23. Nigdy Więcej Nie Powinnam Pić Alkoholu

105 6 4
                                    

Kolejne dni ukrywania się w sali do prób. Reszta dziewczyn co chwila gdzieś wychodziła, spędzając czas ze swoimi nowymi znajomymi - zespołem The Contemporary Miracles. A ja? Tchórzyłam. Tchórz to moje drugie imię. Bałam się kolejnego spotkania z Keith'em. O czym mieliśmy rozmawiać? Pogodzie? Bo przecież nie o wspólnie spędzonej nocy ani czasie po rozstaniu. Śmieszne, że czasami czynność, która wcześniej sprawiała nam tyle radości potem zdaje się być raczej powinnością, obowiązkiem. Czymś, co robimy, bo tego oczekują od nas inni. Śmieszne, że tak na prawdę nie ma w tym nic śmiesznego. To raczej smutne.
Chciałabym, żeby wszystko było jak wcześniej, ale wehikuł czasu nadal pozostał wymysłem wyobraźni autorów książek i reżyserów filmów science fiction. Pozostają mi jedynie dwa wyjścia: pogodzić się ze swoim losem bądź naprawić swoje błędy. Wygląda na to, że wybrałam to pierwsze. A przynajmniej taki miałam zamiar.

- Wypuścić Krakena! - usłyszałam krzyk Violet i po chwili mój pokój wypełnił blask popołudniowego słońca.
- Nie... - jęknęłam cicho i otworzyłam oczy. Dziewczyna podeszła do kolejnego okna i odsłoniła zasłony, wypuszczając do pomieszczenia jeszcze więcej światła. - Co tym razem?
Za każdym razem, gdy dziewczyny gdzieś szły, Violet próbowała namówić mnie, bym poszła razem z nimi, a ja za każdym razem odmawiałam. Widocznie blondynka chciała mi się odwdzięczyć za pogodzenie się z Keith'em. Mimo moich ciągłych odmów, nie poddawała się. Za każdym razem przychodziła z nowym pomysłem na przywrócenie mnie do żywych, ale do tej pory wszystkie zawodziły. Do tej pory.
- Urządzamy imprezę! - ogłosiła Violy niezwykle melodyjnym tonem.
Zmarszczyłam brwi.
- Jak to my?
- No... My! Chłopcy do nas przychodzą. Będzie żarcie, alkohol i mnóóóstwo śmiechu - przyciągnęła głoskę i uśmiechnęła się szeroko.
- Co?! - pisnęłam, zrywając się z łóżka. - Nie mogą do nas przyjść! Wtedy nie uniknę Keith'a i będę musiała z nim rozmawiać.
- Właśnie o to chodzi - Dziewczyna stała pod oknem z rękami skrzyżowanymi na piersi i obserwowała jak nieudolnie składam, do tej pory leżące na podłodze ubrania i wkładam je do szafy. - Nie możecie się wiecznie unikać.
- Nie rozumiesz! Nie mogę tak po prostu udawać, że nic się nie stało!
- Przecież się pogodziliście.
- Co nie znaczy, że wszystko między nami gra!
Podniosłam kolejną parę czarnych spodni z podłogi i jęknęłam głośno.
Czy ten dzień mógłby być jeszcze gorszy?
- Kiedy będą? - spytałam, teraz wrzucając ubrania do szafy, nawet nie próbując ich poskładać.
- Za jakieś dwie godziny...
- CO!?
Cofam poprzednie pytanie.
- Tyle ci chyba wystarczy, nie? Ubierz się jakoś ładnie.
Po tych słowach Violet opuściła mój pokój, zostawiając mnie samą z szafą pełną wcale nie ładnych ubrań. Nie chciałam znowu od niej czegoś pożyczać. Zresztą najpierw mogłabym się umyć i zrobić makijaż, ubraniem zajmę się później.
Doszedłszy do tej konkluzji, udałam się do łazienki i zaczęłam zmywać z siebie oznaki dni spędzonych w jednym pomieszczeniu.

Nim się spostrzegłam, ktoś zapukał do drzwi łazienki.
- Czego?! - warknęłam, gdy niechciany gość przerwał moją piątą próbę zrobienia idealnej kreski na lewym oku.
- Już są! - poinformowała Violet, a ja przeklęłam pod nosem.
Za jakieś dwie godziny... Tyle ci wystarczy, nie?
Nie.
Spróbowałam się uspokoić. Poczekają. Przecież to i tak nie ja jestem główną atrakcją imprezy.
W końcu skończyłam swój makijaż i przeszłam do szafy. Niewiele ciuchów nadawało się do założenia. Większość była cholernie pognieciona. Wybrałam czarną spódnicę i jedną z niewielu ocalałych bluzek, bez rękawów z czerwonym, ciężkim do określenia nadrukiem.
Ledwo otworzyłam drzwi pokoju, a dobiegły mnie odgłosy z salonu.
Czy jestem na to gotowa? Zawsze mogę się zwrócić. Wytłumaczyć niespodziewaną niestrawnością żołądka. Może nie jest za późno.
Wtedy na korytarzu pojawiła się Jackie.
- O! Jesteś. Chodź, bo otworzyliśmy już drugą butelkę wina.
Cholera!
Mruknęłam coś, czego sama nie byłam w stanie zrozumieć i ruszyłam za przyjaciółką. Jeśli jeszcze mogę tak nazwać Jackie. Ostatnio zbyt często nie rozmawiamy.

Even With FireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz