22. Przepraszam

83 9 1
                                    

        Wbiegłam do garderoby i usiadłam obok Violy.
- Zapomniał tekstu -  mruknęłam. - Keith zapomniał tekstu.
Dziewczyna kiwnęła delikatnie głową. Jej twarz wykrzywiał grymas niezadowolenia.
- Wiem. Zauważyłam.
Nastąpiła chwila ciszy,  w czasie której próbowałam wykombinować, co mogę zrobić, by chłopcy przeszli do IV etapu.
- To wszystko twoja wina - usłyszałam wrogi głos przyjaciółki. - Gdybyś nie zachowała się jak wiedźma Keith nie zapomniałby tekstu i jego zespół przeszedłby dalej, a ja nie musiałabym żegnać się ze Stan'em.
Postanowiłam darować sobie tekst, że gdyby nie ja nie powstałaby też ta genialna piosenka.
Schrzaniłam. Nawet nie chodzi już o naszą kłótnię.
Po jakiego chuja ja poszłam za kulisy?! Gdyby mnie wtedy nie zobaczył, nic by się nie stało. Przeszliby do kolejnego etapu, a romans Violet ze Stanley'em dalej by rozkwitał.
Chłopcy weszli do garderoby. Keith od razu obrzucił mnie nienawistnym spojrzeniem, próbując ignorować swoich przyjaciół, którzy krzyczeli na niego za zrujnowanie ich szansy na udaną karierę muzyczną. Chłopak jednak nic sobie nie robił z ich wrzasków, tylko zwyczajnie zajął swoje miejsce na kanapie i powrócił do pilnowania ściany. Moje poczucie winy jeszcze wzrosło.
Co ja kurwa wyprawiam?!
Wcale nie chciałam zniszczyć mu życia, nie chciałam, by był przeze mnie smutny. Ja po prostu... Ja po prostu nie chciałam być kolejną żałosną, zakochaną dziewczynką. Ale co jeśli właśnie bycie tą żałosną dziewczynką najbardziej mnie uszczęśliwiało...?
Nim się spostrzegłam przerwa na reklamy minęła i zaproszono nas na scenę. Skierowałam się w stronę wyjścia i automatycznie sprawdziłam czy w kieszeni spodni znajduje się moja szczęśliwa kostka. Obracanie jej między palcami uspokoiło mój oddech i pozwoliło wyjść na scenę z chodź małą dawką optymizmu. Chudy, lekko posiwiały mężczyzna ustawił nas w odpowiedniej kolejności i tak wyszło, że stałam tuż obok Keith'a. Z tej odległości widziałam, że martwi się wynikami głosowania. Zdałam sobie sprawę, że dziś to nie ja potrzebuję mojej szczęśliwej kostki. Po raz ostatni przyjrzałam się bordowemu trójkątowi, który wiele razy służył mi pomocą, po czym ukradkiem wsunęłam go w zaciśniętą pięść Nemo. Chłopak zmarszczył brwi i zerknął na niewielki przedmiot w swojej dłoni. Na widok mojej szczęśliwej kostki jego oczy posmutniały. Myślałam, że ją odrzuci, nie przyjmie ode mnie pomocy, ale po chwili chłopak uśmiechnął się i ukrył kostkę w swojej zaciśniętej pięści.
Wszystko będzie dobrze, powtarzałam w myślach, by przypadkiem nie spanikować i nie uciec ze sceny.
Tuż przed nami stanął ubrany w granatowy garnitur Will Brown i weszliśmy na wizję.
- Dziś zdecydowanie wiele się działo - odezwał się prezenter głosem z idealną dykcją. - Nasi muzycy z każdym etapem stają się coraz lepsi. Dziś usłyszeliśmy piosenki miłosne, o rozstaniu i nienawiści. Zobaczyliśmy szczęście, determinację i małe potknięcie. Kto odpadnie, a kto zostanie w The American Music Stars?!
Chwila poświęcona na wrzaski i piski widowni, po czym Will otwiera kopertę z wynikami głosowania.
- Do następnego etapu na pewno przechodzą... The Cletal!
Dziewczyny piszczą i skaczą ze szczęścia, ale ja skupiam się na czymś innym.
-... My Dear... Oraz... Power of The World.
Keith opuszcza głowę. Zostali tylko oni i zespół Checked. Jedno z nich odpadnie.
- W... Kolejnych odcinkach... Zobaczymy... The Contemporary Miracles!
Nemo wyrzucił w ręce w powietrze i zaczął krzyczeć ze szczęścia.
Nic nie zepsułam! Keith i jego zespół zostaną w programie. Violet będzie mogła dalej spędzać każdą wolną chwilę ze Stan'em, a ja zyskam szansę na naprawienie stosunków między mną a Nemo.
Gdy wszyscy zeszli ze sceny i skierowali się do garderoby, złapałam Keith'a za ramię i odciągnęłam go na bok.
- A racja! Twoja kostka - odezwał się. Dla osoby, która wcześniej z nim nie rozmawiała, głos chłopaka mógł zabrzmieć wesoło. Ale ja widziałam, a raczej czułam, że wciąż jest trochę przymulony.
- Nie o to chodzi. Chciałam porozmawiać.
Fałszywy uśmiech, którego obecność na twarzy Keith starał się utrzymać, natychmiast zniknął.
- Nie sądzę, by było o czym.
- Posłuchaj... Ja... Ja... Przepraszam - wybełkotałam tak cicho, że miałam wątpliwości, czy mnie usłyszał. Jeszcze nigdy nikogo nie przepraszałam, a przynajmniej nie bez nuty ironii.
- Za co? Za to, że uciekłaś czy za niemalże spowodowanie mojego odejścia z programu? - Jad w jego głosie sprawił, że chciałam odebrać swoją szczęśliwą kostkę i uciec. Jak najdalej stąd. Najlepiej tam, gdzie będę miała pewność, że na niego nie wpadnę.
- Za wszystko - wytłumaczyłam, zmuszając siebie do kontynuacji swojego początkowego planu. - To wszystko co Ci wtedy powiedziałam... To nawet nie była nawet prawda. Ja po prostu. Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam.
- Nie wiesz, dlaczego uciekłaś? To chyba poważne zaburzenia psychiczne... Zastanów się. Jestem całkiem pewny, że chodziło o moje umiejętności. Byłem tak dobry, że nie dałaś rady tego unieść, więc uciekłaś.
Głęboki wdech.
1...
2...
3...
4...
Dobra, już jestem spokojna.
- Keith, próbuję przeprowadzić z Tobą poważną rozmowę - powiedziałam ze spokojem i powagą.
- Caitlin, to nie ma sensu. Zrobiłaś, co zrobiłaś. Myślisz, że Przepraszam wszystko naprawi?
Przełykam głośno ślinę.
- Nie. Ale pomyślałam, że zasługujesz na prawdę.
- To mi ją zdradź. Proszę! - Chłopak prowokująco uniósł ręce. - Nikt cię nie powstrzymuje.
Jak ja mam mu to teraz wszystko powiedzieć?! Wyśmieje mnie!
Nie Cai!, upomniałam samą siebie, Teraz nie możesz się wycofać.
- Bałam się - odezwałam się w końcu, wbijając wzrok w szarą podłogę z linoleum.
- Czyli to jednak chodzi o moje umiejętności...
- Keith!
Proszę nie utrudniaj tej chwili.
- Bałam się zobowiązań i odrzucenia.
- Co?!
Teraz naprawdę wydawał się być zaskoczony. Uniosła głowę, by spojrzeć w jego oczy, które wyrażały łagodność i zaciekawienie.
- Nie wiedziałam, co to całe zbliżenie miało dla nas oznaczać. Nie wiedziałam jak się zachować. Nie jestem dobra w chodzeniu na randki, czułych słowach i pomaganiu ludziom w potrzebie.
- Chyba tylko ty tak myślisz.
Po tych słowach Keith uniósł dłoń, w której znajdowała się moja bordowa kostka i wręczył ją mi.
To była pomoc?! Przecież to nic w porównaniu do tego, co Violy robi dla innych.
- Uciekam, gdy tylko sytuacja robi się trudna. Ja tak nie myślę - ja to wiem. Zresztą nie tylko o to chodzi...
- To o co? O co tak naprawdę chodzi?!
Nemo zbliżył się do mnie tak, że czułam jak jego oddech miesza się z moim.
- Bałam się, że mnie zostawisz. Że pewnego dnia Ci się znudzę i po prostu odejdziesz do innej, lepszej. Bałam się tego uczucia, złamanego serca. Więc byłam na tyle głupia, by cię uprzedzić. Wolałam zranić ciebie, niż zostać przez ciebie zraniona. Przepraszam.
Cisza. Ta dręczące cisza, w czasie której czekam na jego reakcje. Nakrzyczy na mnie? Wyśmieje moje pomysły? Nie uwierzy mi? A może po prostu odejdzie bez słowa?
- Rozumiem - powiedział Keith i uśmiechnął się lekko. - Ale nie możesz liczyć na to, że Ci wybaczę. Przynajmniej nie teraz. Ale rozumiem.
- To już i tak więcej niż się spodziewałam dostać - mruknęłam. - Więc pomiędzy nami wszystko w porządku?
Kiwnął głową, po czym wziął mnie w swoje ramiona. Był to przyjacielski uścisk. Bardzo przyjacielski uścisk. Ale nie zamierzałam wybrzydzać. Może nawet uda nam się zostać kiedyś przyjaciółmi... Sporo między nami zaszło, ale nie miałabym nic przeciwko zaproszeniu na jego ślub. Chcę tego, zależy mi na nim. Chcę jego szczęścia, nawet jeśli oznacza to utracenie mojego własnego.

*
WSZYSTKIE NAJLEPSZEGO MOJE NAJDROŻSZEJ @afixily!!
Życzę Ci szczęście, Ashtona, zdrowia, Ashtona, zero stresu, Ashtona, dobrych wyników na egzaminach, Ashtona, wymarzonej szkoły, Ashtona, wspaniałego czasu z rodziną i przyjaciółmi, Ashtona, i czego sobie tylko zapragniesz - w tym Ashtona.
Kochana zasługujesz na wszystko, ci najpiękniejsze na tym świecie, jesteś dla mnie szczęśliwą kostką Cai. Życzę Ci byś się zawsze uśmiechała, bo wtedy dzień od razu staje się lepszy. Jesteś tak wspaniała, że przy tobie wieża Eiffla płacze ze wstydu i zazdrości. Kocham Cię jak rodzoną siostrę, nie tylko tą z 5SOSFam. Pragnę by nie tylko ten kolejny rok twojego życia był cudowny, ale też całą jego reszta.
Tobie dedykuję ten kolejny długi rozdział. 
HAPPY BIRTHDAY!

XO XO
Julia

Even With FireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz