-|rozdział 17|-

260 11 25
                                    

pov. Zosia

Siedziałam razem z Anią i się śmiałyśmy ze słabej gry aktorskiej w jakiejś komedii. Dziewczyna dostała nagle sms-a od swojego męża, że sobie nie radzi i żeby mu pomogła.

-no stara ja musze się już zwijać bo Alex jak zwykle sobie nie radzi.

-spoko tylko powiedz Jankowi, żeby wyszedł

-ale on nie chciał tak powiedzieć po prostu mu się wymsknęło

-nie o to chodzi chce pobyć sama, żeby mi nikt dupy nie truł

-spoko no to do zobaczenia 

-cześć

Poczekałam chwile, aż wszyscy opuścili moje mieszkanie i zrozumiałam, że jest mi naprawdę przykro przez to co powiedział mój chłopak. Potrzebowałam czyjejś bliskości po prostu z kimś posiedzieć. Ania nie mogła, wiec napisałam do Zawistowskiego czy mogę wpaść. Odpisał mi po chwili, że mogę więc zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszłam z mieszkania. Przed mieszkaniem mojej kuzynki zobaczyłam Alexa.

-O dobrze, że jesteś -powiedziałam i dałam mu słoik - trzymajcie i opiekujcie się nimi jak dzieckiem.

-ale.. - nie zdążył dokończyć bo mu przerwałam

-oddacie mi jutro hejkaaa -powiedziałam i pomachałam mu zbiegając po schodach.

Usiadłam na przystanku autobusowym i czekałam na odpowiedni autobus.

-dzień dobry 

-dobry - powiedział mi kierowca i głośno westchnął. Znalazłam wolne miejsce obok jakiegoś chłopaka i tam usiadłam.

-o czyli jednak przemyślałaś moją propozycje? - ten głos

-boże czemu mnie napotykają tacy pojebani ludzie? - szepnęłam sama do siebie - tak przemyślałam

-i? - powiedział kładąc rękę na moim udzie 

-i spierdalaj - warknęłam i zdjęłam jego dłoń z mojego ciała

-policzymy się kiedyś -odpowiedział 

-wszyscy co na Żoliborz wysiadać - powiedział zmęczony widocznie całym swoim życiem kierowca. Wstałam i pokazałam Alanowi środkowy palec po czym uśmiechnęłam się do niego zadziornie i opuściłam pojazd. Skierowałam się pod dom Mateusza, z którego grała dość głośna muzyka. Zapukałam kilka razy do drzwi i otworzył mi jakiś chłopak.

-Mateusz! - krzyknął ten chłopak - nie mówiłeś, że zapraszasz jakieś dupki! - znów krzyknął, a ja zmarszczyłam brwi 

-nie zapraszałem, przecież żadnych dup - powiedział i podszedł do drzwi

-no to kto to? - powiedział i wskazał na mnie 

-a ty jesteś debilem, pacanie to jest Zosia moja przyjaciółka opowiadałem wam - powiedział, podszedł do mnie i przerzucił rękę przez moje ramię.

-o boże przepraszam nie wiedziałem, mam nadzieje, że mi wybaczysz - powiedział i się podrapał po karku. Patryk - odpowiedział i wyciągnął w moim kierunku rękę 

-spoko nic się nie stało. Zosia - uśmiechnęłam się i uścisnęłam jego rękę.

Patryk odszedł i jak mniemam poszedł do salonu. Zawistowski mnie zatrzymał na chwile w korytarzu.

-domyślam się, że chciałaś pogadać sam na sam, ale chłopaki wbili i zrobili imprezę i nie dałbym rady ich wyprosić mam nadzieje, że nie jesteś zła.

-w sumie impreza dobrze mi zrobi, jak coś to jutro ci wyjaśnię o co mi chodziło. - powiedziałam i posłałam mu lekki uśmiech na co chłopak się szeroko uśmiechnął. - a ogólnie to kto jest?

-cały chillwagon jak coś to alkohole są w kuchni.

Zostawiłam bluzę i buty w przedpokoju i weszłam do salonu, gdzie zobaczyłam osobę, która była w stanie zrujnować mi całe życie. Wszyscy ucichli i wgapili wzrok we mnie.

-to jest Zosia moja przyjaciółka, a to są - Mateusz pokazywał od lewej - Boixon, ZetHa, ReTo... - wymieniał dalej, a ja zawiesiłam wzrok na Bugajczyku. Podeszłam do każdego i podałam im reke. Poszłam do kuchni, w której był jeden z chłopaków. Wyjęłam z lodówki piwo i oparłam się o blat.

-Patryk - powiedział i wyciągnął moja stronę reke

-Zosia - uścisnęłam rękę i wzięłam łyk napoju. Staliśmy tak w ciszy do puki nie przyszedł tu Mateusz.

-oooo, wy się już poznaliście? - zapytał patrząc raz na mnie, a raz na Patryka

-tak 

-Zosieńko ty moja kochana sypnęłabyś mi lodu? - zapytał już zapewne zjarany chłopak

-taa już - wsypałam mu do szklanki lód - trzymaj

-dziękuje - powiedział i wyszedł z kuchni, a ja prychnęłam na jego zachowanie.

Chłopak patrzył na mnie krzywo na co posłałam mu pytające spojrzenie i zapytałam:

-no co?

-wy jesteście przyjaciółmi czy bardziej Frends with Benefits - spojrzał na mnie zaciekawiony, a ja się prawie zakrztusiłam piwem które miałam w ustach. Przełknęłam napój.

-przyjaciółmi, tylko przyjaciółmi, Mati po prostu się pewnie zjarał, w sumie tak jak zawsze - odpowiedziałam na co pokiwał tylko głową. Teraz do kuchni przyszedł Igor.

-siema młodziak - powiedział do Patryka i zbił z nim sztame - o cześć. Chodź na chwile - powiedział łapiąc mnie za nadgarstek i ciągnąc mnie w jakimś kierunku.

-nie, zostaw mnie - powiedziałam lekko głośniej i uwolniłam się z jego uścisku.

-no chodź

-kurwa głuchy jesteś?! - odparłam poirytowana na co chłopak przywarł mnie do ściany.

-masz się mnie kurwa słuchać, rozumiesz? - szepnął prosto do mojego ucha 

-ja też coś powiedziałam, rozumiesz? spierdalaj - mówiłam normalnym głosem próbując mu się wyrwać.

-co tu się dzieje? - usłyszałam bardzo znany mi głos Zawistowskiego.  

-nic się nie dzieje - powiedział spokojnym głosem Bugajczyk i chyba próbował zakryć ręką moje usta.  

-Mati! - krzyknęłam. Chłopak do mnie podszedł i odciągnął ode mnie tego zboczeńca.

-dzięki - szepnęłam do niego

-nie ma sprawy, jak coś to zawsze mów, pamiętaj 

-spoko - lekko się do niego uśmiechnęłam po czym on ruszył do salonu, a ja wyszłam przed dom. Wyjęłam jednego papierosa z opakowania i go podpaliłam.

-mogę jednego? - usłyszałam głos po swojej prawej na co lekko się wzdrygnęłam, ale gdy zobaczyłam go prychnęłam głośnym śmiechem. Ujrzałam Matczaka leżącego w rowie w dodatku był do góry nogami. 

-jasne, trzymaj - powiedziałam podając mu paczkę i zapalarkę - jak to się stało?

-ale co się stało? - odpowiedział i najwidoczniej nie wiedział o co mi chodzi

-czemu leżysz w rowie?

-nie wiem w sumie, ale wiem, że jest wygodnie

-niby masz już prawie 25 lat ale dalej zachowujesz się jak totalne dziecko - na te słowa chłopak prychnął - dobra ja już lecę bo zimno się robi

-weź no czekaj, masz - powiedział i podał mi swoją bluzę 

-dzięki, ale tobie będzie teraz zimno

-mi jest ciepło - odparł i wyruszył ramionami. No i sobie siedzieliśmy i gadaliśmy. Nawet się nie zorientowałam gdy wybiła pierwsza w nocy.

-Zosia wszyscy cię szukali - usłyszeliśmy za sobą głos Żaby na co oboje się odwróciliśmy

-sorry zagadałam się z Michałem 

-oo hej młody

-oo cześć stary - oboje się zaśmiali po czym Mateusz zaprosił nas obu do środka.

Lepsze Jutro || januszwalczukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz