilku minutach dotarliśmy pod Luwr i czekaliśmy na lodowy przysmak.
- Malina niczym jej usta, jagoda jej oczu i wanilia jak jej skóra- podał lody Trevor'owi.
- Mięta jego oczu, cytryna jak jego włosy i liczi... twarda, ostra skorupka, skrywająca miękki, słodki środek- podał, uśmiechając się.
Serce mi zamarło. Ten opis nie pasuje do Trevora, tylko... NIE, to musi być pomyłka.
- Te lody chyba nie są dla mnie- próbowałam wyprostować.
- Ja nigdy się nie mylę- mrugnął.
Odwróciłam się do Trevora i podeszliśmy do ławki, aby usiąść.
- Coś nie tak?- zapytał troskliwie.
- Wszystko w porządku- wysiliłam się na lekki uśmiech.
Pochłonęły mnie myśli. Skąd ten lodziarz wie o Adrienie? Jaki miękki środek? Przypomniały mi się wszystkie chwile z blondynem... kiedy odwiózł mnie motorem, kiedy pokazywał mi Paryż z góry. Jak czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Czy to możliwe, żeby naprawdę dbał o mnie i się martwił? Mam taki mętlik w głowie.
- Marinette!- potrząsnął mną, budząc z transu- Lody ci się rozpuszczają.
- A... Przepraszam, zamyśliłam się.
Zaczęłam jeść deser.
Przeszliśmy się wzdłuż Sekwany. Popatrzyliśmy na Wieżę Eiffla i karmiliśmy gołębie.
CZYTASZ
Te zielone oczy [Miraculum]
Fiksi PenggemarOPOWIEŚĆ MOJEGO AUTORSTWA! Z pewnych przyczyn muszę kontynuować ją z innego konta (pierwsze 3 rozdziały dostępne na poprzednim koncie- Marli653" Kontynuacja opowiadania pt. ,,Miraculum: Bad Boy and Sweet Girl" Przed rozpoczęciem tej książki, zapozna...