🥀~Rozdział 33~🥀

4.8K 119 7
                                    

🥀~ Proszę, nie płacz...~🥀

Perspektywa Williama

Kiedy Carmen zaczęła mówić, że nie możemy się spotykać, myślałem, że znowu złamie mi się serce. Wszystko mi przyćmiło umusł i zacząłem myśleć, że Carmen jest taka sama jak moja była.

Za takie myślenie byłem na siebie wściekły, jak mogłem tak pomyśleć. Chciałem jak najszybciej dorwać Viktora.

Nie mam pojęcia co on pogrywa, ale nie dam mu szantażować moich najbliższych osób.

Wjechaliśmy razem z kobietą na parking i razem skierowaliśmi się do mojego domu.

Otworzyłem drzwi, bo Edmunt je zamknął z czego byłem dumny. W końcu się nauczyć.

W domu było zasadniczo cicho, co nas zdziwiło. Od razu razem z Carmen ruszyliśmy na górę, ponieważ w salonie,ani w kuchni nikogo nie zastaliśmy.

Wszedłem do pokoju brata i już wiedziałem gdzie podziały się nasze zguby. Zawołałem po cichu Carmen. Kiedy zobaczyła również ten widok lekko się wzruszyła.

Edmunt leżał na łóżku i przytulał do siebie malutką, która się wtulała w niego.

— Chodźmy, zrobimy kolację. — powiedziałem.

Carmen pokiwała głową, po czym razem zeszliśmy do kuchni.

— Przepraszam, że tak powiedziałam. — odparła po chwili Carmen.

— Nie wracajmy do tego. — machnąłem ręką.

— Widzę, że Cię to zabolało...,naprawdę nie chciałam Cię zranić, po prostu się bałam. Nie chciałam, żeby wam coś zrobił. — wyznała i kiedy tak patrzyłem na nią, dostrzegłem łzy gromadzące się w jej oczach.

— Proszę, nie płacz, przeze mnie. — powiedziałem i podszedłem do niej.

Objąłem ją mocno i przytuliłem do siebie. To nie jej wina, tylko moja.

— Wybacz, że tak zareagowałem. Po prostu w przeszłości pewna osoba..., zdradziła mnie i to się trochę odbiło na mnie.

— Rozumiem. — szepnęła.

Staliśmy tak przez chwilę, po czym wróciliśmy do robienia kolacji.
Nie libiałem się z nią kłócić, chciałem z nią w końcu być na poważnie, ale czulem, że jeszcze nie jest na to moment.

Usmiechałem się co chwila do niej, z tego co mi opowiadała o jednym z prezesów.

Kiedy kolacja była gotowa Carmen poszła po naszych śpiochów, a ja zacząłem nakrywać do stołu.

Po kilku sekundach było słychać radosne piski, malutkiej i po chwili zobaczyłem ją.

Emy od razu do mnie się przytuliła, a ja wziąłem na ręce. Zauważyłem, że w takiej pozycji czuła się naprawdę bezpieczna.

Zauważyłem brata, który już usiadł na swoim miejscu, dlatego wspólnie z dziewczynami zajeliśmy swoje miejsca, nakładając jedzenie.

Czułem się jakbym miał prawdziwą rodzinę...

Przed domem...

— Jesteś już na miejscu? — zapytał szef, po drugiej stronie słuchawki.

— Tak, jutro to załatwię. — wyznał pracodowca, nadal nie przekonany do czynów szefa.

— Dobra, dzięki temu dostaniesz te pieniądze. — na zmiankę o nagrodzie, pracodawca lekko się uśmiechnął.

— Dziękuje, szefie. — po tych słowach się rozłączyli....

*****
Witajcie kochani
Kolejna część dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐍𝐚𝐮𝐜𝐳 𝐦𝐧𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz