Rozdział 28. Koszula Reki'ego

438 31 26
                                    

Chłopcy natychmiast odwrócili głowy.

Reki: D-dziendobry.

Langa: Eh! Mogę to wytłumaczyć! My tylko-

Mama L: Weszłam do pokoju dwie minuty temu i nawet nie zauważyliście.

Langa: To ile z naszej rozmowy słyszałaś?

Mama L: Wystarczająco

Langa: Więc umm Reki jest moim chłopakiem.

Reki: M-miło mi. Przepraszam za najście.

Langa: Przecież to ja cię zaprosiłem.

Mama L: Jak długo już jesteście razem? - denerwowała się chyba bardziej niż oni oboje razem wzięci.

Langa: Półtora miesiąca. Dokładne to od pierwszego dnia wiosny.

Mama L: To wcale nie tak długo. Czyli w Kanadzie nie byliście jeszcze w związku?

Langa: Nie byliśmy. W ogóle to zrobiliśmy ci omleta. - próbował zmienić temat.

Mama L: Co ty masz na gipsie?

Langa błyskawicznie zakrył czarowny napis.

Langa: Gips był cały biały i nudny, więc coś dodaliśmy.

Mama L: Konkretnie co?

Langa: Taki napis.

Mama L: Pokaż.

Langa odsłonił gips, okropnie się stresując.

Mama L: Mam rozumieć, że Reki to napisał?

Reki: Tak. - odpowiedział krótko, gdyż czuł się strasznie nieswojo i miał motylki w brzuchu.

Mama L: Lan-

Langa: Naprawdę go kocham! - położył rękę na ramieniu rudego.

Reki: Ja ciebie też. - Złapał jego rękę i ścisnął, odchylając głowę by popatrzeć na jego twarz.

Langa *myśli*: Masz strasznie zimne ręce! Aż tak bardzo się stresujesz?!

Mama L: Dobrze, dobrze! Nie mam nic przeciwko! Nie patrzcie już tak na mnie. Ty pokazałeś Landze deskę racja?

Reki: Ta, tak było.

Mama L: Dobrze, że na ciebie trafił, deska musi mu przypominać snowboard.

Reki: Ja nie zrobiłem nic wielkiego! - Mówił dalej spięty.

Langa: Wielkość jest nieistotna. Nawet drobne rzeczy mogą cieszyć. - Reki uśmiechnął się szeroko, lekko się rumieniąc.

Mama L: No nic, mogę wam tylko życzyć szczęścia!

Langa i Reki: Dziękujemy!

Langa: Reki, telefon ci dzwoni.

Wszyscy siedzieli cicho i zaczęli nasłuchiwać.

Reki: O, faktycznie. Pójdę odebrać.

Reki poszedł do pokoju Langi, gdzie zostawił telefon.

Reki: Halo?

Koyomi: Pogrzało cię?! Kiedy zamierzasz wrócić do domu?!

Reki: Langa mówił, że z nim wychodzę, o co ci chodzi?

Koyomi: No, ale już jest ósma czterdzieści siedem! Całą noc jeździliście?

Reki: Koyomi, my nie poszliśmy na S.

Koyomi: To gdzie?

Reki: Jestem u Langi?

Koyomi: Spałeś u niego?

Reki: Ta, nie martw się śniadanie też jadłem.

Koyomi: A zjadłeś?

Reki: Ta!

Koyomi: No nie wiem, do ciebie powiedzieć wróć o dziesiątej, a ty myślisz o ranku.

Reki: Wszystko w porządku, zajmij się sobą. Pa! - Zakończył rozmowę.

Reki *myśli*: Trzeba wrócić do salonu, bo Langa został sam w tej żenującej sytuacji. Okej tylko może chwilę tu posiedzę, to ochłonę.

Oparł się o szafę, na której drzwiach wisiał wieszak z jedną z koszul Langi. Nagle koszula spadła na rudego.

Reki *myśli*: Co to?! A to ubranie Langi. - Przystawił koszule bliżej nosa. - Mmmm pachnie Langą. - Zakrył koszulą całą głowę i siedział na podłodze.

Langa: Co ty robisz? - Pojawił się koło Reki'ego, który natychmiast zdjął ciuch z głowy.

Reki: Twoja koszula mnie zaatakowała. - oparł głowę o szafę w skutek czego spadł na niego jeszcze wieszak. - Ał.

Langa: Ahahaha! A powiesz mi dlaczego gdy cię zaatakowała z powrotem włożyłeś ją na głowę?

Reki: Nie ma opcji, że wszedłeś wtedy do pokoju i cię nie zauważyłem! Chciałeś podsłuchać moją rozmowę przez telefon?

Langa: Nie, ale jak miałem wejść to zwaliłeś na siebie koszulę, więc pomyślałem, że popatrzę na ciebie zza drzwi, a jak ją ściągnąłeś to zamiast powiesić założyłeś na głowę i się zastanawiałem co ty odwalasz.

Reki: To wina szafy.

Langa: No, ale dlaczego zakładasz to na głowę?

Reki: Bo pachnie Langą.

Langa: Co?

Reki: Pachnie tobą. - zarumienił się.

Langa: Lubisz tę koszulę?

Reki: Tak.

Langa: To weź ją, dostałem ją dwa lata temu od taty, ale ma już przykrótkie rękawy.

Reki: A nie zachowasz jej na pamiątkę?

Langa: Przecież, jak ty będziesz ją miał, to dalej będę ją widzieć. Będzie ci pasować.

Reki: Dzięki! - przytulił Lange. - Mmm więcej Langi.

Langa: Znowu się wygłupiasz?

Reki: Powinni robić takie perfumy.

Langa: Pff, co?

Reki: Perfumy o zapachu Langi.

Langa: Ale ty masz głupie pomysły.

Reki: Czemu głupie? Ja bym kupował. Perfumy Snow.

Langa: Ahahaha, Perfumy Snow?

Reki: Tak.

Langa: Z tobą się nie można nudzić, co?

Reki: Niee da się. - Przyłożył podarowaną mu koszule do twarzy.

Renga: Snow flakes in Okinawa and another infinity adventuresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz