-|rozdział 30|-

264 10 12
                                    

-my jesteśmy koło biedry, nie? - zapytał

-no tak, a jaki to wspaniały pomysł wymyśliłeś?

-a odinstaluj się, a tak właściwie to mam hajs jeszcze to możemy sobie w wózkach pojeździć - powiedział pocierając rękę o rękę.

-dawaj - powiedziałam i wyrwałam chłopakowi monetę z ręki i podbiegłam do wózka i do niego wsiadłam. - no Mati dajesz - powiedziałam pokazując mu ręka, że ma podejść do mnie - no chyba, że już za stary jesteś - powiedziałam i się zaśmiałam na co chłopak znalazł się od razu przy mnie.

Byliśmy na podziemnym parkingu i poprosiliśmy panią, która właśnie przechodziła, żeby nam zrobiła zdjęcie.

zobrxyz

Lubi to zabsonziomal i 2 536 innych

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Lubi to zabsonziomal i 2 536 innych

Oznaczono: zabsonziomal
zobrxyz: na weselu kuzynki 🤪😎

Zobacz wszystkie komentarze: 3
_________________________

-ała - powiedziałam gdy Mateusz popchnął wózek na tyle mocno, że się wywaliłam. - dzięki

-i tak wiem, że mnie uwielbiasz

-co nie zmienia faktu, że to bolało - oboje się zaśmialiśmy.

-King Kong coś dodał do relacji na insta! - krzyknęłam niemal upuszczając telefon

-kto? - zapytał Mati spoglądając mi tym samym w telefon.

-no Sapi! - znów krzyknęłam a chłopak zaczął się ze mnie śmiać. - no i czego się śmiejesz? - powiedziałam i uderzyłam chłopaka w ramię a ten się przechylił i upadł na ziemię i teraz ja się z niego śmiałam. Chłopak z ziemi podciął mi nogi od tyłu więc też wylądowałam na tyłku i oboje się śmieliśmy z nie wiadomo czego.

Gdy wstaliśmy już, ruszyliśmy w mniej więcej znanym mi kierunku, czyli na plac zabaw.

-Matiiiiii - zaczęłam piskliwym głosem - nogi mnie bolą

-spoko mnie też - nawet na mnie nie spojrzał

-weź mnie na barana - powiedziałam po chwili. Chłopak się zatrzymał i podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię - to nie jest na barana! - krzyknęłam i zaczęłam "bić" go w plecy rękoma. Zawistowski głośno prychnął i dalej szedł ze mną na ramieniu. Po chyba 3 minutach odpuściłam sobie dalsze próby wyzwolenia się.

-no weź się już tak nie smutaj - położył mnie na trawie i uśmiechnął się lekko i podał lizaka, a ja ucieszyłam się jak małe dziecko.

-wybaczam - powiedziałam i się szeroko uśmiechnęłam. Chłopak po chwili tak jak ja usiadł na trawie i zaczęliśmy rozmawiać jedząc lizaki. Czułam się jak dziecko, było tak spokojnie.

Lepsze Jutro || januszwalczukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz