Rozdział 27. Zaskoczenie

428 33 26
                                    

Reki: Mmm. Nie! Zostań! - znów mówił przez sen, przewracając się z boku na bok.

W pewnym momencie uderzył Lange w twarz, przez co ten się obudził.

Langa *myśli*: Ał, która jest godzina? O, wpół do ósmej. - spojrzał na zegar.

Reki: Zostań!

Langa *myśli*: Chyba znowu ma zły sen. - wziął rękę rudego i pochylił się nad nim.

Langa: Jestem tutaj, nigdzie się nie wybieram. - powiedział do niego cicho, po czym pocałował go w policzek i położył na nim głowę, dalej trzymając go za rękę.

Reki przestał się szamotać i spał już spokojnie. Langa również leżał, powoli z powrotem usypiając, gdy nagle Reki położył na Landze drugą rękę.

Reki: Mm dzień dobry Langa. -  zaczął bawić się jego długimi włosami.

Langa: Obudziłem cię?

Reki: Nie, sam się obudziłem. - Usiadł, krzyżując nogi, następnie kładąc na nich Lange. - Która godzina?

Langa: Jak ostatnio patrzyłem to siódma trzydzieści.

Reki: Idziemy jeszcze spać?

Langa: Nie chcę mi się jakoś. - wstał i usiadł na Reki'm.

Reki: Nawet na chwilkę? - objął go i położył mu głowę na ramię, kołysząc się to w prawo to w lewo.

Langa: Niee. Pójdę zrobić śniadanie.

Reki: Dlaczegoo?

Langa: Bo jestem głodny.

Reki: A nie śpiący?

Langa: Nie.

Reki: A szkoda. - przestał się kiwać.

Langa: Jak chcesz to se śpij.

Reki: Ale ja chcę z tobą!

Langa: Ja nie chce!

Reki: Chcesz!

Langa: Nie.

Reki: Chcesz chcesz.

Langa: Nie. - usiłował wstać.

Reki: Zostaw się.

Langa: Ale ja chcę wstać!

Reki: Nie możesz.

Langa: Przestań się wydurniać. - próbował odkleić się od rudego, jednak ręka w gipsie mu tego nie ułatwiała.

Reki: No weeź. - Langa dostał się już na krawędź łóżka, jednak Reki rzucił się na niego od tyłu.

Langa: Woo waaa! - Spadli razem z łóżka.

Reki: To zostaniesz? - spytał dalej trzymając Lange.

Langa: Nie!

Ostatecznie poszli razem do kuchni. Reki ożywił się dzięki swoim wygłupom.

Reki: Jak ty chciałeś zrobić śniadanie jedną ręką?

Langa: A skąd mam wiedzieć.

Reki zaśmiał się i obrócił omleta na drugą stronę.

Langa siedział nie zadowolony, bo nie mógł nic zrobić sam.

Reki: Nie dąsaj się tak. Pamiętasz jak miałem rękę w bandażach i wyręczałeś mnie w wielu rzeczach? Wtedy dowiedziałeś się o S!

Langa: Pamiętam.

Reki: No! To wcinaj! - podał mu omlet.

Langa: Przypaliłeś go.

Reki: Tylko trochę! Zawsze ty robisz śniadanie?

Langa: Często. A! Właśnie zrób trzy omlety, bo-

Reki: Tak wiem, jeszcze twoja mama. Lubisz gotować?

Langa: Może.

Reki: Ja nie zbyt. Pojeździmy potem?

Langa: Wolę poczekać aż zdejmą mi gips.

Reki: A, okej.

Langa: W ogóle to twoja deska jest już dosyć zepsuta.

Reki: Wiem, zrobię nową!

Langa: A ta deska nie jest dla ciebie ważna?

Reki: Właściwie to co jakiś czas zmieniam deskę, chyba nie myślałeś, że cały czas miałem tą jedną i jeszcze da się na niej jeździć.

Langa: Ale mówiłeś, że te wszystkie rysunki i napisy coś znaczą!

Reki: No oczywiście, że znaczą! W domu mam taki zeszyt w którym mam naszkicowane te wszystkie znaczki. Razem z Yūto tyle ich wymyśliliśmy, że sam jeszcze ich nie wykorzystałem.

Langa: Ten Yeti na mojej desce też jest z zeszytu?

Reki: Nie, to akurat wymyśliłem dla ciebie, bo kojarzyło mi się to z górami w Kanadzie.

Langa: Aha.

Reki: A! Przepraszam! Miałem nie mówić o Yūto.

Langa: To nic. To tak jakbym nie mówił o swoim ojcu, bo już go tu nie ma.

Reki: Oh, oni już nie wrócą, ale mamy siebie! - przytulił Langę.

Langa: Tak, mamy siebie. Reki?

Reki: Hm?

Langa: Po co szukaliśmy twojej deski przez cały dzień, jeśli mogłeś zrobić nową?

Reki: Ehh, sam do końca nie wiem, po prostu lubię te deskorolki, ale od tego wyszła ta rozmowa i powiedziałeś mi, że mnie kochasz.

Langa: A ty odpowiedziałeś, że też mnie kochasz.

Reki: I mnie pocałowałeś.

Langa: Ta, to było nagłe.

Reki: Nie zaprzeczę, zaskoczyłeś mnie wtedy.

Langa: Reki.

Reki: Tak?

Langa odwrócił jego głowę i go pocałował.

Reki: Znowu mnie zaskoczyłeś!

Mama L: No mnie też.

Renga: Snow flakes in Okinawa and another infinity adventuresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz