Reki: Nie idziesz do siebie?
Langa: Nie, nawet nie ma jeszcze dwudziestej.
Reki: A twoja mama nie będzie się martwić, w końcu dzisiaj wyszedłeś ze szpitala.
Langa: A ty mało w nim nie wylądowałeś.
Reki: Gdybym spadł na ulicę wylądowałbym na cmentarzu, a nie w szpitalu.
Langa: Posiedzę chwilę u ciebie. Ty też się martwiłeś.
Reki: Okej. - weszli do domu.
Koyomi: Reki! Gdzie ty byłeś?
Reki: To już raczej nie istotne.
Langa: Byliśmy na końcu miasta.
Koyomi: Po co?
Reki: Bez powodu. - popatrzył na Langę, wzrokiem przekazującym wiadomość „Nie mów jej, że spadłem z jakichś 150 metrów”.
Langa: Znalazłem Reki'ego i się pogodziliśmy.
Koyomi: To dobrze. Langa, jak Reki przez ciebie będzie kiedyś w rozsypce, to nie ręczę za siebie. Nawet nie wiesz jak trudno przypilnować, żeby się nie zabił.
Reki: Nic takiego nie będzie mieć miejsca. Chodź Langa! - weszli do pokoju rudego.
Langa: Reki, przynieś pęsetę, wciąż masz drzazgi.
Reki: Sam je wyciągnę, pomyśl raczej co chcesz robić.
Langa: Ja chcę ci pomóc. Wiesz, że drzazgi trzeba usuwać jak najszybciej, żeby nie wdało się zakażenie?
Reki: No dobrze. - poszedł po pęsetę.
Gdy Reki wrócił do pokoju, usiadł koło Langi, a ten złapał go delikatnie za nadgarstek i położył jego rękę bliżej siebie by dokładnie widzieć co robi. Powoli usuwając każdą małą drzazgę z dłoni Reki'ego.
Langa: Podaj drugą rękę. - czerwonowłosy posłusznie wykonał polecenie.
Langa: Gotowe. - Zacisnął ręce rudego. - Boli?
Reki: Nie. Wyciągnąłeś wszystkie.
Langa: Czekaj zaraz wrócę. - poszedł do Koyomi. - Hej, Koyomi.
Koyomi: Tak?
Langa: Reki się Samookaleczał?
Koyomi: Niestety tak.
Langa: Nie widziałem cięć na jego rękach.
Koyomi: On spodziewał się, że szybko zauważę jeśli porani sobie ręce, więc zrobił to na nogach.
Langa: Oh, okej. - Wrócił do swojego chłopaka.
Reki: To co teraz robimy?
Langa: Ściągnij spodnie.
Reki: Co?! Masz na myśli, że chcesz-
Langa: Nie! Przepraszam, to nie tak miało być!
Reki cały się zarumienił i zasłonił rękami twarz.
Langa: Chciałem tylko, zobaczyć twoje rany.
Reki: A-aha.
Langa: Pokażesz mi je?
Reki: Nie lubisz takich rzeczy.
Langa: Jedyne czego nie zniosę to krew. Raczej wątpię, że jeszcze ci nie zaschły.
Reki spuścił wzrok i podwinął nogawki aż do kolan.
Langa: Dużo tego! Nie piecze cię?!
Reki: Nie, są w porządku. Już się goją.
Langa: Czemu to zrobiłeś?
Reki: Bo nie mogłem, nie mogłem już dłużej wytrzymać, nawet kiedy spałem dręczyły mnie koszmary. W dodatku to ja pokazałem ci S i sumienie nie dawało mi spokoju. A z każdym dniem to stawało się coraz bardziej stresujące i frustrujące! Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić!
Langa przytulił Reki'ego jedną ręką.
Langa: To nie twoja wina, nie rób tego więcej, jeśli kiedyś znów poczujesz się tak bardzo do bani to pogadaj ze mną. A jeśli to nie możliwe, to pamiętaj, że nie chcę, żeby działa ci się krzywda. Po prostu nie rób tego nigdy więcej.
Reki: Powiedziałeś to dwa razy.
Langa: To dobrze, może dwa razy bardziej zapadnie ci w pamięć.
Reki: Dobrze, nie będę, a na pewno nie boli cię ręka?
Langa: Na pewno! Już się tak nie zamartwiaj.
Reki: Skoro tak mówisz.
Langa: Chyba już pójdę, rzeczywiście dopiero wyszedłem ze szpitala i mama będzie się martwić jak wrócę za późno.- wstał i udał się do wyjścia.
Reki: Czekaj! - podbiegł do Langi i napisał mu na gipsie czerwonym markerem „Najważniejsza osoba jest tutaj”.
Langa: Reki ty-
Reki: Kocham cię.
Langa: Czuję się okropnie przez to wcześniej.
Reki: I tak cię kocham. - objął wyższego w pasie i popatrzył w jego niebieskie oczy.
Langa: Jesteś dla mnie za dobry.
Reki: Aj zamknij się już! - przyciągnął go do siebie i namiętnie pocałował.
Langa widząc, że Reki nie ma mu niczego za złe, poczuł się lepiej i postanowił bardziej dbać o swojego chłopaka.
Langa: A może pójdziesz ze mną?
Reki: Nie wiem czy Koyomi nie będzie się o mnie martwić, a kiedy ona się martwi to się nie odczepi. Zresztą jesteś pewny, że mogę się narzucać zaraz po tym jak wróciłeś ze szpitala?
Langa: Możesz.
Reki: No to pójdę z tobą. - Zapakował piżamę do plecaka i ruszyli w drogę.
Langa: Koyomi, zabieram ci brata! - Powiedział do Koyomi by ta nie martwiła się o rudego i wyszli.
Gdy byli już w pokoju Langi, Reki odłożył plecak.
Reki: To rozłożę materac.
Langa: Nie potrzeba. Będziesz spać ze mną.
Reki: Okej. - lekko się zaczerwienił.
Reki ściągnął bluzę i założył koszulkę do spania.
Langa: Masz strasznie dużo siniaków.
Reki: Ta. Zagoją się! - popatrzył na Langę, który męczył się ze zdejmowaniem koszulki jedną ręką. - Czekaj, pomogę ci.
Ściągnął mu koszulkę i zobaczył siniaka na prawie całe plecy.
Reki: Nawet ja nie mam tak wielkich siniaków, to przez to, że mnie złapałeś i uderzyłeś o asfalt?
Langa: Chyba tak.
Reki: Czemu mi nie powiedziałeś, że coś się stało?
Langa: Wcale mnie nie boli, po za tym ty masz o wiele więcej ran i nie wydaje mi się, że miałeś mi je pokazać. - Ubrał piżamę i położył się do łóżka. - Chodź.
Reki położył się koło niego i go przytulił. Langa miał tendencje do szybkiego zasypiania, więc zaczął głaskać Reki'ego po głowie i plecach, by i on zasnął szybciej. Jednak i tak kanadyjczyk usnął pierwszy. Reki czując, że Langa przestał go głaskać, obrócił go delikatnie na drugi bok i wtulił się jeszcze mocniej.
CZYTASZ
Renga: Snow flakes in Okinawa and another infinity adventures
Fiksi Penggemar💙Langa wygrał już z Adamem na S, ale co dalej? Oczywiście jazda na desce jest nieskończona! Jednak co dzieje się gdy z jakiś powodów Reki nie może cieszyć się deskorolką? Co nasi główni bohaterowie robią na codzień?💙 ❤️Jest to fanfiction o RekixLa...