Rozdział 19. Ofiary wyścigów S

461 34 10
                                    

Koyomi: Dokąd się ścigają, już ich nie widać.

Miya: Miałaś się nigdzie nie ruszać!

Koyomi: Ale o co tu chodzi?!

Miya: Chodź na metę.

Aika: Pójdę z wami.

Koyomi: Przecież to kawał drogi, czemu ta trasa jest taka długa?

Miya: Bo taka ma być, patrz na ekran.

Aika: To Satoru i Reki!

Koyomi: Gdzie oni są?

Miya: W połowie drogi.

Koyomi: Czekaj, ale jeśli jadą tędy, to nie będą jechać tam na górze?! - wskazała na wysoko zamieszczoną platformę i schody prowadzące do mety.

Miya: Tak.

Koyomi: A jeśli spadną?!

Miya: Nie spadną.

Aika: Satoru nigdy by nie spadł jadąc na desce! Reki też! Przecież mnie uczył!

Koyomi: Jesteś dziewczyną Reki'ego?

Aika: Nie!

Koyomi *myśli*: Pewnie wpadła mu w oko, ciekawe kiedy się umówią.

Miya *myśli*: Lepiej by było jakbyś w ogóle nigdy nie wtykała nigdzie nosa.

Aika: Już ich widać!

Jechali na równi. Nagle Satoru wskoczył na barierkę i wyprzedził Reki'ego już na stałe, pierwszy dojeżdżając na metę.

Satoru: Nie jesteś noobem, ale nie wydaje mi się, że mógłbyś pokonać Adama.

Reki: Ahahaha wtedy byłem specjalnie przygotowany.

Satoru: A, rozumiem. Aczkolwiek nie satysfakcjonuje mnie pokonanie cię. Ty! - wskazał na Snow'a. - Ponoć pokonałeś Adama.

Langa: Tak było.

Satoru: Ścigaj się ze mną. Dzisiaj nikt nie ustalił pojedynku, więc trasa jest nasza.

Reki: Uważaj jest piekielnie szybki, jest chyba nawet lepszy od Miyi.

Langa: Spokojnie, nie zamierzam zwalniać.

Aika: Nawet na zakrętach?

Koyomi: Mnie to chyba nie uspokaja.

Langa i Satoru poszli na start. Koyomi stała obserwując co się dzieje, kiedy Reki złapał ją za ramiona.

Reki: Jak się tu dostałaś?!

Koyomi: Śledziłam cię.

Reki: Przecież nie wpuściliby cię bez przypinki!

Koyomi pokazała przypinkę.

Reki: Skąd ją masz?

Koyomi nie wiedziała co ma teraz powiedzieć.

Reki: Skąd?!

Koyomi: Pożyczyłam od Miyi.

Reki: Oszalałeś?!

Miya: Wcale nie chciałem jej tu zabierać! To był szantaż!

Reki: To się mogło źle skończyć!

Koyomi: Ale nic mi nie jest. Zawsze wychodzisz w nocy, nawet nie wiem dokąd i po co!

Reki: Przecież to ja jestem starszy, a nie ty!

Koyomi: Ale-

Aika: Startują!

Wszyscy odwrócili głowy w stronę ekranu. Satoru jechał z dużą prędkością, jednak Langa nie dawał za wygraną i tak jak zapowiedział nie zwalniał nawet na zakrętach, w pewnym momencie wyprzedził Satoru, lecz tylko na chwilę, bo potem znów jechali łeb w łeb. Tłum kibicował Landze.

Koyomi: Dlaczego, mówią na niego Snow?

Miya: To jego tutejsze imię.

Koyomi: Przecież na Reki'ego wołają po imieniu.

Miya: Bo Reki nie ma tutaj żadnej ksywki, to po prostu Reki.

Koyomi: Trochę to nudne.

Miya: Ta, ale nie powtarzalne.

Aika: I odważne!

Koyomi: A kim jest ten cały Adam?

Miya: Taki nasz Boss, kto go pokona jest nowym władcą S.

Koyomi: Ale Langa z nim ponoć wygrał.

Shadow: On tak jakby zrzekł się korony.

Reki: Już jadą.

Oboje ścigających się wskoczyło na przeciwne barierki. Langa jechał trochę szybciej, ponad to miał dłuższą deskę, więc wydawało się, że zwycięstwo ma już w kieszeni.

Satoru: Wszystkie chwyty dozwolone, prawda?

Satoru zeskoczył ze swojej deski i zrzucił Langę w dół stając na jego deskorolce, jadąc dalej. Langa nie miał się czego złapać, a zanim zdążył pomyśleć uderzył głową o ziemię. Cała paczka pobiegła w stronę Langi, przedzierając się przez tłum. Reki dotarł na miejsce jako pierwszy, jednak ten widok tak bardzo przypomniał mu wypadek Yūto, że stanął w miejscu i nie mógł się ruszyć. Przyjaciele minęli go i pobiegli przodem.

Miya: On się nie rusza, jest nieprzytomny!

Shadow: Ma nierówny oddech. Trzeba go szybko zabrać do szpitala!

Tadashi: Stój! Nie wiemy czy nie złamał kręgosłupa czy czegoś innego.

Miya: No to co mamy zrobić?!

Tadashi: Jak dobrze wiecie, kiedyś na starej trasie to była codzienność, zadzwonię po pogotowie.

Shadow:  Przecież te wyścigi są nielegalne.

Tadashi: Mamy ludzi, którzy zatają sprawę.

Shadow: Łapówki?

Tadashi: Można tak powiedzieć.

Miya: Ej on dalej ma nierówny oddech! Reki zrób mu sztuczne oddychanie!

Reki nie czuł własnych nóg, więc robiąc krok do przodu upadł na kolana, w jakiś sposób podtrzymując się na drżących rękach. Dopiero teraz inni zauważyli, że Reki jest strasznie blady. Miya podbiegł do Reki'ego.

Miya: Reki! Co ci?!

Reki nic nie odpowiedział. Oddychał coraz szybciej  jakby nie mógł nabrać powietrza. Złapał się lewą rękę za klatkę piersiową i powoli osunął na ziemię.

Koyomi: Reki?!

Miya: Reki, odpowiedz! Co ci się dzieje?!

Reki ich nie słyszał, dzwoniło mu w uszach, a przed oczami mieszały mu się wspomnienia z wypadku Yūty i Langi. Oddychając ciężko powiedział jedynie takie słowa.

Reki: Yūto, Lan- ga! - po czym zemdlał.

Miya: Reki?!

Shadow: Szlak. Koyomi! On na coś choruje?!

Koyomi: Nie. Nigdy tak nie było!

Miya: Oddycha. Jest tylko nieprzytomny.

Shadow: Na wszelki wypadek zabiorę go na pogotowie.

Shadow zawiózł Reki'ego na pogotowie. Niedługo potem przyjechał ambulans i zabrał Langę.

Renga: Snow flakes in Okinawa and another infinity adventuresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz