Koyomi: Dokąd się ścigają, już ich nie widać.
Miya: Miałaś się nigdzie nie ruszać!
Koyomi: Ale o co tu chodzi?!
Miya: Chodź na metę.
Aika: Pójdę z wami.
Koyomi: Przecież to kawał drogi, czemu ta trasa jest taka długa?
Miya: Bo taka ma być, patrz na ekran.
Aika: To Satoru i Reki!
Koyomi: Gdzie oni są?
Miya: W połowie drogi.
Koyomi: Czekaj, ale jeśli jadą tędy, to nie będą jechać tam na górze?! - wskazała na wysoko zamieszczoną platformę i schody prowadzące do mety.
Miya: Tak.
Koyomi: A jeśli spadną?!
Miya: Nie spadną.
Aika: Satoru nigdy by nie spadł jadąc na desce! Reki też! Przecież mnie uczył!
Koyomi: Jesteś dziewczyną Reki'ego?
Aika: Nie!
Koyomi *myśli*: Pewnie wpadła mu w oko, ciekawe kiedy się umówią.
Miya *myśli*: Lepiej by było jakbyś w ogóle nigdy nie wtykała nigdzie nosa.
Aika: Już ich widać!
Jechali na równi. Nagle Satoru wskoczył na barierkę i wyprzedził Reki'ego już na stałe, pierwszy dojeżdżając na metę.
Satoru: Nie jesteś noobem, ale nie wydaje mi się, że mógłbyś pokonać Adama.
Reki: Ahahaha wtedy byłem specjalnie przygotowany.
Satoru: A, rozumiem. Aczkolwiek nie satysfakcjonuje mnie pokonanie cię. Ty! - wskazał na Snow'a. - Ponoć pokonałeś Adama.
Langa: Tak było.
Satoru: Ścigaj się ze mną. Dzisiaj nikt nie ustalił pojedynku, więc trasa jest nasza.
Reki: Uważaj jest piekielnie szybki, jest chyba nawet lepszy od Miyi.
Langa: Spokojnie, nie zamierzam zwalniać.
Aika: Nawet na zakrętach?
Koyomi: Mnie to chyba nie uspokaja.
Langa i Satoru poszli na start. Koyomi stała obserwując co się dzieje, kiedy Reki złapał ją za ramiona.
Reki: Jak się tu dostałaś?!
Koyomi: Śledziłam cię.
Reki: Przecież nie wpuściliby cię bez przypinki!
Koyomi pokazała przypinkę.
Reki: Skąd ją masz?
Koyomi nie wiedziała co ma teraz powiedzieć.
Reki: Skąd?!
Koyomi: Pożyczyłam od Miyi.
Reki: Oszalałeś?!
Miya: Wcale nie chciałem jej tu zabierać! To był szantaż!
Reki: To się mogło źle skończyć!
Koyomi: Ale nic mi nie jest. Zawsze wychodzisz w nocy, nawet nie wiem dokąd i po co!
Reki: Przecież to ja jestem starszy, a nie ty!
Koyomi: Ale-
Aika: Startują!
Wszyscy odwrócili głowy w stronę ekranu. Satoru jechał z dużą prędkością, jednak Langa nie dawał za wygraną i tak jak zapowiedział nie zwalniał nawet na zakrętach, w pewnym momencie wyprzedził Satoru, lecz tylko na chwilę, bo potem znów jechali łeb w łeb. Tłum kibicował Landze.
Koyomi: Dlaczego, mówią na niego Snow?
Miya: To jego tutejsze imię.
Koyomi: Przecież na Reki'ego wołają po imieniu.
Miya: Bo Reki nie ma tutaj żadnej ksywki, to po prostu Reki.
Koyomi: Trochę to nudne.
Miya: Ta, ale nie powtarzalne.
Aika: I odważne!
Koyomi: A kim jest ten cały Adam?
Miya: Taki nasz Boss, kto go pokona jest nowym władcą S.
Koyomi: Ale Langa z nim ponoć wygrał.
Shadow: On tak jakby zrzekł się korony.
Reki: Już jadą.
Oboje ścigających się wskoczyło na przeciwne barierki. Langa jechał trochę szybciej, ponad to miał dłuższą deskę, więc wydawało się, że zwycięstwo ma już w kieszeni.
Satoru: Wszystkie chwyty dozwolone, prawda?
Satoru zeskoczył ze swojej deski i zrzucił Langę w dół stając na jego deskorolce, jadąc dalej. Langa nie miał się czego złapać, a zanim zdążył pomyśleć uderzył głową o ziemię. Cała paczka pobiegła w stronę Langi, przedzierając się przez tłum. Reki dotarł na miejsce jako pierwszy, jednak ten widok tak bardzo przypomniał mu wypadek Yūto, że stanął w miejscu i nie mógł się ruszyć. Przyjaciele minęli go i pobiegli przodem.
Miya: On się nie rusza, jest nieprzytomny!
Shadow: Ma nierówny oddech. Trzeba go szybko zabrać do szpitala!
Tadashi: Stój! Nie wiemy czy nie złamał kręgosłupa czy czegoś innego.
Miya: No to co mamy zrobić?!
Tadashi: Jak dobrze wiecie, kiedyś na starej trasie to była codzienność, zadzwonię po pogotowie.
Shadow: Przecież te wyścigi są nielegalne.
Tadashi: Mamy ludzi, którzy zatają sprawę.
Shadow: Łapówki?
Tadashi: Można tak powiedzieć.
Miya: Ej on dalej ma nierówny oddech! Reki zrób mu sztuczne oddychanie!
Reki nie czuł własnych nóg, więc robiąc krok do przodu upadł na kolana, w jakiś sposób podtrzymując się na drżących rękach. Dopiero teraz inni zauważyli, że Reki jest strasznie blady. Miya podbiegł do Reki'ego.
Miya: Reki! Co ci?!
Reki nic nie odpowiedział. Oddychał coraz szybciej jakby nie mógł nabrać powietrza. Złapał się lewą rękę za klatkę piersiową i powoli osunął na ziemię.
Koyomi: Reki?!
Miya: Reki, odpowiedz! Co ci się dzieje?!
Reki ich nie słyszał, dzwoniło mu w uszach, a przed oczami mieszały mu się wspomnienia z wypadku Yūty i Langi. Oddychając ciężko powiedział jedynie takie słowa.
Reki: Yūto, Lan- ga! - po czym zemdlał.
Miya: Reki?!
Shadow: Szlak. Koyomi! On na coś choruje?!
Koyomi: Nie. Nigdy tak nie było!
Miya: Oddycha. Jest tylko nieprzytomny.
Shadow: Na wszelki wypadek zabiorę go na pogotowie.
Shadow zawiózł Reki'ego na pogotowie. Niedługo potem przyjechał ambulans i zabrał Langę.
CZYTASZ
Renga: Snow flakes in Okinawa and another infinity adventures
Fanfic💙Langa wygrał już z Adamem na S, ale co dalej? Oczywiście jazda na desce jest nieskończona! Jednak co dzieje się gdy z jakiś powodów Reki nie może cieszyć się deskorolką? Co nasi główni bohaterowie robią na codzień?💙 ❤️Jest to fanfiction o RekixLa...