Niall otworzył mi drzwi abym wsiadła do auta, następnie położył koszyk na tylnych siedzeniach, obszedł samochód i usiadł na miejscu kierowcy.
- No proszę powiedz mi gdzie jedziemy? – próbowałam już z setny raz wyciągnąć od niego informacje, jednak blondyn nie pisnął nawet słówka.
- Mogę Ci tylko powiedzieć, że to jedno z moich ulubionych miejsc.
- Dzięki. – fuknęłam, skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i wpatrywała się w krajobraz za oknem udając obrażoną.
Nie gniewałam się na Nialla, w głębi duszy skakałam ze szczęścia, że mnie gdzieś zabiera, że w ogóle się ze mną zadaje. Nienawidzę niespodzianek, to znaczy kocham je ale nie lubię na nie wyczekiwać, to jest okropnie frustrujące uczucie.
Jest parę plusów jazdy z Niallem ale najważniejszym jest to, że mogę wpatrywać się w niego a on tego nie zauważa. Gdy jest skupiony na drodze nie zauważa mojego wzroku lustrującego jego całe cholernie seksowne ciało. On nie jest dla mnie przyjacielem, ale nie mogę też stwierdzić, że się zakochałam, może najprościej będzie powiedzieć, że się zauroczyłam. Boże Carla co ty robisz nie możesz zakochiwać się w kimś kto traktuję Cię jak przyjaciółkę NIC WIĘCEJ. Nagle blondyn spojrzał w moją stronę, gorączkowo spuściłam wzrok na dłonie, krew buzowała w całym ciele przyprawiając mnie o zawroty głowy. Jestem pewna, że moje poliki wyglądały jak dwa małe buraczki. Chłopak nic nie powiedział uśmiechnął się delikatnie i ponownie wbił wzrok w drogę. Co za idotka! Zaczęłam obrzucać siebie najróżniejszymi, niestosownymi epitetami i już nie spojrzałam się na Nialla, skupiłam się na krajobrazie.
- Jesteśmy. – chłopak zgasił samochód.
Wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się, wkoło niczego ani nikogo nie było staliśmy na jakimś odludziu. Ja, Niall i koszyk z jedzeniem – świetnie się zapowiada…
- Gdzie my jesteśmy? – powiedziałam opierając się o samochód.
- Zobaczysz.
Niall wyciągnął do mnie rękę, a ja delikatnie ją chwyciłam. Przez parę minut szliśmy przez las, było tam ładnie i spokojnie, w tle ćwierkały ptaki i szeleściły delikatnie liście, dając niesamowity klimat.
- Lubię las. – patrzyłam w górę spoglądając na korny drzew na tle idealnego błękitu nieba.
- Cieszę się, że Ci się podoba ale to jeszcze nie koniec naszej wycieczki.
- A kiedy będzie koniec, idziemy już od jakiś sześciu minut.
- Jaka ty jesteś niecierpliwa.
- Niestety… aż się dziwie jak ty ze mną tyle godzin wytrzymałeś
- Mówiłem Ci przeznaczenie.
Po tych słowach poczułam dziwne, nieznane mi wcześniej ukłucie w brzuch i byłam w stu procentach pewna, że właśnie się zarumieniłam.
- Muszę Ci zasłonić oczy – wyciągnął z koszyka czarną bandanę i odstawił koszyk w celu zawiązania mi chustki na oczy.
- Jeżeli coś mi się stanie ty za to odpowiadasz. – powiedziałam z powagą w głosie i zaczęłam grozić palcem, ale do końca nie byłam pewna czy chłopak znajduje się przede mną.
- Ufasz mi – powiedział i złapał za moje obie ręce.
Moje serce waliło mi jak szalone, chyba w tym momencie uderzało we wszystkie wnętrzności.
- Ufam. – wyszeptałam po chwili.
- To dobrze – powiedział rozentuzjazmowany i pociągnął mnie delikatnie do przodu.
Niall prowadził mnie tak przez parę minut, informując o każdym wystającym korzeniu i innych przeszkodach.
- Już jesteśmy. – powiedział, a ja szybko podniosłam rękę w górę w celu rozplątania bandany. – Nie… czekaj jeszcze nie rozwiązuj. Po prostu stań tu i czekaj okay?
Przytaknęłam i stałam cierpliwie w jednym miejscu czekając na znak chłopaka. O dziwo nie słyszałam żadnych kroków. Czy on nadal stał w jednym miejscu? Czułam się trochę jak idiotka, która kompletnie zaufała chłopakowi a on robi sobie z niej żarty. Dobra nie będę tego dalej tolerowała.
- Wiem, że tu jesteś Niall. Nie słyszałam żadnych kroków, ani niczego, musisz tu gdzieś stać blisko. Robisz sobie ze mnie żarty co nie? – w tym momencie podniosłam obie ręce i próbowałam ściągnąć chustę.
Nagle poczułam czyjeś usta na swoich, szybko ściągnęłam bandanę i ujrzałam przed sobą Nialla. Niall mnie całował, Niall teraz tu jest i się ze mną całuje! Nie wierze! Zamknęłam oczy, wypuściłam bandanę z ręki i objęłam blondyna. Gdy poczuł moje ręce wplatające się w jego blond włosy, uśmiechnął się w pocałunku i mocniej mnie objął. Prawie straciłam dech w piersiach, ale najważniejszy teraz był on, jego bliskość. Oderwaliśmy się od siebie gdy tylko zabrakło nam tchu w piersiach, szybko się od siebie odsunęliśmy i opuściliśmy twarze w dół. Powstała okropnie niekomfortowa cisza z której żadne z nas nie potrafiło wyjść. Byłam cała czerwona i wpatrywałam się w czubki swoich butów, czekając na ruch chłopaka.
- Przepraszam. – wyszeptał po chwili i usiadł na trawie.Nie wiedziałam co powiedzieć, po prostu usiadłam obok i wpatrywałam się w wodę.
- Ładnie tu. – wybełkotałam zmieniając temat
Niall delikatnie uśmiechnął się do mnie, a po chwili znów opuścił głowę.
- Carla – nawołał mnie patrząc w moją twarz.
- Tak. – spojrzałam w jego oczy i pierwsze co zobaczyłam to smutek, nie wiem co to dokładnie oznaczał ale bałam się że go stracę.
- W każdej chwili mogę Cię odwieść, jeżeli będziesz chciała jechać to po prostu powiedz. – Czy on się mnie pozbywa? – Ja… ja po prostu chciałem… się… Ciebie spytać… Czy. Czy zostaniesz moją dziewczyną?
Przepraszam, że tak długo nic nie pisałam ale wymagła tego moja sytuacja i to wszystko co się działo. Dziś wracam i specjalnie z okazji moich urodzin napisałam rozdział.
Nic specjalnego w rozdziale nawet nie wiem czy on mi się podoba xD
CZYTASZ
Nobody...? | N.H | pl
FanfictionOn nie jest 'badboyem', ona nie jest 'kujonką'. Jednak kompletnie się nie znają, choć przez trzy lata chodzą do jednej klasy.