🥀~Rozdział 21~🥀

6.3K 156 0
                                    

🥀~ Naprawdę dużo przeszły...~🥀

Perspektywa Williama

Kiedy udało mi się wyrobić ze wszystkimi papierami, od razu spojrzałem na zegarek.

Z u śmiechem na twarzy, wstałem od mojego biurka i ruszyłem, żeby się przebrać.
Udało mi się zdążyć, żeby pomóc Carmen przy przeprowadzce.

Przebrałem się szybko w wygodne dresy, po czym ruszyłem do pokoju brata.

- Edmunt, jadę pomóc naszym nowym sąsiadkom. - oznajmiłem.

- Mogę jechać z Tobą, to po mogę. - odparł i już się podnosił, ale go zatrzymałem.

- Dam sobie radę, zostań tutaj. - powiedziałem i spojrzałem na niego znacząco.

- Ale...

- Proszę brat. Jak przyjedziemy wtedy po możesz. - odparłem, na co ten się uśmiechnął.

- Dziękuje. - usmiechnął się i wrócił do swoich zajęć.

A ja ruszyłem do naszego przedpokoju i w pośpiechi zacząłem nakładać buty. Zabrałem kluczyki, po czym pobiegłem po samochód.

Kiedy byłem już na miejscu od razu odpaliłem samochód i ruszyłem do domu moich przyjaciół.

Zaparkowałem obok ich domu, po czym poszedłem do drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem i miałem nadzieję, że nie jest za późno.

Moje rozmyślanie przerwało otwieranie drzwi i od razu przybrałem na twarzy szeroki uśmiech widząc małą osóbkę.

- Wujek Wili! - zawołała radośnie.

- Witaj smyku. - po tych słowach wziąłem, tą malutką istotkę na ręce i zamknąłem drzwi.

- Wujek Willi, przyszedł! - zawoła dziewczynka, kiedy razem weszliśmy do kuchni.

Wszyscy odwrócili się w naszą stronę, aja dostrzegłwm kątem oka jak Carmen się uśmiecha.

- Hej. - odpowiedzieli wszyscy.

- Witajcie, miałaś dzwonić do mnie. - mówiąc to przeniósłem na Carmen wzrok i poprawiłem dziewczynkę na swoich rękach.

- Myślałam, że będziesz zajęty. - wyznała, a ja nie rozumiałem, dlaczego tak cały czas mówi. Może faktycznie miałem dużo na głowie, ale z checią im bym pomógł.

- Znalazłem czas, mogę wam pomóc. - odparłem z uśmiechem.

Pokręciła głową, na moją wypowiedź, a ja w duchu się zaśmiałem.

- Dobrze, że jesteś William. - odparł Tom. - Chodź coś Ci pokaże.

Wiedziałem, że za tym kryje się coś ważnego, dlatego odstawiłem malutką i ruszyłem za moim przyjacielem.

Kiedy byliśmy już w jego pokoju, przeszedł od razu do sedna.

- William, wiesz że jesteś moim przyjacielem? - zaczął.

- Pewnie, Tom, tak jak ty moim. - odparłem i powoli zaczynałem wiedzieć do czeho zmierza.

- Carmen i Emy naprawdę dużo przeżyły w swoim życiu i jeśli się dowiem,że coś im zrobiłeś, czy skrzywdziłeś...., nie podaruje Ci tego. - powiedział z powagą, cały czas na mnie patrząc.

- Wiem rozumiem Tom. Może jestem bezduszny i czasami zachowuje się jak skończony idiota, ale nie mogłbym ich skrzywdzić. - opowiedziałem z czystą prawdą.

- Dobrze. - westchnął. - Opiekuj się nimi.

- Możesz na mnie zawsze liczyć. I nie pozwole, żeby stała im się jakakolwiek krzywda.

Mój przyjaciel pokiwał głową, po czym razem zeszliśmy na dół do dziewczyn.

Szkoda,że wtedy nie wiedzialem jeszcze z czym pójdzie nam się zmierzyć....

*****
Witajcie kochani
Kolejna część dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐍𝐚𝐮𝐜𝐳 𝐦𝐧𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz