🥀~Tatuś... ~🥀
Perspektywa Williama
Z tego co pamiętam, dzisiaj jest przedstwienie na dzień ojca, dlatego wcześniej wyszedłem z firmy, zostawiając mojemu przyjacielowi, Tomowi klucze.
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem do domu. Musiałem jak najszybciej dojechać, nie chciałem się spóźnić.
Z ulgą na sercu odetchnąłem, kiedy zaparkowałem na podjeździe naszego domu i szybko wysiadłem z auta.
— Hej wszystkim. — zawołałem.
— W salonie! — odparł mój brat, który jak zwykle brzdąkał na gitarze.
Cieszyłem się, że ma swoją pasje i nie przesiaduje nad tym telefonem, czy komputerem.
— Wiesz może gdzie są dziewczyny? — zapytalem, ściągając buty.
— Chyba na górze, Emy ćwiczy wierszyk. — odparł z uśmiechem mój brat.
— Dzięki, brat. — odparłem i ruszyłem na górę.
Już kiedy byłem na piętrze usłyszałem głos malutkiej i lekko się usmiechnąłem. Nie chcialem im przeszkadzać, dlatego ruszylem do pokoju, żeby przebrać się w elegancki granitur.
Kiedy byłem już gotowy, wyszedłem z pokoju i poszedłem do dziewczyn.
Zapukałem do drzwi, a kiedy dostałem od nich zgodę wszedłem do pokoju.
— Witam, piękne. — wyznałem.
— Tatuś. — zawołała i przytuliła się we mnie.
Miała na sobie małą, niebieską sukieneczkę i wyglądała uroczo.
Wziąłem Emy na ręce i podszedłem do Carmen. Kobieta uśmiechnęła się szeroko i lekko pocałowała mnie.
— Milego seansu. — wyszeptała. — Nie martw się, malutka na pewno będzie świetnie.
Odstawiłem dziewczynkę na podłogę, a ta pobiegła na dół. Spojrzalem na Carmen, która patrzyła na mnie intensywnie.
— Coś się stało? — zapytałem, nie wiedząc o co chodzi.
— Czemu mi nie powiedziałeś, że...— zaczęła i spóściła wzrok na podłogę.
— Przepraszam, ale to nic nie zmienia, prawda? — zapytałemz troską i założyłem za ucho jej zbłąkany kosmyk.
— Nie, oczywiście, że nie. Po prostu myślałam, że już nigdy nie znajdę mężczyzny, takiego, żeby zaakceptował nie swoje dziecko...— wyznała, a ja dostrzegłem kilka łez w jej oczach.
— Jesteście dla mnie najważniejsze, zawsze tak, będzie. — wyszeptałem i pocałowałem ją w usta. — Nic tego nigdy nie zmieni.
Carmen uśmiechnęła się, po czym odsunęła się. — Zaraz się spóźnicie.
Uśmiechnąłem się, po czym ostatni raz ją pocałowałem i ruszyłem do malutkiej.
Perspektywa Carmen
Kiedy William wraz z Emy zeszłam na dół i przysiadłam obok Edmunda.
— Co tam bratowa? — zaśmiał się.
— Edmunt chciałam tobie tak samo podziękować za wszystko. Gdyby coś się stało możesz na mnie zawsze liczyć. — powiedziałam.
— Wow dzięki, czy coś się stało? — spojrzał na mnie z troską.
— Nie tylko, wiem że czasami chciałbyś zaprosić znajomycj, a przez Emy...
— Hej, spokojnie. — odparł. — Nic się nie dzieje, cieszę się, że jesteście tutaj. Kocham Emy, jak swoją siostrę, a Ciebie jak przyjaciółkę. — uśmiechnął się szeroko.
Zrobiłam to samo i razem zaczęliśmy coś oglądać w telewizji.
*****
Witajcie kochani
Kolejna część dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️
CZYTASZ
"𝐍𝐚𝐮𝐜𝐳 𝐦𝐧𝐢𝐞"
RomansaCarmen przeżyła nie jedno w swoim życiu. Kiedy zaszła w ciążę, jej własni rodzice wyrzucili ją z domu, gdyby nie jej przyjaciółka to wylądowałaby na ulicy. William jest miliarderem, o którym każdy słyszał. Ma nie ciekawą przeszłość, o której pragni...