-|rozdział 24|-

217 8 9
                                    

Obudziłam się o dość wczesnej godzinie. Mimo że była 6:54 ja byłam wyjątkowo dobrze wyspana. Wpatrywałam się przez chwilę w Janka po czym ruszyłam jak najciszej do toalety ogarnęłam się do względnego porządku.

Po opuszczeniu ubikacji weszłam do salonu, w którym na kanapie spał rozwalony Mateusz i dość głośno chrapał. Ruszyłam do kuchni mijając chłopaka. Po otwarciu lodówki zrozumiałam, że musze iść do sklepu.

Narzuciłam na siebie pierwszą lepszą bluzę jaką znalazłam w korytarzu i zaczęłam schodzić po schodach na sam dół. Po kilku minutowym spacerze dotarłam do Lidla.

Kupiłam składniki potrzebne do szakszuki bo to jedyny posiłek bezglutenowy jaki wpadł mi do głowy. Gdy miałam już ruszać do kasy coś przykuło moją uwagę, były to dość wysokie skarpetki z logiem sklepu. Zaśmiałam się lekko na ten widok ale wzięłam je sobie.

Zapłaciłam i opuściłam sklep. Tym razem windą wjechałam na 4 piętro i weszłam do mieszkania. Chłopaki dalej spali na co się zaśmiałam. Po upływie około dziesięciu minut skończyłam przyrządzać posiłek. Nałożyłam sobie jego część na talerz i usiadłam na kanapie obok Zawistowskiego.

-Mati kurwa - powiedziałam głośniej gdy chłopak się przekręcił i kopnął w naczynie i wywalając jego zawartość na moją koszulkę - przesuwaj dupsko kloszardzie - dodałam po chwili gdy chłopak zaczął rozwalać się na całej kanapie. - bo ci zaraz butem pizgnę

-hmhmmm - mruknął coś pod nosem, a ja wykręciłam tylko oczami i ruszyłam do łazienki usiłując zetrzeć plamę z mojej koszulki. Uprałam ubranie, ale było mokre więc założyłam bluzę chłopaka i wróciłam do salonu.

Mateusz teraz leżał tak, że jeden najmniejszy ruch sprawiłby, że wyląduje na ziemi. Po chwili chłopak spadł z kanapy.

-kurwa - powiedział i podniósł głowę do góry przywalając teraz głową o stolik kawowy - kurwa! - tym razem krzyknął a ja zaczęłam się z niego śmiać.

-no i czego się rechotasz?- powiedział wstając.

-przypomnieć ci jakie zwierze rechota żabo?

-a daj kurwa spokój - powiedział i machnął ręką - to czemu się śmiejesz?

-bo spadłeś - powiedziałam dalej się śmiejąc

-a w ogóle co ty robisz u mnie w mieszkaniu bo nie za bardzo pamiętam - powiedział przecierając twarz ręka od góry do dołu.

Opowiedziałam chłopakowi w skrócie cały wczorajszy dzień po czym ten się zaśmiał i poszedł do kuchni po śniadanie.

-a w ogóle - powiedział z pełną buzia - czemu jesteś w mojej bluzie?

-bo mi koszulkę ubrudziłeś - chłopak lekko zmarszczył brwi

-jak? - zapytał widocznie zaciekawiony

-no w skrócie wzięłam se śniadanie i usiadłam na kanapie, a ty się cały czas wiłeś jak opętany i mi nogą jedzenie na koszulkę wywaliłeś

-ojej - powiedział odnosząc talerz do zlewu.

Pogadałam jeszcze chwilę z przyjacielem. W końcu Janek też wstał. Gdy chłopak się ogarnął zaczęliśmy wracać do naszego mieszkania.

-o osiemnastej cię porywam na randkę - powiedział Janusz rzucając się na łóżko tak samo jak ja.

-na randkę powiadasz? - zapytałam przewracając się na brzuch i patrząc prosto w oczy chłopaka

-dokładnie, ale musisz zapamiętać, że randki ze mną nie są normalne.

Lepsze Jutro || januszwalczukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz