- Pomocy!
W pierwszej chwili stanęła jak wryta. Nie dlatego, że była lękliwa i łatwo było ją przestraszyć. Wręcz przeciwnie. Ewa była pewna siebie oraz swoich możliwości i umiejętności. Od podstawówki uczęszczała na zajęcia z samoobrony, a w późniejszym czasie należała przez dwa lata do amatorskiego klubu bokserskiego.
Te doświadczenia wykształciły w niej umiejętność kontrolowania swoich emocji i zdolność zachowania zimnej krwi, nawet w sytuacjach najbardziej kryzysowych.
Tak więc nie strach spowodował jej chwilowe zamarcie, lecz potrzeba zrozumienia co się dzieje i ustalenie, z której strony dotarło do niej wołanie o pomoc.
Gdy tylko rozległ się kolejny kobiecy krzyk, już wiedziała skąd dobiegał. W pobliżu ścieżki, która była skrótem od jeziorka do domu, był niewielki zagajnik i w tamtym kierunku, nie zważając na uciążliwe zarośla, szatynka pobiegła ile sił w nogach. Dodatkową trudność sprawiał gęstniejący mrok.
Dobiegłszy we właściwe miejsce, w świetle reflektorów samochodowych dostrzegła dwóch typków szarpiących jakąś kobietę. Od razu zorientowała się w zamiarach owych mężczyzn.
Kobieta starała się walczyć, ale na niewiele się to zdawało. Mimo, że udało jej się wyrwać im na moment, to w następnej chwili została schwytana i obezwładniona.
Jeden z mężczyzn wykręcił jej ręce do tyłu i stojąc za kobietą jedną ręką trzymał ją za nadgarstki, a drugą zaciskał na szyi swojej ofiary dociskając ją do siebie.
Drugi zdążył rozerwać bluzkę kobiety oraz poszarpać stanik i zaczął zadzierać spódnicę. Widać było, że podduszona kobieta straciła siły do walki.
To co zobaczyła dziewczyna sprawiło, że zawrzał w niej gniew na bandziorów. Nie wytrzymała.
- Wypierdalać skurwysyny! - ryknęła
- A ty coś za jedna? - odwarknął jeden.
- Chuj ci do tego! Zostawcie tę kobietę! I wypierdalać!
- Ha! Jeszcze jedna lalunia Zdzichu. Taki miły bonusik od losu. Dziś zabawa będzie przednia - z zadowoleniem powiedział drugi obwieś.
Ewa kątem oka zobaczyła przestraszoną twarz młodej kobiety.
- Żebyś nie musiał żałować tej zabawy - dziewczyna syknęła przez zęby.
- Chyba coś ci się pomieszało laluniu. Jeśli chcesz być cała to się nie interesuj tym co się tu dzieje. Zbieraj dupę w troki i wynocha! - wyrwał się wcześniej wskazany jako Zdzichu.
-Nie mam zamiaru.
- No lalka to masz już przesrane! - krzycząc to, rzucił się w kierunku szatynki.
Zamachnął się prawą ręką i wyprowadził sierpowego, dziewczyna zdążyła zrobić unik i napastnik trafił w pustą przestrzeń tracąc równowagę, wtedy Ewa wykorzystując moment z całej siły kopnęła go w plecy, aż z jękiem poleciał w krzaki.
Widząc to jego kompan, ten który obezwładniał kobietę, wypuścił ją ze swoich łap i z całym impetem swojego cielska natarł na Ewę. Dziewczyna wykorzystała jego siłę i przerzuciła go przez ramię. Upadł na podłoże z głuchym łoskotem, a szatynka w tym momencie wciąż trzymając jego wykręconą rękę nadepnęła butem na jego klatkę piersiową. To wystarczyło by zobaczyła strach w oczach tej nędznej kreatury imitującej mężczyznę.
- Mówiłam wypierdalać! Ale już! - krzyknęła odchodząc od opryszka.
W momencie pozbierali się i uciekli w kierunku auta nawet nie oglądając się za siebie. Tchórze.
Gdy mężczyźni zniknęli z pola widzenia, wtedy Ewa wzrokiem zaczęła szukać kobiety. W nikłym blasku księżyca dostrzegła skuloną postać przy pobliskim dębie.
Podbiegła do niej.
- Wszystko w porządku? - odruchowo zapytała.
Nie otrzymała odpowiedzi tylko przeczące pokręcenie głową.
- Spokojnie. Nie martw się. - próbowała nawiązać kontakt z kobietą - Jestem z tobą. Już jesteś bezpieczna. Nikt ci krzywdy nie zrobi. Jak się czujesz?
CZYTASZ
Historia pewnej znajomości
RandomPodobno wiele rzeczy dzieje się przez przypadek, ale czy na pewno? Może przypadki nie istnieją, a wszystkie zdarzenia są częścią większego planu zapisanego gdzieś w gwiazdach? Uwaga! Prawdopodobnie wystąpią wulgaryzmy i treści 18+