-|rozdział 22|-

220 8 18
                                    

-dzień dobry - powiedziałam dosyć nieśmiało, gdy drzwi od domu rodziców Janka się otwarły.

-no w końcu jesteście - powiedziała kobieta i przytuliła mnie na powitanie. Nie powiem lekko mnie zdziwiła tym gestem. Potem przywitała się z Januszem i oboje weszliśmy do salonu gdzie również przywitałam się z ojcem chłopaka.

Rodzice Janka byli naprawdę sympatyczni i bardzo mili w stosunku do mnie. Po skończonym obiedzie udaliśmy się na kanapę i zaczęliśmy rozmawiać do herbaty i jakiegoś filmu, który leciał w tle.

-my się już będziemy zbierać - powiedział janek wstając i przerzucając rękę przez moje ramię.

-oj dzieci moje - powiedziała matka chłopaka kręcąc głową na boki - możecie zostać na noc

-jednak wolimy wrócić do domu - powiedział idąc ze mną w stronę przedpokoju

-no dobrze jak uważacie - odparła kobieta cicho wzdychając. Założyłam swoje buty a na ramiona nałożyłam płaszcz.

-dowiedzenia i dziękuję za pyszny obiad - powiedziałam i posłałam starszej kobiecie uśmiech, który oddala.

-cześć - powiedział chłopak zamykając za nami drzwi

-ty też masz bardzo sympatycznych rodziców - powiedziałam wtulając się w bok chłopaka

-wiem, zagrałbym w piłkę, zagrasz ze mną?

-w sumie czemu nie?

-co prawda nie mamy piłki, ale tutaj jest jakieś boisko więc pewnie ktoś będzie i może z nimi zagramy

-no dobra - powiedziałam lekko się śmiejąc.

Gdy dotarliśmy na boisko okazało się, że jest na niej grupka jakiś chłopaków. Janusz od razu do nich poszedł, a ja za nim.

-siema - powiedział zwracając tym samym ich uwagę - widzę, że gracie mogę wraz z moją dziewczyną z wami zagrać? - spytał na co chłopaki jedynie kiwnęli głowami

-ja jestem Maciek - powiedział jeden z nich i zaczął przedstawiać resztę - to Mateusz, Paweł, Tomek, Kacper, Kuba, Krystek, Olaf

-ja jestem Janek, a to Zosia

-skądś cię kojarzę - powiedział lekko mrużąc oczy i lustrując dokładnie Janka na co chłopak się zaśmiał. Wybraliśmy drużyny i wyszło tak, że Janusz był z Maćkiem, Krystkiem, Pawłem i Kacprem a ja z pozostałą czwórką.

Gra była bardzo zacięta najpierw moja drużyna przeważała 2:0 a już po chwili drużyna Janka już nam dorównywała. Rozgrywka skończyła się wygraną drużyny przeciwnej dzięki podaniu od Maćka.

-jesteście dobrymi zawodnikami - powiedział chyba Kacper patrząc raz na mnie, a raz na Janka

-już wiem skąd cię kojarzę! - krzyknął maciek - ty jesteś Janusz Walczuk!

-nie no coś Ty, ja?

-no weź se nie żartuj wiem, że to Ty - powiedział i się zaśmiał - można zdjęcie?

-spoko - wszyscy chłopcy się ustawili a ja siedziałam na trawie

-ty też chodź..

-Zosia

-Zosia - powtórzył jakby do samego siebie. Ustawiłam się obok Janka i się do niego przytuliłam, a po chwili telefon oparty o słupek zrobił zdjęcie. Chłopaki jeszcze raz podziękowali za zdjęcie, a my odeszliśmy w kierunku jakiegoś food-tracka bo przez tą rozgrywkę strasznie zgłodnieliśmy.

Wzięliśmy sobie dwa kebaby (bardzo romantycznie) i przemierzaliśmy miasto z nimi w rękach. Usiedliśmy na jednej ławce i zajadaliśmy się tym boskim jedzeniem. Po skończonym posiłku ruszyliśmy Uberem do naszego mieszkania.

Przebrałam się w prowizoryczną piżamę złożoną z koszulki Janka sięgające mi prawie do kolan i majtek. Położyłam się na materacu i chwilę czekałam na chłopaka. Po chwili poczułam uginający się materac po lewej stronie łóżka i ciepłe ręce oplatające mój brzuch. Chłopak nie mógł tego zobaczyć, ale się uśmiechnęłam na to co zrobił. Bardziej się do niego przytuliłam, a już po chwili odpłynęłam.

Rano obudziło mnie krzątanie się przez kogoś w kuchni. Domyśliłam się, że jest to Janek. Jednak gdy otworzyłam oczy zobaczyłam, że brunet leży obok i jest wtulony we mnie. Wyswobodziłam się z jego uścisku i ruszyłam w kierunku kuchni z której dobiegały te wszystkie dźwięki.

Gdy przy lodówce zobaczyłam moja kuzynkę kamień spadł mi z serca.

-co ty tam tak grzebiesz? - spytałam patrząc jak dziewczyna miała głowę w lodówce. Ania widocznie się przestraszyła bo przywaliła głową o wyższa szafkę lodówki po czym z niej wyjrzała i uśmiechnęła się do mnie szeroko.

-o już wstałaś robalu - odpowiedziała i mnie przytuliła na powitanie

-co cię tu sprowadziło? - zapytałam opierając się o ścianę w kuchni.

-a nic chciałam pogadać, ale zobaczyłam, że śpicie to stwierdziłam, że zrobię wam coś do jedzenia no i w sumie sobie też. - powiedziała gryząc kawałek chleba.

-mmmm zrobiłaś swoją słynną jajecznicę co Alex tak zachwala? Wiem, że jest nie dobra chyba, że zmieniłaś przepis - powiedziałam biorąc talerz z jedzeniem do ręki.

-a turlaj dropsa do betlejem - powiedziała lekko uderzając mnie w ramię, już po chwili wybuchnęła głośnym śmiechem - nie no ale serio jest sprawa

-no to opowiadaj - powiedziałam siadając na kanapie a dziewczynie spoważniała trochę miną - stało się coś? - zapytałam lekko przestraszona

-tak... znaczy nie... kurde nie wiem trochę od czego zacząć

-zacznij od początku - odparłam patrząc na dziewczynę

-no to wczoraj gadałam z Alexem i - westchnęła - my - znów zrobiła lekka przerwę - my stwierdziliśmy, że chcemy wziąć ślub kościelny - powiedziała i spojrzała na mnie ze łzami w oczach

-to super! - krzyknęłam i przytuliłam blondynkę co odwzajemniała

-Boże ja tak się cieszę - powiedziała wycierając zły dłońmi.

-też się cieszę, nawet bardzo się cieszę, że jesteś taka szczęśliwa - powiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach i znów przytuliłam kuzynkę.

-co wy tak płaczecie umarł ktoś? - zapytał wchodząc do salonu, a nasz wzrok od razu pokierował się na chłopaka

-nikt nie umarł Ania i Alex biorą kościelny ślub - odpowiedziałam za dziewczynę

-o - powiedział

-tylko tyle powiesz? - spytałam

-to super! - powiedział po czym podszedł do dziewczyny i również ja przytulił. - dobra wy tu sobie gadajcie ja się ogarnę i pójdę do Alexa pogadać z nim. Jedynie pokiwałyśmy twierdząco głowami i wróciliśmy do rozmowy, a chłopak zniknął za drzwiami od łazienki, a już po chwili opuścił mieszkanie.

-chciałabym się jeszcze zapytać, zostaniesz moja świadkową?

-no jasne jeszcze się pytasz! - odpowiedziałam i przytuliłam znów dziewczynę. Gadałyśmy jeszcze może ze 2 godziny do czasu, aż dziewczyna stwierdziła, że musi się zbierać.

-cześć - powiedziałam na pożegnanie a dziewczyna odpowiedziała mi tym samym i minęła się z Jankiem w wejściu do mieszkania.

-Leo do mnie dzwoni - powiedziałam do chłopaka, który od razu znalazł się koło mnie - halo - powiedziała do słuchawki

-cześć masz może trochę wolnego czasu? - zapytała

-no mam, a o co chodzi?

-Mateusz się spotkał z jakimś ziomkiem i się schlali i pewnie zjarali tak jak to mają w zwyczaju. No i on do mnie zadzwonił, żebym do niego przyszła, a ja za bardzo nie mam czasu i czy ty mogłabyś może przyjść się nim trochę zająć?

-no dobra będę tam z Jankiem za jakieś 20 minut - powiedziałam po czym się rozłączyłam.

Lepsze Jutro || januszwalczukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz