-|rozdział 27|-

236 8 25
                                    

-dzień dobry - powiedziałam do mojego lekarza

-dzień dobry - Janek również się przywitał

-dobry dobry proszę się położyć. - tak jak zawsze podwinęłam koszulkę a lekarz wycisnął mi żel i zaczął jeździć sondą po brzuchu.

-wszystko jest z nim dobrze

-z nim? - zapytał chłopak trzymając mnie mocno za rękę

-tak to będzie chłopczyk - pan posłał nam lekki uśmiech.

Po skończonych badaniach dostaliśmy zdjęcia z usg i wróciliśmy szczęśliwi do mieszkania.
_________________________
Time skip miesiąc później

-może wyszedł byś gdzieś z Alexem czy coś a ja bym się z Anią spotkała.

-no okej

-no dobra to ja lecę - powiedziałam schodząc po schodach na 5 piętro.

-elo stara ruro! - krzyknęłam na chyba cały blok.

-chce zaznaczyć, że jestem od ciebie młodsza - odpowiedziała i do mnie podeszła się przywitać

-a ja chce zaznaczyć że o 2 miesiące

-a dobra zamknij ryj bo ci pizgnę laczkiem - zaśmialiśmy się - dobra, dobra my tu gadu, gadu a ja dalej nie wiem czy będzie mały Janek czy mała Zosia.

-mały Janek - powiedziałam podekscytowana wyciągając zdjęcia usg z torebki.

pov. Janusz

Postanowiłem nie iść do Alexa tylko przygotować obiad dla Zosi. Wiem, że uwielbia spaghetti bolognese. Napisałem jej żeby o 14:00 wróciła do mieszkania. Szczerze mówiąc nie wiem czy wyrobie się z żarciem bo jestem porażką kulinarną, ale mam nadzieję, że będzie jej smakowało.

-hej skarbie! - usłyszałem piękny głos mojej dziewczyny i od razu opuściłem kuchnię by do niej podejść i ją pocałować. Dziewczyna pogłębiła pocałunek, który stawał się coraz bardziej namiętny i zaczęliśmy kierować się do sypialni. Przerwała go, a ja spojrzałem na nią zmartwionym wzrokiem, a ona jedynie się lekko uśmiechnęła i dokończyła - przecież jestem w ciąży - dokończyła a ja udawałem smutnego. - no ey, nie smuć się tak - powiedziała, a ja się zaśmiałem

-chodź do kuchni, mam coś dla ciebie

-jeżeli to będzie pająk to obiecuje Ci, że będziesz z nim spał na balkonie.

-csiiii - powiedziałem i złapałem dziewczynę za rękę do wspomnianego wcześniej pomieszczenia. Zosia usiadła przy stole i wpatrywała się we mnie w czasie gdy ja przynosiłem posiłek do stołu, który od razu zaczęła jeść

-o Boże Janek, o Jezu to jest pyszne! - powiedziała a ja się zaśmiałem

-sam robiłem - powiedziałem dumnie

-no to będziesz je robił codziennie - uśmiechnęła się zadziornie wymachując sztućcami w powietrzu na co ja prychnąłem śmiechem

-dla ciebie kochanie wszystko - uśmiechnąłem się do dziewczyny. Po zjedzonym obiedzie umyłem nawet talerze co jest dla mnie naprawy dużym sukcesem. Usiadłem na kanapie koło Zosi i zaczęliśmy oglądać jakiś horror który wybierała.

-ale pizgla o Boże - komentowała - no i na chuj ona tam zagląda? Ja bym się zesrała. Aha poszła spać jaki debil, ale w sumie ja też bym poszła spać. No i po cholerne ona tam siedzi? Znaczy ja też bym siedziała nad takim kozackim jeziorkiem ale no. A opowiadałam Ci jak cały dzień siedziałam nad jeziorkiem? - pokiwałem głową na "nie" - no to ci kiedyś opowiem. Ooooo a widzisz tego kotka w tle? Jaki dojebany naprawdę, kupmy se kota - cały czas mówiła, a ja zwijałem się ze śmiechu pod nosem - Jezu ale bym se bałwana ulepiła o Jezu. Janek ja stawiam stówę, że tam coś będzie i ona się posra, a ty? - zapytała mnie

Lepsze Jutro || januszwalczukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz