Carla's POV
Zeszłam ospale na dół witając wszystkich moich domowników łącznie z moim największym skarbem suczką o imieniu 'Sunshine'. Mojego maltańczyka dostałam rok temu za dobre wyniki w nauce, był moim marzeniem od niepamiętnych czasów, jednak rodzice nie chcieli spełnić mojej zachcianki gdy byłam mniejsza, roztrzepana i nieodpowiedzialna, po prostu obawiali się, że mogę jej zrobić krzywdę.
- Mamo - oparłam się o blat i czekałam na reakcje.
- Tak Caroline - ugh.. Carla!
- Idę dziś na domówkę do znajomych. - mama szybko odłożyła garnki i odwróciła się w moją stronę robiąc wielki wytrzeszcz.
- Ty?! Na domówkę?! Do znajomych?! - każde zdanie wypowiadała coraz większym szoku.
- Tak. - powiedziałam biorąc następny łyk kawy.
- Pewnie idziesz z tym chłopakiem? - i stało się... następne przesłuchanie, kim on jest? czy jest moim chłopakiem? jak długo się znamy? Obawiałam się najgorszego.
- Tak z TYM chłopakiem, który ma na imie Niall. - przekręciłam oczami.
- Okay - powiedziała wzruszając ramionami, myślałam, że to potrwa dłużej, że mama zacznie wypytywać mnie do jakich znajomy idę itp., a ona tak po prostu się zgodziła.
- Dzięki - westchnęłam rozkojarzona i opuściła kuchnie kierując się w stronę swojego pokoju.
~*~
Od pół godziny wpatrywałam się w szafę i myślałam nad strojem na dziś, każda minuta bliżej imprezy a moje ciało coraz bardziej się stresowało i myślało o tym aby gdzieś się schować i nie wychodzić do jutra. Miałam w głowie parę pomysłów jednak niczego nie byłam pewna, rzadko chodziłam na domówki, byłam raczej typem samotnika, który siedział w piątkowe wieczory z dobrą książką i lampką wina. To była natomiast pierwsza impreza w gronie "znajomych" i bardzo się denerwowałam tym co sobie o mnie pomyślą, okropnie bałam się odrzucenia, dlatego rzadko poznawałam nowych ludzi. Mój lęk przed nimi przezwyciężał.
Więłam następny głęboki wdech i spojrzałam się z ukosa na ubranie wiszące przede mną na wieszaku. Po pięciominutowym rozważaniu i wpatrywaniu się w czarne spodnie z podwyższonym stanem i krótką, kremową bluzkę na ramiączka stwierdziłam, że to jest to i pełna entuzjazmu wyruszyłam w stronę łazienki. Moje plany jednak pokrzyżował mi telefon wydając brzęknięcie informujące o sms'ie.
Niall: Jak tam idą przygotowania do imprezy?
Carla: Gdybyś nie napisał szłyby świetnie...
Niall: Okay rozumiem... przyjdę po Ciebie za dwie godziny.
Carla: Ok. Narazie :)
Rzuciłam telefon na łóżko i z szybkością bolidu Formuły 1 popędziłam do łazienki. Obawiałam się że dwie godziny to dla mnie za mało szczególnie, że teraz jestem kompletnie "w proszku". Gdy wbiegłam do łazienki stałam się małym robocikiem wykonującym po kolei każdą czynność zadaną przez mózg, wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam i uczesałam włosy, pomalowałam się. Nawet nie zauważyłam jak minęło półtorej godziny, jednak najbardziej zachwycające jest to, że był to zdecydowanie rekord przebywania w łazience. Weszłam do pokoju i chwyciłam za ubranie, byłam zadowolona z tego stroju, był wygodny a jednocześnie dojść efektowny, końcowym etapem było umiejscowienie na mojej szyji szczęśliwego łańcuszka od ciotki Laury. Dostałam go na piętnaste urodziny, zawsze nosiłam w stresujących sytuacjach, pomagał mi otworzyć się na ludzi i przestać myśleć o problemach. Ostatnie poprawki makijażu i włosów i byłam gotowa do wyjścia. Wykonałam parę kółek po pokoju i stwierdziłam, że już powinnam się zbierać, chwyciłam za czarną torebkę i zaczęłam wrzucać najpotrzebniejsze rzeczy.
- Carla, Niall już przyszedł! - wykrzyczała moja mama.
Zbiegłam na dół do salonu gdzie czekała moja matka wraz z Horanem, gdy tylko mnie zobaczyli zrobili równocześnie wytrzeszcz, chyba odjeło im mowę na parę sekund. Wpatrywanie się we mnie jak w dzieło sztuki troszeczkę (bardzo) zaczynało mnie wkurzać, więc jak gdyby nigdy nic skierowałam się w stronę przedpokoju i zaczęłam powoli zakładać swoje białe conversy. Po chwili w pomieszczeniu pojawił się Niall a za nim mama.
- Ładnie wyglądasz - uśmiechnął się do mnie szeroko, był już ubrany dlatego teraz gapił się na mnie oparty o futrynę.
- Dzięki - odpowiedziałam cicho, zakładając swoją kurtę.
- Znowu będziesz się trząść z zimna - Niall ściągnął z drewnianego wieszaka podarowaną mi kurtkę i wcisnął w moje ręce. - Załóż tą.
- Ale... - nawet nie dokończyłam zdania, Niall od razu przerwał nie chcąc słyszeć moich narzekań.
- Nie ma żadnego ale, ja Ci mojej kurtki pożyczał nie będę jak będziesz wracała do domu.
Gdy byliśmy już gotowi, a właściwie kiedy ja byłam już gotowa, pożegnaliśmy się z moją mamą, która życzyła nam udanej zabawy i wyruszyliśmy w stronę domu Harry'ego. Był on przyjacielem Niall'a, dużo mi o nim opowiadał, dlatego najbardziej nie mogę się doczekać żeby go poznać.
Przez całą drogę gadaliśmy na głupie tematy, typowe jak dla nas. Blondyn rozśmieszył mnie do łez opowiadając kawały, przez chwilę nawet bałam się, że popsuje swój makijaż.
- Wchodzimy? - chłopak próbował się upewnić czy jestem gotowa na tą impreze.
Wzięłam głęboki oddech i przez pare sekund nie odzywałam się do Niall'a, patrzyłam tylko prosto w jego niebieskie tęczówki.
- Tak - powiedziałam z ekscytacją w głosie.
~*~
Huhuh. Nastepny rozdział poznajemy wszyskich.
CZYTASZ
Nobody...? | N.H | pl
FanfictionOn nie jest 'badboyem', ona nie jest 'kujonką'. Jednak kompletnie się nie znają, choć przez trzy lata chodzą do jednej klasy.