🥀~Rozdział 39~🥀

4.5K 121 0
                                    

🥀~ Musisz odpoczywać... ~🥀

Perspektywa Williama

Po trzech dniach, Carmen w końcu wychodzi ze szpitala. Wszyscy jesteśmy szczęśliwi, jednak cały czas szukamy sprawcy.

Kiedy Tom i Elizabet się dowiedzieli od razu przyjechali do Carmen. Kobiecie udało ich się uspokoić, jednak nadal byli troszkę rozczęsieni.

Aktualnie razem z moim bratem i malutką, przenosimy parę rzeczy do naszeho domu.

Carmen musi odpoczywać, dlatego jej nie pozwoliłem wychodzić z domu, oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie mówiła, że da radę sama.

— Wzięłaś wszystko, słonce? — zapytałem, malutkiej.

— Tiak! — zawołała.

W prawdzie dziewczynka nie miała dużo rzeczy, ale i tak spytałem. Po tym wszystkim postanowiłem pokupywać, jen więcej zabaweczek i gier.

— To chodźmy. — odparłem i złapałem ją za rączkę.

Przeszliśmy przez drogę i weszliśmy do domu. Zostawiłem torbę i ruszyliśmy do kuchni, gdzie kszątała się Carmen.

— O już jesteście, siadajcie. — wyznała, a my po słusznie usiedliśmy.

— Miałaś się nie przemęczać. — odparłem i spojrzałem na kobietę, która podawała nam kolację.

Edmunt po kilku minutach dołączył do nas i wspólnie zaczęliśmy jeść.

— Nie umiem nic nie robić. — wykrzywiła się.

— Musisz odpoczywać. — nie dawałem za wygraną.

Carmen w odpowiedzi tylko wywróciła oczami. Zaśmiałem się na jej reakcję, po czym wróciłem do kolacji.

Kiedy zjedliśmy, wspólnie zaczęliśmy oglądać telewizję.

Malutka siedziała obok mnie i Carmen, a mój brat zajął miejsce na fotelu. Wyglądało to jak byśmy byli rodziną. Szczerze? Mogłobyć tak już zawsze.
Zawsze marzyłem, żeby tak spędzać wspólnie wieczory.

Z rozmyśleń wyrwało mnie ziewnięcie, malutkiej. Spojrzałem odruchowo na nią i zobaczyłem, że co chwila zamykają jej się oczka. Był to naprawdę uroczy widok.

— Chyba ktoś tu jest śpiący. — zaczęła Carmen.

— Mi się jeszcze nie chcę spać. — zaprotestowała Emy.

— Musisz się wyspać, słońce, żebyś miała siłę na jutro. — wyznałem i poczochralem ją po główce.

— No dobrze...— wyszeptała i przytuliła się do mnie, a potem do mojego brata. — Dobranoc.

— Pa smyku. — powiedział mój brat.

— Dobranoc, słońce. — wyszeptałem.

Spojrzałem ostatni raz w stronę, gdzie zniknęły dziewczyny i nawet nie wiem dlaczego zacząłem się uśmiechać jak głupi do sera.

— Co tak się uśmiechasz, brat? — zapytał Edmunt.

— Fajnie tak spędzać czas. — wyznałem.

— O wiele lepiej niż z tamtą twoją byłą dziewczyną. — prychnął mój brat.

— Tak...— zgodziłem się z nim od razu. — Cieszę się, że je poznałem.

— Ja tak samo. — uśmiechnął się.

— Ale uważajcie na siebie. — szepnął po chwili mój brat.

— Nie martw się, brat. Za niedługo go złapiemy, nie dam was skrzywdzić..

— Wiem, ale ty też uważaj na siebie, nie chcę żebyś trafił do szpitala.

— Nie bój się.

Po kilku minutach dołączyła do nas Carmen i wspólnie jeszcze spędziliśmy czas...

*****
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐍𝐚𝐮𝐜𝐳 𝐦𝐧𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz