Rozdział 26. Najważniejsza osoba

452 34 14
                                    

Reki: Nie idziesz do siebie?

Langa: Nie, nawet nie ma jeszcze dwudziestej.

Reki: A twoja mama nie będzie się martwić, w końcu dzisiaj wyszedłeś ze szpitala.

Langa: A ty mało w nim nie wylądowałeś.

Reki: Gdybym spadł na ulicę wylądowałbym na cmentarzu, a nie w szpitalu.

Langa: Posiedzę chwilę u ciebie. Ty też się martwiłeś.

Reki: Okej. - weszli do domu.

Koyomi: Reki! Gdzie ty byłeś?

Reki: To już raczej nie istotne.

Langa: Byliśmy na końcu miasta.

Koyomi: Po co?

Reki: Bez powodu. - popatrzył na Langę, wzrokiem przekazującym wiadomość „Nie mów jej, że spadłem z jakichś 150 metrów”.

Langa: Znalazłem Reki'ego i się pogodziliśmy.

Koyomi: To dobrze. Langa, jak Reki przez ciebie będzie kiedyś w rozsypce, to nie ręczę za siebie. Nawet nie wiesz jak trudno przypilnować, żeby się nie zabił.

Reki: Nic takiego nie będzie mieć miejsca. Chodź Langa! - weszli do pokoju rudego.

Langa: Reki, przynieś pęsetę, wciąż masz drzazgi.

Reki: Sam je wyciągnę, pomyśl raczej co chcesz robić.

Langa: Ja chcę ci pomóc. Wiesz, że drzazgi trzeba usuwać jak najszybciej, żeby nie wdało się zakażenie?

Reki: No dobrze. - poszedł po pęsetę.

Gdy Reki wrócił do pokoju, usiadł koło Langi, a ten złapał go delikatnie za nadgarstek i położył jego rękę bliżej siebie by dokładnie widzieć co robi. Powoli usuwając każdą małą drzazgę z dłoni Reki'ego.

Langa: Podaj drugą rękę. - czerwonowłosy posłusznie wykonał polecenie.

Langa: Gotowe. - Zacisnął ręce rudego. - Boli?

Reki: Nie. Wyciągnąłeś wszystkie.

Langa: Czekaj zaraz wrócę. - poszedł do Koyomi. - Hej, Koyomi.

Koyomi: Tak?

Langa: Reki się Samookaleczał?

Koyomi: Niestety tak.

Langa: Nie widziałem cięć na jego rękach.

Koyomi: On spodziewał się, że szybko zauważę jeśli porani sobie ręce, więc zrobił to na nogach.

Langa: Oh, okej. - Wrócił do swojego chłopaka.

Reki: To co teraz robimy?

Langa: Ściągnij spodnie.

Reki: Co?! Masz na myśli, że chcesz-

Langa: Nie! Przepraszam, to nie tak miało być!

Reki cały się zarumienił i zasłonił rękami twarz.

Langa: Chciałem tylko, zobaczyć twoje rany.

Reki: A-aha.

Langa: Pokażesz mi je?

Reki: Nie lubisz takich rzeczy.

Langa: Jedyne czego nie zniosę to krew. Raczej wątpię, że jeszcze ci nie zaschły.

Reki spuścił wzrok i podwinął nogawki aż do kolan.

Langa: Dużo tego! Nie piecze cię?!

Reki: Nie, są w porządku. Już się goją.

Langa: Czemu to zrobiłeś?

Reki: Bo nie mogłem, nie mogłem już dłużej wytrzymać, nawet kiedy spałem dręczyły mnie koszmary. W dodatku to ja pokazałem ci S i sumienie nie dawało mi spokoju. A z każdym dniem to stawało się coraz bardziej stresujące i frustrujące! Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić!

Langa przytulił Reki'ego jedną ręką.

Langa: To nie twoja wina, nie rób tego więcej, jeśli kiedyś znów poczujesz się tak bardzo do bani to pogadaj ze mną. A jeśli to nie możliwe, to pamiętaj, że nie chcę, żeby działa ci się krzywda. Po prostu nie rób tego nigdy więcej.

Reki: Powiedziałeś to dwa razy.

Langa: To dobrze, może dwa razy bardziej zapadnie ci w pamięć.

Reki: Dobrze, nie będę, a na pewno nie boli cię ręka?

Langa: Na pewno! Już się tak nie zamartwiaj.

Reki: Skoro tak mówisz.

Langa: Chyba już pójdę, rzeczywiście dopiero wyszedłem ze szpitala i mama będzie się martwić jak wrócę za późno.- wstał i udał się do wyjścia.

Reki: Czekaj! - podbiegł do Langi i napisał mu na gipsie czerwonym markerem „Najważniejsza osoba jest tutaj”.

Langa: Reki ty-

Reki: Kocham cię.

Langa: Czuję się okropnie przez to wcześniej.

Reki: I tak cię kocham. - objął wyższego w pasie i popatrzył w jego niebieskie oczy.

Langa: Jesteś dla mnie za dobry.

Reki: Aj zamknij się już! - przyciągnął go do siebie i namiętnie pocałował.

Langa widząc, że Reki nie ma mu niczego za złe, poczuł się lepiej i postanowił bardziej dbać o swojego chłopaka.

Langa: A może pójdziesz ze mną?

Reki: Nie wiem czy Koyomi nie będzie się o mnie martwić, a kiedy ona się martwi to się nie odczepi. Zresztą jesteś pewny, że mogę się narzucać zaraz po tym jak wróciłeś ze szpitala?

Langa: Możesz.

Reki: No to pójdę z tobą. - Zapakował piżamę do plecaka i ruszyli w drogę.

Langa: Koyomi, zabieram ci brata! - Powiedział do Koyomi by ta nie martwiła się o rudego i wyszli.

Gdy byli już w pokoju Langi, Reki odłożył plecak.

Reki: To rozłożę materac.

Langa: Nie potrzeba. Będziesz spać ze mną.

Reki: Okej. - lekko się zaczerwienił.

Reki ściągnął bluzę i założył koszulkę do spania.

Langa: Masz strasznie dużo siniaków.

Reki: Ta. Zagoją się! - popatrzył na Langę, który męczył się ze zdejmowaniem koszulki jedną ręką. - Czekaj, pomogę ci.

Ściągnął mu koszulkę i zobaczył siniaka na prawie całe plecy.

Reki: Nawet ja nie mam tak wielkich siniaków, to przez to, że mnie złapałeś i uderzyłeś o asfalt?

Langa: Chyba tak.

Reki: Czemu mi nie powiedziałeś, że coś się stało?

Langa: Wcale mnie nie boli, po za tym ty masz o wiele więcej ran i nie wydaje mi się, że miałeś mi je pokazać. - Ubrał piżamę i położył się do łóżka. - Chodź.

Reki położył się koło niego i go przytulił. Langa miał tendencje do szybkiego zasypiania, więc zaczął głaskać Reki'ego po głowie i plecach, by i on zasnął szybciej. Jednak i tak kanadyjczyk usnął pierwszy. Reki czując, że Langa przestał go głaskać, obrócił go delikatnie na drugi bok i wtulił się jeszcze mocniej.

Renga: Snow flakes in Okinawa and another infinity adventuresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz