🥀~ Rozdział 3~🥀

9.7K 261 29
                                    

🥀~ Co się stało, malutka?~🥀

Perspektywa Williama

Kolejny dzień, kolejne spotkania, kolejny raz pusty dom...

Tak wygląda moje życie, ciekawe,prawda?

Miałem narzeczoną, jednak nie wyszło nam, mówi się trudno, ale ja już nie wierze w ta całą miłość. Przynosi tylko ból i samotność. Może jestem bez uczuciowy, zimny, jednak życie mnie do tego zmusiło.

Jestem William Parker, nie ma takiej osoby, która mnie nie zna. Dlaczego? Ponieważ jestem milionerem, albo nawet multimilionerem.

Jednak nie przywiązuje dużej wartości do pieniędzy. Dziwne, prawda? Tak naprawdę, gdzieś w głębi tego skamieniałego serca, chciałbym mieć kogoś bliskiego, rodzinę...

Po co ci pieniądze, jak nie masz kogoś, kto byłby przy tobie...można mieć luksusowy dom, pełno samochodów, lecz nie czuć ciepła rodziny.

Moją jedyną rodziną jest mój brat. Jest to jedyna osoba, którą jako tako toleruję.
Jest ode mnie o trzy lata młodszy.

Podpisałem kolejny papier, na odnowienie jakiegoś tam hotelu, kiedy do mojego biura wtargnęła Lucy- moja sekretarka.

- Dzień dobry szefie. - powiedziała, była jedyną normalną kobieta w tym budynku. Miałem na myśli, że nie śliniła się na mój widok.

- Witaj Lucy, co tym razem?

- Ma Pan za godzinę umówione spotkanie z prezesem banku. Jest to ostatnie spotkanie na dziś. - oznajmiła.

- Dobrze, możesz iść. - pokiwała głową i odeszła.

Mój spokój nie trwał długo, ponieważ do mojego gabinetu wparował mój przyjaciel, a niedawno wspólnik.

- Wybacz, że tak wpadam, ale czy mógłbym urwać się dziś wcześniej?

- Czemu? - spytałem zaciekawiony.

- Mam ważną sytuację rodziną. - zaczął, siadając na jednym z foteli.

- Coś się stało z Elizabet?

- Nie wszystko z nią w porządku...

- To o co chodzi? - nie rozumiałem tego, po co chce wcześniej wyjść, skoro za godzinę będzie mieć koniec pracy.

- Nie odpuścisz, co? - na jego słowa pokiwałem głową. - Elizabet poszła się opiekować córką jej przyjaciółki i chciałem jej trochę pomóc.

Tom i Elizabet nie mogą mieć jak na razie dzieci, nie wiem dlaczego. Możliwe, że mi mówił, ale już tego nie pamiętam.
Wiem świetny ze mnie przyjaciel.

- Dobra idź. - machnąłem ręką.

- Dzięki stary. - po tych słowach wyszedł.

Ja jeszcze chwilę zostałem po czym skierowałem się do wyjścia z budynku.

Wstąpiłem jeszcze do pustego domu. Musiałem chwilę odpocząć. Przebrałem się w dresy i postanowiłem chwilę po biegać.

Zamknąłem dom i skierowałem się do parku. Było to spokojne miejsce, gdzie można było w ciszy pomyśleć.

Biegałem tak przez chwilę, gdy nagle zauważyłem małą dziewczynkę, która rozglądała się we wszystkie strony, jakby czegoś szukała, co chwilę pocierając rączkami oczy.

Nie myśląc nad tym długo podszedłem do niej. Może jestem potworem bez serca, ale nienawidzę, gdy takim bezbronnym istotką dzieje się krzywda.

Kucnąłem przed dziewczynką, żeby nie musiała zadzierać główki do góry.

Na początku się wystraszyła, ale kiedy spróbowałem się do niej uśmiechnąć, trochę się uspokoiła. Nie dziwie się jej. Dwumetrowy, napakowany mężczyzna, klęknął przed nią. Była strasznie malutka, nie widziałem jeszcze takiej kruszynki.

- Hej malutka, co się stało, gdzie twoi rodzice? - spytałem, wycierając jej zaschniętą łzę z policzka.

- Biegłam za wiewióreczką i zgubiłam mamusię. - zachlipiała.

- Nie bój się, pomogę Ci znaleźć twoją mamusię, dobrze?

Pokiwała główką, złapałem ją za rączkę, jej była strasznie malutka, musiałem się starać, żeby jej nie zmiażdżyć.

- Jak masz na imię?

- J-jestem Emy, a ti?

- Bardzo ładne imię, ja jestem William.

- Kiedyś wujek mi mówił, że u kogoś takiego pracuje. Nie mógł się, wtedy ze mną zostać. Musi być to nie dobry Pan. - zaśmiałem się na jej wypowiedź. Była urocza, zawsze lubiłem takie maluchy.

Nagle usłyszałem jak ktoś nawołuje malutką.

- Chyba twoja mamusia Cię szuka.

- Jest tam! - pokazała paluszkiem na brunetkę.

Puściłem rączkę dziewczynki, a ta od razu pobiegła do swojej mamy.

Powolnym krokiem podszedłem do nich.

- Kochanie, nie rób tak więcej, wiesz jak się martwiłam o Ciebie. - zaczęła kobieta.

- Pseplasam, już tak nie zrobię.

- Dobrze, bałam się o Ciebie. - pogłaskała malutką po głowie. - Dziękuję Panu. - wyprostowała się, spoglądając na mnie. Była naprawdę piękna.

- Nie ma sprawy. Ma Pani słodką córeczkę, proszę na nią uważać. Miłego dnia. - powiedziałem i odszedłem.

Kiedy wróciłem do domu, nadal miałem w głowie tą brunetkę i małą Emy, już wiem czemu Tom tak o nich mówi. Chciałbym, mieć taką córeczkę i kobietę.

Opanuj się William, chyba muszę się napić, po tym całym dniu. Jednak, żeby nie było nie jestem alkoholikiem.

**********
Witajcie
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Dziękuje bardzo za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐍𝐚𝐮𝐜𝐳 𝐦𝐧𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz