Rozdział 40. Obiema rękami łatwiej przytulić

408 27 0
                                    

Był ciepły wiosenny dzień. Od momentu gdy Reki zachorował minął już około tydzień. Oczywiście dalej miał katar, a czasem nawet kaszlał, co było męczące, jednak już nie gorączkował, więc postanowił przyjść do szkoły i zrobić Landze niespodziankę, ale kiedy wszedł do klasy nigdzie nie widział swojego chłopaka.

Reki: Um Hayato, widziałeś Lange?

Hayato: Nie.

Bunta: Co wy się tak zmieniacie, myślałem, że znów przyjdzie tylko Langa.

Reki: Miałem grypę, ale jest już w miarę okej, więc chciałem mu zrobić niespodziankę i przyjść.

Bunta: To coś się nie zgraliście w czasie.

Reki *myśli*: Tylko nie mówcie mi, że teraz on jest chory.

Hayato: Może się spóźni. Usiądź i się nie denerwuj.

Reki: Może. - Usiadł na swoim miejscu, jednak przez całą historię na, której prawie zasnął z nudów, Langa się nie pojawił, podobnie jak na angielskim i japońskim. Zaczęła się następna lekcja, Reki patrzył za okno na kręcące się w powietrzu płatki wiśni, które spadały z drzew, gdy tylko zawiał wiatr.

Langa: Przepraszam za spóźnienie. - wszedł, nie rozglądając się po klasie, w skutek czego nie dostrzegł Reki'ego.

Natomiast Reki słysząc głos Langi, błyskawicznie się odwrócił, a jego spojrzenie stało się żywsze.

Bunta: Patrz Hayato! Widziałeś? Nawet po wypiciu dzbanka kawy, nie dostałby takiego kopa! Gdybym przed chwilą narysował mu wąsy na twarzy to by tego nie zauważył, a teraz patrz jaki nakręcony! - mówił najciszej jak umiał do Hayato.

Hayato: W końcu, to parka, nie? - rozmawiali szeptem.

Bunta: Ale, że aż tak?! Rano jak go nie spotkał, to wyglądał jakby z niego uszło życie!

Hayato: Proszę przestań! Nie chcę myśleć o moich kolegach z klasy w taki sposób!

Bunta: A co ty sobie wyobrażasz? Coś sprośnego?

Hayato: Nie, chyba, że masz na myśli moje wyobrażenie ciebie jako podglądacza!

Bunta: Z tobą za grosz zabawy. I nie jestem podglądaczem!

Reki: Hej! Langa! - wołał go po cichu.

Langa: Reki?! - podniósł głowę do góry i również odpowiedział cicho, lecz było widać jego zaskoczenie. - Co ty tu-

Nauczyciel: Cisza! Nie słyszeliście dzwonka? - Z resztą rozmów poczekali do przerwy.

Langa: Czemu przyszedłeś?!

Reki: Spokojnie, zostało mi tylko osłabienie! Nie gorączkuję już od dwóch dni. A właściwie to czemu się spóźniłeś? Myślałem, że cię zaraziłem.

Langa: Jeszcze nie zauważyłeś? - Reki zmierzył go wzrokiem.

Reki: Zdjęli ci gips!

Langa: No. - Reki już chciał wstać z ławki. - Czekaj, czekaj! Pozwól, że przedłużę twoje wezwanie do momentu, gdy sam cię dotknę.

Reki: Mehh, a długo to?

Langa: Wytrzymasz.

Reki: Skoro tak mówisz.

Rudy z niecierpliwością czekał na koniec lekcji, jednak nawet po nich chłopak go nie tknął. Czekał na to w powrocie do domu, lecz również nic się nie wydarzyło. Gdy wzięli z domu Reki'ego deski, poszli na skatepark. Powoli zaczęło go korcić, żeby się poddać i przytulić Lange. Miał wrażenie, że Kanadyjczyk naumyślnie się z nim drażni, żeby zobaczyć, jak długo będzie stać bezczynnie, lecz kiedy się zbliżył, niebieskowłosy, przypomniał mu, że ma poczekać.

Renga: Snow flakes in Okinawa and another infinity adventuresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz