🥀~Rozdział 25~🥀

5.5K 128 9
                                    

🥀~ Wracam do domu...~🥀

Perspektywa Williama

Patrzyłem jeszcze przez kilka chwil w miejsce, gdzie zniknęła Carmen i malutka.
Nie wiem co we mnie wstąpiło..., może zapędziłem się za bardzo? Nie chciałem być nachalny, jednak od dłuższego czasu myśle tylko o Carmen, czy jest bezpieczna i Emy... Jest naprawdę piękną kobietą i od dłuższego czasu czuję do niej coś więcej. Może nie powinienem, ale nic nie poradzę na moje uczucia.

Westchnąłem przeciągle i spojrzałem na brata, który lekko się uśmiechał.

— Przeszkodziłem wam w czymś? — zapytał, po chwili.

— Nie. — odparłem od razu. — Między nami nic nie ma. — wyznałem.

— Ja widzę, coś innego. — odparł. — Widzę jak na siebie patrzycie.

— To nie ma znaczenia. — wzruszyłem ramionami. — Dla niej będę zawsze szefem.

Gdy to wypowiedziałem, zakuło mnie coś w środku.

— Skąd możesz to wiedzieć. — zaczął. — Ja myślę, że ładnie ze sobą wyglądacie.

— Znowu oglądałeś romansidło z Kate? — zapytałem.

— Nie. — przyjął obronną pozycję. — Może..., ale mówię co widzę, a poza tym mała cieszyła się.

— Co masz na myśli? — spytałem nie bardzo wiedząc o co chodzi.

— Kiedy poszliśmy, to chwilę z nią gadałem..., zapytałem dlaczego nie rysuje taty...

A mi nagle przypomniały się wszystkie rysunki, które widziałem w jej starszym pokoju.

— I ona odpowiedziała, że nie ma go...,ale czuję, że za tym kryje się coś jeszcze...— wyznał. — Potem dodała, że cieszy się, z nas "wujków"

— Musiało coś się stać. — odparłem.

Może dlatego tak reagują, w nie których sytuacjach.
To miałoby naprawdę duży sens...

Musiałem w końcu porozmawiać na poważnie z Carmen o tym wszystkim. Nie chciałem być tylko dla niej szefem, ale kimś więcej...

— Dzięki brat, właśnie pomogłeś mi w jednej sprawie. — wyznałem po chwili.

— Nie ma sprawy. To ja już będę iść, pozdrów ją ode mnie. — odparł, po chwili.

— Gdzie idziesz? — zapytałem ciekawy.

— Wracam do domu. — wzruszył ramionami. — Dam wam przestrzeń do porozmawiania.

— Dzięki, brat. — powiedziałem na odchodne.

— Podziekujesz mi, gdy wszystko się ułoży. — wyznał i poszedł.

Czasami się zastanawiam, po kim jest taki mądry. Miał teraz sporo racji, muszę na poważnie porozmawiać z Carme, jeśli chcę wiedzieć na czym stoję. Chciałbym naprawdę, żeby czuła to samo co ja. Bardzo polubiłem malutką i fajnie byłoby w końcu stworzyć prawdziwą rodzinę.

Jednak jeśli okaże się, że do mnie nic nie czuje, po prostu wycofam się. Nie zniósł bym dłużej tego uczucia i coraz bardziej trudniej byłoby mi odejść.

Westchnąłem ostatni raz, po czym ruszyłem na górę, gdzie pewnie znajdowała się kobieta.

Szkoda, że nasza przyszłość, nie była jasna i musieliśmy się zmierzyć jeszcze z wieloma rzeczami...

*******
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐍𝐚𝐮𝐜𝐳 𝐦𝐧𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz