28. Półfinały

62 5 0
                                    

- The Contemporary Miracles! - krzyknął jeden z koordynatorów programu, zmuszając mnie do zejścia z kolan Keitha. 

Zanim Nemo opuścił garderobę, przytulił mnie mocno, uspakajając nerwy. Jego napięte mięśnie upewniły mnie, że mimo licznych zaprzeczeń - stresował się tym występem. Nic dziwnego. To były półfinały. Oprócz zespołu chłopaków i naszego, tak daleko zaszedł tylko jeden - The Voice of Humanity. Stawka była wysoka, bo już w tą środę odbędzie się ostatni odcinek tegorocznego The American Music Stars, w którym dwa zwycięskie zespoły będą walczyć o nagrodę główną. Teraz znajdowaliśmy się tak blisko zwycięstwa, że jestem pewna, iż nawet ja bym się rozpłakała, gdybyśmy odpadli. Dotychczas zarówno Keitha jak i jego przyjaciół przepełniała pewność siebie. Chłopcy wiedzieli, że są dobrzy i nie kryli się z tym, ale teraz strach przejął kontrolę nad ich umysłami.

Evan cały czas powtarzał tekst piosenki, bo był pewny, że go zapomni. Dean łaził po całej garderobie, co jakiś czas podskakując, jakby chciał z siebie zrzucić złą energię. Stanley gapił się w jeden punkt na ścianie , a Keith nie odstępował ode mnie na centymetr. Gdzie szłam ja - tam on. Cały czas mnie przytulał i całował, jak gdyby mój dotyk był w stanie ukoić jego nadszarpane nerwy. Nie narzekałam, gdyż sama potrzebowałam dzisiaj jego bliskości.
- Będziecie świetni - wyszeptałam mu do ucha.

Keith zaśmiał się nerwowo, złożył na moich ustach szybki pocałunek i opuścił pomieszczenie.

Zajęłam miejsce najbliżej telewizora, by móc zobaczyć ich występ.

Oczywiście byli świetni. Tym razem nikt nie zapomniał tekstu, nawet Evan, który był niemalże pewny, że to nastąpi. Piosenka była pełna energii i emocji. Chłopcy napisali ją jeszcze przed wyjazdem do Las Vegas. Opowiadała  o marzeniach, które nigdy się nie spełnią. W kącikach moich oczu pojawiły się łzy, gdy słuchałam refrenu tej piosenki.


No matter how hard we'll try

This is never gonna be us

Cause from all the dreams we could have had

We chose the ones we'll never make come true


Nie miałam żadnych wątpliwości, że marzeniami, o których śpiewali były te związane ze sławą, tworzeniem muzyki, koncertami. Wtedy wydawały im się one niemożliwymi do spełnienia, a teraz byli zaledwie jeden odcinek programu od zyskania wszystkiego o czym śnili. Wygrana miała duże znaczenie dla Keitha. Nie chodziło o pieniądze, przecież ich miał pod dostatkiem, ale o należną mu przyszłość. Przyszłość, którą sam sobie napisze a nie jego ojciec.

Zaraz po występie chłopców miałyśmy zagrać my. Oczywiście ogarnęła mnie panika i zaczęły mi się trząść ręce, ale to był wtedy najmniejszy problem.
- O kurwa! - usłyszałam krzyk Violy. Violy! Violy, którą słyszałam jak przeklina dwa razy w czasie naszej dosyć długiej znajomości - gdy jej stringi okazały się powodem mojej kłótni z Keithem i przed chwilą.
Wybiegłam na korytarz, skąd pochodził głos. Tam znalazłam swoje przyjaciółki pochylające się nad skrzypcami Jackie.
- Co się stało? - spytałam, a Judy uniosła do góry instrument.

- Co my teraz zrobimy Caitlin? - załkała Jacqueline.

Przyjrzałam się jej skrzypcom i zauważyłam, że wszystkie struny pękły, a raczej zostały przecięte.
Sabotaż.

Wciągnęłam głośno powietrze. W hotelu na pewno mieli zastępcze struny, ale zanim ktoś by je przyniósł, założył i nastroił instrument minęłoby co najmniej dziesięć minut. Nie miałyśmy dziesięciu minut.
Nagle coś mnie oświeciło i podbiegłam do swojej gitary. Dźwięk, który z siebie wydałam brzmiał trochę jak połączenie pisku umierającej świni i gotującej się w czajniku wody.
- Nie! Nienienienienie! - krzyczałam, łapiąc w ramiona moje maleństwo i przytulając je do siebie. - Nina!
Tak. Nadałam imię swojej gitarze, ale to wcale nie oznacza, że trzeba dla mnie zwalniać miejsce w psychiatryku.
- O Boże! - Tym razem to była Judy, której perkusja także została zniszczona. Ktoś zrobił dziury w bębnach.
- Kurwakurwakurwa - powtarzałam w kółko jak obłąkana.

Even With FireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz