Otworzyłam delikatnie ciężkie powieki, aby spojrzeć na Nialla, jeszcze spał. Nie chciałam go budzić dlatego ostrożnie wysunęłam się spod kołdry. Gdy tylko wykonałam pierwszy krok, poczułam ból w podbrzuszu. Szybko zrobiłam garba, aby lekko uśmierzyć ból i podążyłam w stronę łazienki. Przeczesałam włosy palcami i niezgrabnie zeszłam po schodach na dół do salonu. Powitałam mamę siedzącą na kanapie i poszłam do kuchni po herbatę i leki przeciwbólowe. Siadłam na wysokim krześle barowym przy wysepce i czekałam na gwizd czajnika, bawiąc się magnezami z lodówki.
- Niall jeszcze śpi? - spytała mama odkładając kubek do zmywarki.
Przytaknęłam.
- Co z Meg? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, omijając temat Niall'a
- Wszystko okay, właściwie to z dnia na dzień pamięta coraz więcej.
Mama obdarował mnie uśmiechem, który ostatnimi czasy bardzo rzadko widzę na jej twarzy. Nasza rodzina przeżywa teraz bardzo ciężkie czasy i wcale się jej nie dziwię, że tak wygląda. Ja z resztą przez pierwszy tydzień po wypadku wyglądałam bardzo podobnie, piłam hektolitry mocnej kawy i nic nie jadłam. Oczywiście Niall wpychał we mnie jakiś pokarm na siłę, ponieważ bał się o mnie. Jestem mu wdzięczna, że cały mnie wspiera, chyba na prawde się kochamy, bo nie wyobrażam sobie, żeby jakiś inny chłopak zostałby ze mną gdybym przez dwa tygodnie go kompletnie olewała.
Moje rozmyślania przerwał brzęk telefonu.
Niall♥: Dlaczego zostawiłaś mnie samego w łóżku wredna kobieto?
Ja: zaraz wracam albo ty zejdź na dół do kuchni.
Ja: TYLKO SIE UBIERZ!!!
Niall♥: Nie nago przyjde!
Ja: Dobra to ty się tłumaczysz przed moją mamą
Niall♥: Okay, już schodzę .
Nawet nie chciałam ruszać się z miejsca i podejść do salonu, dlatego wciąż siedziałam na stołku i popijałam swoją czarną herbatę. Po paru sekundach przyszedł Niall - oczywiście ubrany - pocałował mnie w skroń i obkrążył wysepkę stając naprzeciwko mnie.
- Jak się spało?
- Wyśmienicie
- Co robisz dziś? - zapytałam szybko blondyna, gdy ten chwycił mój kubek i upił łyk herbaty.
- Muszę dziś jechać do domu załatwić parę spraw, a póżniej jadę do Liam'a, bo mam oglądać mecz z chłopakami.
- Mhm, czyli wieczór bez Ciebie. - poczułam się trochę smuntna, ostatnio nie lubie sama spędzać czasu.
- Przepraszam, kochanie obiecałem chłopakom - widziałam w jego oczach smutek, ale nie chciałam mu psuć planów.
- Dobrze idź, przecież nie będę Ci zabraniała spotykać się ze znajomymi, ja powłócze się trochę po mieście może zadzwonie do dziewczyn zrobimy jakiś babski wieczór czy coś.
- To wspaniale - chłopak klasnął w ręcę i szybko do mnie podbiegł przytulając mnie.
- Delikatniej, wszystko mnie boli. - wyjęczałam
Niall szybko się odsunął i ponowie spojrzał się tymi smutnymi oczkami, jak ja tego nienawidze. Nienawidze jak jest smutny albo zawiedziony.
- Przepraszam - wyszeptał.
- Okay przeżyje to jakoś i hej, ja się na to zgodziłam, więc się za nic nie obwiniaj, okay?
- Okay.
Uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka, a on odwzajemnił ten gest.
- A teraz choć tu - wyciągnęłam w jego stronę ręce - i zanieś mnie na górę, tak ładnie Cię proszę.
Blondyn szybko wziął mnie na ręcę i zaniósł do mojego pokoju w stylu panny młodej, delikatnie położył mnie na łóżku, a sam zaczął wyciągać czyste ubrania z szafy.
- Już jedziesz?
- Niestety muszę, obiecałem mamie, że zawione ją do cioci. - uśmiechnął się ale szybko jego uśmiech zniknął z twarzy, gdy zobaczył, że posmutniałam.
- Okay - powiedziałam, udając, że nic mi nie jest.
Niall szybko pobiegł do łazienki, wziął prysznic i wybiegł z domu przedtem pożegnawszy się ze mną pocałunkiem. Zostałam sama. Kompletnie nie wiedziałam co ze sobą zrobić, dlatego swierdziłam, że doprowadze się do porządku i pójde na zakupy. Włączyłam muzykę i szybko założyłam słuchawki, wyciągnęłam czyste ubrania z szafy i poszłam do łazienki aby się "ogarnąć".
Wyszłam z łazienki, gotowa na działania i poszłam po torebkę do pokoju. Była już dwunasta dlatego, chwyciłam za telefon i wstukałam numer Pezz aby umówić się na wieczór.
- Hej - usłyszałam rozbawiony głos.
- Hej Perrie.
- Carla! Dawno Cię nie widziałam! Jak tam z twoją siostrą?
- Już lepiej, dochodzi do siebie.
- To dobrze, całe szczęście - westchnęła
- Słuchaj Pezz, masz jakieś plany na wieczór, bo wiem, że chłopaki umówili się na mecz i tak sobie pomyślałam, żeby zorganizować jakiś babski wieczór. Wiesz możemy pójść do jakiegoś klubu, albo nie wiem... Co ty na to? - zrobiłam dziwny grymas czekając na odpowiedz.
- Dobry pomysł! - wykrzyczała rezenazjuzmowana
- Okay to jeszcze się zgadamy, do usłyszania!
- Pa pa!
Uśmiechnęłam się tylko i wcisnęłam czerwoną słuchawnkę na ekranie. Czyli plany na dziś mam już zapewnione. Szybko zeszłam na dół do przedsionka, założyłam swoje czarne długie conversy i poszłam w stronę przystanku autobusowego, oddalonego od mojego domu o jakieś pięćdziesiąt metrów. Szybko doszłam i wyczekiwałam na mój autobus, który miał przyjechać za około pięć minut.
***
Stałam przed starbucks'em z moją kawą i byłam w stu procentach usatysfakcjonowana ze swoich zakupów. Szczególnie z pięknej pastelowej, różowej sukienki, była obcisła i idealnie na mnie leżała.
Gdy miałam już ruszyć się z miejsca, dostałam od kogoś z ramienia, a moja kawa upadła na ziemie.
Fuck!
- Prze... no nie wierze - odezwał się brunet z zoo
- Wolontariusz - wykrzyczałam zaskoczona.
- Cześć - wymieniliśmy się uśmiechami.
- Hej. Tak w ogóle to jestem Carla. - wyciągnęłam rękę w stronę chłopaka.
- Matt. Przepraszam Cię z tą kawę - powiedział wskazując na kałużę na chodniku.
- Trudno - wzruszyłam ramionami.
- W takim razie muszę Cię zaprosić na kawę. - wzruszył ramionami i uśmiechnął się szeroko
Jestem wykończona tym rozdziałem ale warto pisać dla was <3 Wolontariusz!! Ciekawe czy namiesza?!
CZYTASZ
Nobody...? | N.H | pl
FanfictionOn nie jest 'badboyem', ona nie jest 'kujonką'. Jednak kompletnie się nie znają, choć przez trzy lata chodzą do jednej klasy.