-|rozdział 12|-

282 11 6
                                    

Przez to, że cała ze stresu się trzęsłam nie byłam w stanie prowadzić samochodu. Więc trzęsącymi się dłońmi udało mi się zamówić Ubera, które kolejne trzy minuty później już jechałam do szpitala. Po niecałych 30 minutach byłam pod szpitalem. Weszłam do budynku i podeszłam do recepcji.

-dzień dobry w jakiej sali jest Anna Wasiluk?

-dzień dobry pani z rodziny?

-tak, kuzynka - powiedziałam zgodnie z prawdą

-sala numer 46 w lewo a potem prosto - posłała mi lekki uśmiech, który odwzajemniłam i pobiegłam pod wskazaną wcześniej sale.

Pielęgniarka nie pozwoliła mi wejść do środka więc czekałam przed salą na plastikowym niebieskim krześle. Z zamyślenia wyrwał mnie chłopak, który stukał mnie palcem w plecy. Spojrzałam w tym kierunku i zobaczyłam Janusza.

Zmarszczyłam brwi na jego widok, a on się tylko uśmiechał. Posłałam mu pytające spojrzenie, a on wskazał kciukiem na salę do której nie pozwolili mi wejść. Fajnie, pewnie Alex do niego zadzwonił.

-Zosia proszę... - zaczął Janek, odwróciłam wzrok od telefonu i spojrzałam prosto w jego szare oczy. - daj nam szanse proszę

-nie Janek, owszem dalej cię kocham, ale teraz nie jestem w stanie być z kimkolwiek w związku. Mam teraz dość ciężka sytuację życiową. Może w przyszłości, ale teraz muszę sobie wszystko poukładać. Mam nadzieję, że nie będziesz miał mi tego za złe i to zrozumiesz. - chłopak spuścił swój wzrok na swoje buty po czym z powrotem spojrzał na mnie.

-dobrze dam ci tyle czasu ile potrzebujesz, a jak się trzymasz po tym wiesz... z Igorem? - spytał, ja natomiast nie chciałam wracać do tej sytuacji.

-na razie jest okej.. ale czasem boję się wychodzić na miasto bo boję się, że wiesz, że go spotkam i... - mój monolog przewał dźwięk otwieranych drzwi od sali porodowej. pielęgniarka gestem ręki wskazała nam żebyśmy weszli.

Po przemierzeniu drzwi sali zobaczyłyśmy Anię z małą dziewczynką na rękach. Od razu do niej podeszłam i wzięłam małą na ręce.

-to jest twoja nawiedzona ciotka - powiedziała pewna siebie Ania pokazując dziecku na moją osobę.

-a ten tutaj to pracocholik, cały czas siedzi w studio, a w dodatku jest zjarusem - dodał Alex wskazując na Janka. A wszyscy się zaśmiali.
_____________________________

Właśnie siedziałam u siebie w łazience i robiłam sobie domowe "spa". Mój odpoczynek przerwał dzwonek do drzwi. Zdjęłam maseczkę i przemyłam twarz wodą. Nie patrząc przez wizjer otwarłam drzwi. Zamarłam, ta osoba, ta twarz, to reto. Skąd on wie gdzie ja mieszkam? Kto mu podał mój adres? Próbowałam zamknąć mu drzwi przed twarzą, ale postawił buta między framugą, a drzwiami co nie umożliwiało zamknięcie ich.

Mężczyzna wparował mi do pokoju i zaczął się do mnie zbliżać tak jak wtedy. Szłam cały czas do tyłu nie patrząc za siebie nagle wylądowałam na kanapie. Z pod powiek wypłynęło kilka pojedynczych łez, a ja byłam strasznie przestraszona. Chciał mnie pocałować, ale usłyszeliśmy, że ktoś wszedł do mojego mieszkania.

Ruchajczyk odwrócił wzrok w tamtą stronę, a ja uciekłam i podbiegłam do drzwi w których stał Janusz. Gdy go zobaczyłam od razu przytuliłam się do niego jednocześnie mocząc mu jego bluzę.

Chłopak odszedł ode mnie na chwilę i wszedł do salonu. Słyszalne były tylko krzyki chłopaków i to, że zaczęła się między nimi bijatyka. Byłam zbyt zestresowana by tam podejść, osunęłam się po ścianie na podłogę.

Potem zobaczyłam jak obok mnie przechodził Ruchajczyk.

-to jeszcze nie koniec - powiedział i trzasnął drzwiami. Po opuszczeniu mojego mieszkania przez niego od razu pobiegłam do salonu. Na podłodze leżał Janek z rozciętym łukiem brwiowym, nos z którego ciurkiem lała się krew i przecięta warga i inne większe lub mniejsze przetarcia.

Poszłam do łazienki po apteczkę i opatrzyłam mu wszystkie rany.

-będę się zbierał - powiedział Walczuk, ja natomiast spojrzałam na niego pytającym spojrzeniem.

-nie ma mowy, że gdzieś w takim stanie pójdziesz, rano wrócisz do domu a teraz idź spać.

-dobrze mamo - pocałował mnie w czoło i poszedł do mojego pokoju

-Jezu jaki on jest uroczy - pomyślałam

Nie było późno było jakoś około 19. Podeszłam do lodówki, żeby zrobić sobie coś do jedzenia, kiedy zadzwonił mój telefon. Dzwonił do mnie nieznany numer co trochę mnie zdziwiło, ale odebrałam, gdy usłyszałam jego głos poczułam się znów strasznie nie komfortowo.

-musimy się spotkać - powiedział

-nigdzie z tobą nie pójdę

-haha - prychnął - a co gdy ci powiem, że krzywda stanie się twojej kuzyneczce i jej mężowi jak tu nie przyjdziesz?

-co ty chcesz im zrobić!? - poczułam, że zaszkliły mi się oczy.

-nie wiem, nie wiem - zaczął udawać zamyślonego

-nic im nie rób! - praktycznie krzyknęłam do słuchawki

-jak tu przyjedziesz to nic im nie zrobię

-gdzie mam przyjechać

-bądź za 20 minut pod domem Adama, cześć - wypowiedział ostatnie zdanie i się rozłączył. Wzięłam do ręki telefon i kluczyki do auta. Zamknęłam dom na klucz i zostawiłam go pod wycieraczką i wyszłam z domu prawie biegiem. Wsiadłam do samochodu i udałam się pod wskazany przez chłopaka adres.

Po upływie kilku minut byłam już na miejscu. Zaparkowałam samochód i ruszyłam pod mieszkanie Moliego. Mężczyzna już tam na mnie czekał.

-gdzie jest Ania i Alex - powiedziałam patrząc na niego z dołu bo byłam niższa od niego.

-u siebie w mieszkaniu, haha - znów prychnął i zaczął chodzić wokół mnie - nie było ich ze mną, nawet nie wiedzą o naszej rozmowie. Jaka ty jesteś naiwna.

-po co mnie tu ściągałeś - powiedziałam przez zaciśnięte zęby

-porozmawiać jak człowiek z człowiekiem, nie można?

-ale ty nie jesteś człowiekiem, nie chce mieć kontaktu z pedofilem

-a za kogo ty się uważasz? - złapał za mój podbródek tak, że patrzyłam mu prosto w oczy - gdyby nie Janusz nie istniałabyś, nie było by cię, dzięki niemu jesteś popularna. Każdy widzi, że byłaś z nim dla pieniędzy, i że się puszczasz za hajs z bogatymi. Tak jak ze mną - znów prychnął śmiechem.

-nie byłam z nim dla pieniędzy i nie jestem dziwką, to że ty masz jakieś jebane urojenia i jesteś chory psychicznie to już nie moja sprawa - powiedziałam i odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w kierunku mojego auta.

-o nie, nie idziesz nigdzie - zatrzasnął mi drzwi przed twarzą - chodź się przejść - wywróciłam oczami, ale i tak musiałam się zgodzić bo by mnie pewnie nie puścił.

Szliśmy jakieś już pięć minut w nieznanym mi kierunku. Jakieś dziewczyny patrzyły na mnie spod byka.

-oho - podeszła do mnie jedna z nich - hmmm Janek ci się już znudził teraz jesteś już z innym? haha czyli typowa dziwka która leci na hajs od bogatych. - popchnęła mnie do tyłu i splunęła w stronę butów, po czym po prostu mnie wyminęła.

-chodź - powiedział ciągnąć mnie za rękę. Doszliśmy do jakiejś ciemnej uliczki. Chłopak mnie tam popchnął i szedł wolnym krokiem za mną.

-czemu właśnie tu przyszliśmy - powiedziałam pół szeptem. Nic mi nie odpowiedział tylko zobaczyłam, że kilka osób mnie otoczyło. Poczułam kilka uderzeń w twarz, brzuch potem miałam ciemno przed oczami i urwał mi się film.

Lepsze Jutro || januszwalczukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz