Rozdział 41. Spokojna noc

394 27 14
                                    

Było już ciemno, chłopcy udali się do domu niebieskowłosego. Langa poszedł wziąć prysznic i ubrał coś wygodnego, w ten czas Reki również przebrał się w swoją piżamę. Zawsze jedna była w szafie Langi, ponieważ często nocowali jeden u drugiego. Następnie napisał do siostry by ta przekazała mamie, że nocuje u Langi. Nawet nie zauważył, że do pokoju wszedł jego chłopak, więc Kanadyjczyk postanowił podejść do niego po cichu i go nastraszyć. Wykorzystując to, że boi się duchów. Udając ryk jakiegoś potwora, złapał go za ramiona. Reki krzyknął, zamknął oczy i odwrócił się, następnie rzucając w Lange telefonem.

Langa: Ała! Reki to tylko ja!

Reki: Odbiło ci?! - oddychał głęboko, żeby się uspokoić.

Langa: Tylko żartowałem. Czy ty próbowałeś rzucić zjawę jedyną rzeczą którą mogłeś wezwać pomoc?

Reki: To było odruchowo.

Langa: Ahaha!

Reki: Co cię tak śmieszy?

Langa: Naprawdę aż tak cię wystraszyłem?

Reki: Nie.

Langa zgasił światło i puścił muzykę z horroru. Reki'ego przeszły ciarki. Siedział w miejscu, bo bał się ruszyć, wiedział, że Langa ma ubaw z patrzenia jak prawie dorosły mężczyzna boi się absurdów, ale i tak nie mógł się opędzić od myślenia o zjawach.

Reki: Wyłącz to.

Langa: Wow, niewiele trzeba, żebyś się wystraszył.

Reki: Langa, mam phasmophobie, nie jest mi do śmiechu!

Langa wyłączył muzykę i objął chłopaka, który był sztywny, a jego serce waliło jakby miało wyskoczyć z gardła.

Langa: Czemu jesteś taki spięty? No i serce ci wali jak młot. Tylko się przytulamy.

Reki: To nie z podekscytowania.

Langa: Chcesz powiedzieć, że dalej się boisz?

Reki: Chcę ci przypomnieć, że jak widzisz swoją krew to mdlejesz.

Langa *myśli*: To słodkie, wygląda jak przestraszone dziecko.

Langa: Okej, przepraszam. Przytul się i idziemy spać.

Reki: Aaaa, najpierw straszy, a potem „chodź obronię cię"? Nie, dziękuję. - położył się na łóżku, trzymając się swojej połowy.

Langa: Oh. - westchnął, już nie było mu tak do śmiechu.

Reki leżał spokojnie, jego chłopak zasnął już po trzech sekundach. Zaczął rozmyślać nad pomysłem Langi, nie wiedział czy podoba mu się to rozwiązanie. Po półtorej godzinie zmożony podejmowaniem decyzji uznał, że się z tym prześpi. Jednakże, gdy zaczął śnić o nieudanym wyścigu z Satoru, kręcił się na wszystkie strony, Langa szturchnięty przez rudego, otworzył ospale oczy.

Langa *myśli*: Co tam ci chodzi po głowie? Może faktycznie przesadziłem z tą muzyką? No nic przytulę go i się uspokoi. - próbował go objąć, lecz Reki go odpychał i lekko, bo przez sen, uderzał.

Reki: Zostaw! Odczep się! - zaczął marudzić.

Langa *myśli*: Nosz przestań! Może ma wrażenie, że dotyka go jakiś upiór. Zostawię go, przejdzie mu. Albo nie, kurcze on jest na brzegu łóżka! Ej, bo spadniesz! - złapał go, lecz ten wciąż się wyrywał, kopiąc Langę. - lepiej by było jakby spał koło ściany.

Reki: Zostawcie mnie! - szarpał się.

Langa: Reki. Reki to ja, Langa. - Reki dalej się wiercił.

Langa *myśli*: No to się doigrałem. Trzeba było nic o duchach nie wspominać. Dobra pójdę po wodę - chciał wstać.

Renga: Snow flakes in Okinawa and another infinity adventuresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz