Wkurza mnie podejście dziewczyn do sytuacji z Keith'em. Wmówiły sobie, że chłopak mi się podoba i nie mogą zrozumieć, że może być inaczej. Dobra, jest przystojny, ale spotkałam już wiele przystojnych chłopaków i mimo wszytko nigdy nie byłam zakochana. Dobra, kiedyś byłam. Ale to był błąd i od tamtego czasu wypieram z siebie wszelkie emocje skierowane do płci przeciwnej. Dobra, nie zawsze. Od tamtego czasu miałam jeszcze jednego przyjaciela. ale to też był błąd, bo zaraz on wyznał mi miłość, której ja nie odwzajemniałam i wszystko się posypało.
Tak czy siak nie interesują mnie związki. Nie jestem typem dziewczyny, która ugania się za jakimś ciachem i każdej nocy płacze i użala się nad sobą, bo chłopak nie należy do niej. Nie. Ja jestem silna i samowystarczalna. Nie potrzebuje faceta, by być szczęśliwą.
Tylko dlaczego wciąż nie mogę przestać o nim myśleć? Nie, nie jestem zakochana! Dziewczyny namąciły mi w głowie. Jestem pewna, że gdyby chciały mogłyby mi wmówić, że nazywam się Christina, albo, że mam chińskie pochodzenie. Mają w sobie ten dar persfazji.Przez resztę dni wolnych ograniczyłam wychodzenie z pokoju do minimum. Na moje szczęście nie musiałam się nikomu tłumaczyć ani zaprzeczać, że unikam Keith'a. Właśnie to robiłam, ale widziałam, że gdy dziewczyny się o tym dowiedzą nie dadzą mi spokoju. Powiedzą, że boję się konfrontacji z nim, bo będzie po mnie widać, że coś do niego czuję, a wtedy będę musiała im przyznać, że miały rację. Ale tak nie jest. Unikam go, bo jest cholernie irytujący. On i komentarze moich przyjaciółek. Wolę udać, że w moim życiu nie ma kogoś takiego jak Keith, a może w końcu wszystkie o nim zapomnimy i będę mogła w spokoju poświęcić się muzyce.
Niestety okazało się, że przed pierwszym odcinkiem talent show mamy do przećwiczenia więcej niż myślałyśmy. Dlatego każdą wolną chwilę spędzałyśmy w sali do ćwiczeń, o którą tak dzielnie walczyłyśmy z The Contemporary Miracles. Nawet nie miałyśmy czasu, by zjeść normalny obiad na stołówce hotelowej. Całe dwa dni żywiłyśmy się przekąskami, które znalazłyśmy w lodówce w naszym apartamencie. To sprawiło, że nie pojawiałam się w tych samych miejscach, co Keith i nie mieliśmy szans na przypadkowe spotkanie. Idealnie. Tylko ile można wymigiwać się od obiadów i spędzać wszystkie wolne chwile nad nutami...?
W końcu musiał nadejść ten czas. gdy Jackie zaproponowała obiad w normalnych warunkach, a wszyscy się na to zgodzili. Łącznie ze mną, bo, chcąc ukryć swój mały sekret, nie miałam wyboru.Po całych dwóch dobach noszenia legginsów i starych koszulek taty dziwnie się czułam w swoich czarnych, obcisłych spodniach i bluzce na ramiączkach z nadrukiem trupiej czaszki. Dziwnie, ale dobrze.
Wraz z dziewczynami poszłam do hotelowej stołówki, która jest nie mniej luksusowa od reszty hotelu. Tu także znajdują się kryształowe żyrandole i mnóstwo złotych dodatków. Specjalnie dla uczestników The American Music Stars urządzono szwedzki stół. To całkiem dobre rozwiązanie. Nie trzeba czekać na jedzenie i można nałożyć sobie na co tylko ma się ochotę. Fajna sprawa. gdyby nie fakt, że próbowałam unikać pewnej osoby, a krążenie po całym bufecie raczej tego nie ułatwiało.
Znalazłyśmy wolny stolik i, aby nikt nam go nie zajął - jedna z nas musiała zostać go popilnować. Czemu padło na mnie? Bo się sama zgłosiłam. Mój mózg, który do najmądrzejszych nie należy, stwierdził, że czas gra na moją korzyść i im dłużej siedzę w bezruchu tym moje szanse na uniknęcie spotkania z Keith'em rosną. Nic bardziej mylnego.Kiedy nadeszła moja kolej, by wziąć jedzenie, szybkim krokiem poszłam do bufetu. Chciałam jak najszybciej wrócić spowrotem do stolika i wreszcie się zrelaksować. Nakładałam jedzenie, rozglądając się na boki.
Jeśli go dojrzę w odpowiednim momencie, zdążę jeszcze uciec.
Jednak nigdzie nie widziałam jego miodowej czupryny. Odetchnęłam z ulgą i podeszłam do dystrybutora napoi. Nalałam do szklanki soku pomarańczowego i zadowolona ruszyłam w drogę powrotną do stolika.
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie wypełniła szklanki po brzegi. Nie chciałam zwalniać kroku, więc skupiłam całą swoją uwagę na tej głupiej szklance.
Po chwili poczułam czyjeś silne dłonie na moich ramionach i zostałam unieruchomiona. Przeklęłam głośno, bo wylała mi się połowa zawartości szklanki i spojrzałam w górę na winowajcę.
Kurwa.
- Hej! Prawie zniszczyłaś moją koszulkę! - krzynął Keith, ale w jego głosie nie było ani nuty złości czy pretensji. Wręcz przeciwnie. Nie dość, że spojrzenie miał wyjątkowo radosne, jakgdyby miał siedem lat i właśnie dostał nową zabawkę, to jeszcze się głupio szczerzył. W policzkach znów pojawiły się mu te przesłodkie dołeczki, ale nawet one nie zmniejszyły mojej ochoty uderzenia go prosto w twarz.
- A to by była prawdziwa katastrofa - powiedziałam, obrzucając go najbardziej nienawistnym spojrzeniem na jakie mnie stać. Może wtedy zrozumie, że go nie dzierżę i zostawi mnie w spokoju...
- Nawet nie wiesz jaka... To prezent od mamy. Byłaby zła.
I tak sobie stałam i patrzyłam na niego i z każdą sekundą złość, która mnie wcześniej ogarnęła, ustępowała miejsca współczuciu. No śmiać się czy płakać...
Szybko zerknęłam na jego białą bluzkę bez rękawów z jakimś czarnym, bliżej nieokreślonym nadrukiem i z politowaniem pokręciłam głową.
- Szybkiego powrotu do zdrowia, Keith - odparłam, klepiąc go lekko po ramieniu i ruszyłam do swojego stolika.
- Skąd znasz moje imię?! - Usłyszłam jego głos za plecami, ale nie odwróciłam się. Jedynie przyspieszyłam kroku. Ostatnie, przez co chcę przejść to tłumaczenie temu kretynowi, jak poznałam jego imię. Jeszcze debil pomyśli, że mi na nim zależy.
Ledwo podeszłam do naszego stolika, musiałam zmierzyć się ze znaczącymi uśmieszkami moich przyjaciółek.
- Co?! - warknęłam, już wystarczająco wytrącona z równowagi.
- Lecisz na niego - skwitowała Violet.
- Nie! - wrzasnęłam, zdecydowanie za głośno. Parę osób z sąsiednich stolików odwróciło się w naszą stronę, licząc na jakieś ciekawe widowisko.
Przykro mi, że was zawiodę.
Nachyliłam się do Violy i powiedziałam, patrząc jej prosto w oczy:
- Nic nie czułam i nie będę czuć do Keith'a. To zwykły idiota, który nie zasługuje nawet na chwilę mojej uwagi.
Mój wściekły ton sprawił, że Violet zamilkła i swój pierwszy od paru dni porządny posiłek mogłam zjeść w spokoju.

CZYTASZ
Even With Fire
RomanceKeith to najbardziej irytujący człowiek na świecie. Jest niebiańsko przystojny, lubiany, a jego życie zdaje się być wprost idealne. Zupełne przeciwieństwo Caitlin, która uważa się za konkurencję dla samego szatana. Serce jednak nigdy nie pyta się o...