Rozdział 39. Diagnoza postawiona, zero tulenia

434 26 6
                                    

Następnego dnia, chodź dopiero wieczorem, Langa znów przyszedł zobaczyć jak się ma jego chłopak. Gdy tylko zapukał do drzwi, rudy otworzył i rzucił mu się na szyję.

Langa: Znów masz jakieś humory?

Reki: Ty to potrafisz zepsuć.

Langa: To skąd tyle radości?

Reki: Bo przyszedłeś.

Langa: Byłem u ciebie wczoraj.

Reki: No i co z tego. - dalej go trzymał.

Langa: Może wejdziemy do środka, zamiast stać.

Reki: A może wyjdziemy, jest ładna pogoda.

Langa: Nie, ty zostajesz w domu.

Reki: Nie zmarznę jak posiedzimy przed domem, jest ciepło.

Langa: Już wieczór, nie jest tak ciepło jak wcześniej.

Reki: Jesteś nadopiekuńczy.

Langa: Za to ty za mało o siebie dbasz. Dalej stoimy w drzwiach.

Reki: No to chodź na zewnątrz.

Langa: Dobra, ale na chwilę. - Usiedli przed domem.

Reki: To jak poszedł ci ten test z fizyki?

Langa: Chyba dobrze.

Reki: A jakie były zadania?

Langa: Nie pamiętam.

Reki: Już nie pamiętasz?

Langa: No. A właśnie, byłeś dziś u lekarza, nie?

Reki: Byłem.

Langa: I co?

Reki: Złapałem grypę.

Langa: W lato?

Reki: Jeszcze nie ma lata.

Langa: Ale prawie.

Reki: Koło tygodnia powinienem mieć te objawy, a później będę tylko osłabiony.

Langa: Teraz też jesteś osłabiony, mam rację?

Reki: Tak, ale nic mi nie jest.

Langa: Reki-

Reki: Naprawdę! - zakaszlał.

Langa: Może chodźmy już do środka.

Reki: Serio, jestem tylko osłabiony, dzisiaj miałem tylko trzydzieści osiem i siedem stopni.

Langa: To nie jest mało.

Reki: Przypomnę ci, że przez ostatnie trzy dni miałem prawie czterdzieści.

Langa: To nie znaczy, że trzydzieści osiem to mało. Chodźmy już.

Reki: A może tobie jest zimno! - , już miał przytulić Langę, lecz przystopował.

Reki *myśli*: Jak będę go cały czas przytulać to na pewno się zarazi. A i tak przychodzi tu codziennie i nawet raz zasnęliśmy razem. Już może być chory.

Langa: Nie jest mi zimno. Idziesz czy mam cię zanieść?

Reki: Idę. - wstał i poszedł za Langą.

Langa: Skoro nie było cię na sprawdzianie, to masz więcej czasu na naukę.

Reki: Tsa. Pewnie i tak nic nie zrozumiem.

Langa: Więc, ci wytłumaczę.

Reki: Okej!

Siedzieli na łóżku, pośród zeszytów i podręczników, zawierających różne wzory, niezrozumiałe dla Reki'ego. Rudy uważnie słuchał Langi, jednak i tak ledwo co rozumiał. Ponadto nie mógł się skupić, bo musiał pilnować, żeby nie oprzeć się o Langę, który siedział tuż obok niego. Postanowił, że przez pozostałe cztery dni nie będzie go przytulać i postara się jak najmniej go dotykać, nawet jeśli chodzi o zwykłe tknięcie palcem. Nie chciał bowiem zarazić swojego chłopaka, więc gdy mieli się żegnać tylko pomachał mu ręką. Jednakże Langa odwiedzał go codziennie. Ostatnie dwa dni jeszcze jakoś udało się wytrzymać, bo przychodził dopiero gdy skończył lekcje i prace domowe. Natomiast gdy przyszedł w sobotę, spędzali ze sobą cały dzień, więc trzymanie dystansu było trudniejsze niż się wydawało. Reki wiedział, że jeśli przyjdzie tu również w niedzielę to nie da rady wypełnić danego sobie wyzwania. Rozległo się pukanie do drzwi, co oznaczało, że przyszedł. Otworzyła mu Koyomi. Reki poszedł do salonu, gdzie siedziała babcia i bliźniaczki, żeby nie zostać z nim sam na sam. Wiedział, że jeśli zostaną w jego pokoju brak kontaktu fizycznego będzie niemożliwy.

Renga: Snow flakes in Okinawa and another infinity adventuresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz