Znów nastałam się dziesięć minut, czekając aż ktoś łaskawie wpuści mnie do apartamentu.Gdy drzwi wreszcie się otworzyły, ujrzałam Judy ubraną w swoją granatową piżamę.
- Co ci się stało? - spytała zaskoczona, oglądając mnie od góry do dołu.
- Brałam kąpiel i zapomniałam się rozebrać - odparłam, wypełniając swoją wypowiedź taką ilością sarkazmu jaka była możliwa.
Nie byłam w humorze na tłumaczenie, dlaczego jestem mokra. Nie lubię stać pod drzwiami, a dodatkowo wciąż nie otrzasnęłam się po wydarzeniach dzisiejszego dnia.- Pierwszego dnia występów.To byłaś prawdziwa ty. Miła, łagodna, wesoła. To... To tylko maska, którą nosisz, by chronić się przed ludźmi. Twoja postawa ma ich wystraszyć, by nawet nie pomyśleli, że mogą być lepsi od ciebie, że mogą być dla ciebie zagrożeniem, zranić cię. Rozumiem to. Świat, ludzie... Są źli. Ale nie wszyscy. Jedyne, czego chcę to byś zrozumiała, że ja cię nie skrzywdzę. Pozwól mi się do ciebie zbliżyć, Caitlin. Pozwól mi cię poznać.
To powiedział mi Keith, zaraz po tym jak stwierdził, że zachowuję się jak zimna suka. Ale to nie miało znaczenia. Nie miało, bo w pewnym sensie miał rację. Ta część mnie zdecydowanie zasłużyła na miano zimnej suki. Prawdą było też to, że jest to tylko maska, którą założyłam na tyle dawno temu, że zdążyła się zrosnąć z moją prawdziwą skórą. Ale nikt nie powiedział, że operacja jej usunięcia jest niemożliwa. Zwyczajnie takiego zabiegu nie chciałam, lecz słowa Keith'a, jego chęć poznania mnie, zapewnienie, że chce dla mnie dobrze... To dało mi nadzieję na lepsze jutro. Zrozumiałam, że przed niektórymi ludźmi nie trzeba się chronić.
To niektórych trzeba chronić przed samym sobą, powiedział głos w mojej głowie, co skutecznie powstrzymało mnie przed rzuceniem się chłopakowi na szyję. Może i on mnie nie zrani, ale ja mogę zranić jego.
- Nie, Keith. Nie mogę - powiedziałam, wybijając wzrok w szary chodnik.
- Dlaczego?
Jego głos był tak cichy, że przez moment miałam wrażenie, że się przesłyszałam. Dopiero, gdy zerknęłam na jego twarz i zobaczyłam z jaką intensywnością wpatruje się w moje oczy zrozumiałam, że czeka na wytłumaczenie.
- Bo jestem okropna. Ranię ludzi. Nawet tych, na których mi zależy. Tych, których nie chcę zranić. Po prostu to robię. Ale nie to jest najgorsze. Najgorszy jest fakt, że nie czuję wyrzutów sumienia. Ranienie innych sprawia mi przyjemność, niezależnie od tego jak bardzo chciałabym, by było inaczej. Daje mi to satysfakcję, siłę - wytłumaczyłam, a po moich policzkach oprócz zimnych kropli deszczu zaczęły spływać ciepłe łzy. - Tak bardzo siebie nienawidzę i nie chcę, żebyś ty też mnie nienawidził.
Keith nienzacznie pokręcił głową i zbliżył się do mnie.
- Czujesz siłę, szczęście, bo masz poczucie, że udało ci się przed czymś obronić. Tak już jest. To normalne. Tylko, że jedni bronią się przed bankructwem, inni atakiem terrorystów, a jeszcze inni przed psychicznym załamaniem. Każdy ma swoje problemy.
- Nie rozumiesz! - krzyknęłam, ale w połowie zdania głos mi się załamał. - Zranię cię. Jeszcze nie wiem jak, ale na pewno to zrobię. Wszystkim to robię. A ty... Ty jesteś wspaniały i na to nie zasługujesz.
Keith opuścił wzrok, a na jego ustach pojawił się lekki uśmiech. Bardzo smutny lekki uśmiech.
- Masz świetny zespół, jeszcze trochę, a wygracie talent show; ludzie cię lubią, masz cudownych przyjaciół... - kontynuowałam swój monolog.
- Ty też masz cudownych przyjaciół - przerwał mi Nemo z powagą w głosie.
- Nie. One są ze mną tylko dlatego, że dobrze śpiewam i gram a gitarze.
Chłopak wciągnął głośno powietrze i zmarszczył brwi.
- Naprawdę tak myślisz? Dobrze, że ich tu nie ma... Mogłoby im się zrobić przykro.
Nic więcej nie mówiłam. Naprawdę twierdziłam, że dziewczynom na mnie nie zależy. Byłam i jestem dla nich okropna. Gdyby nie mój talent już dawno by uciekły. Zresztą wcale się nie dziwię. Też bym uciekła, ale od samego siebie jest to tak trudne, że niemal graniczy z niemożliwym.
Keith podszedł do mnie i przycisnął do swojej klatki piersiowej, a ja nie miałam wystarczająco dużo siły, by choćby spróbować go odepchnąć.
- Nie wiem jak wyglądała twoja przeszłość i nie będę o to pytać - zaczął. Ledwie go słyszałam, bo moje prawe ucho było przyciśnietę do jego ciała, a na lewym chłopak położył swoją dłoń. - Ale trochę przesadzasz. Nie jesteś taka zła, wiesz? Widzę, że powinienem poprosić o to byś dała szansę sobie, a nie mi.
- Nie chcę być tą, która zniszczy twoje życie - mruknęłam niewyraźnie, ale jak tylko zdałam sobie sprawę z tego, co właściwie powiedziałam, ucieszyłam się, że pewnie mnie nie zrozumiał.
Nie chcę być TĄ?! Może on nie chce bym była nikim specjalnym. Może on się chce tylko zaprzyjażnić... A ja głupia myślałam, że zależy mu na czymś więcej. Tylko bym się przed nim ośmieszyła...
- Ktoś w końcu złamie mi serce i jeśli mam wybierać, wolałbym byś była to ty.
Czyli jednak zrozumiał, co powiedziałam.
Odsunęłam się trochę, by móc spojrzeć mu w oczy. Wyrażały szczerość, odwagę i coś czego nie mogłam rozpoznać, ale tylko do chwili, aż Keith pochylił się lekko i musnął wargami moje usta. Była to miłość. Keith patrzył na mnie z miłością.
Emocje, które wyrażał ten pocałunek całkowicie zrekompensowały jego krótkość i delikatność. Trwał dosłownie pare sekund, ale było to najlepsze pare sekund mojego życia.Na wspomnienie tego wydarzenia przyłożyłam palce do swoich ust i cała się zarumieniłam. Znaczące chrząknięcie mojej przyjaciółki przypomniało mi o jej obecności.
- Wszystko w porządku? - spytała Judy z troską w głosie.
Kiwnęłam lekko głową i ominęłam dziewczynę, chcąc jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Już byłam przy schodach, już miałam zniknąć z oczu ludzkości do końca dnia, bez żadnych zbędnych komentarzy i informacji na mój temat, gdy zatrzymałam się w pół kroku i powiedziałam:
- Zakochałam się.
Po tych słowach czym prędzej pobiegłam do swojego pokoju, zamknęłam za sobą drzwi i ukryłam się pod kołdrą, jeszcze raz dokładnie analizując dzisiejszy dzień i zastanawiając się, jak to się wszystko dla mnie skończy.*
Cześć wszytskim!Wybaczcie, że tak długo mnie nie było, ale mam straszny zanik weny i potrzebuję trochę czasu, by poukładac sobie w głowie wszystkie moje pomysły.
Obecnie mam ferie i zaraz wyjeżdżam, więc postanowiłam na ten czas zrobić sobie drobne "wakacje" od pisania i najnowszy rozdział opublikuję dopiero na początku następnego tygodnia.
Mam nadzieję, że nie będziecie milei mi tego za złe, szczególnie, że robię to w dobrej intencji. Nie chcę was zanudzić kiepskim rozdziałem.
XO XO
Julia
CZYTASZ
Even With Fire
Storie d'amoreKeith to najbardziej irytujący człowiek na świecie. Jest niebiańsko przystojny, lubiany, a jego życie zdaje się być wprost idealne. Zupełne przeciwieństwo Caitlin, która uważa się za konkurencję dla samego szatana. Serce jednak nigdy nie pyta się o...