Ewa wróciła do domu ze szkoły w znakomitym nastroju, w porównaniu z chwilą, gdy rano wybiegała do szkoły, nastąpiła zmiana o sto osiemdziesiąt stopni. Przed lekcjami była zdenerwowana, sfrustrowana i wszystko widziała w czarnych barwach, teraz zaś wrócił spokój wewnętrzny i nadzieja na to, że nie wszystko jest stracone.
Sama obecność Beaty w pobliżu zdziałała cuda. Dziewczyna oczywiście zdawała sobie sprawę z tego, że w zaistniałych okolicznościach zbliżenie się do kobiety będzie zdecydowanie trudniejsze, wszakże na obecny moment niebieskooka jest jej nauczycielką, a jak już zdążyła się zorientować podczas lekcji, ma ustalone zasady i wartości, których będzie się trzymać.
Dodatkową i zdecydowanie największą komplikacją i niewiadomą było to w jaki sposób blondynka odbiera osobę Ewy. Owszem, te niespełna dwa tygodnie wcześniej żywo reagowała na jej obecność i chętnie szukała fizycznego kontaktu. Jednak dziś nie była w stanie stwierdzić, czy znaczy dla niebieskookiej coś więcej, czy tyle samo co statystyczny przechodzień, którego mija idąc chodnikiem.
Dziewczyna postanowiła się jednak nie zrażać na starcie. Nigdy się nie dowie jeśli nie spróbuje .
Dla takiej kobiety jak Beata warto było podjąć każde ryzyko, chociaż istniała też taka możliwość, że się kompletnie przed nią skompromituje jeśli się okaże, iż osoby tej samej płci nie są w zasięgu jej zainteresowań romantyczno - seksualnych.
Niepewność szatynki budziła też spora różnica wieku. Na tej luźniejszej lekcji polskiego, kiedy już wszyscy opowiedzieli o swoich zainteresowaniach, Kuba podniósł rękę sugerując chęć zabrania głosu.
- Proszę Jakubie, o co chciałeś zapytać? - zapytała nauczycielka.
- Mogłaby nam pani profesor coś o sobie opowiedzieć?
- Dobrze, a co chcielibyście wiedzieć? Jakieś konkretne pytania?
Znów Kuba zgłosił się.
- Słucham Jakubie.
- Może opowie nam pani profesor o swoich zainteresowaniach.
-Tak. Moim największym zainteresowaniem cieszy się literatura. Uwielbiam czytać zawsze i wszędzie. Kiedy tylko mam wolną chwilę, to od razu sięgam po jakąś książkę.
- Jakie gatunki pani profesor preferuje? - po zgłoszeniu się i udzielonym głosie, zapytała Magda.
- Od zawsze interesowały mnie biografie szczególnie pisarzy i malarzy. Poza tym chętnie czytam kryminały. Dobrze napisanym romansem także nie pogardzę.
Z następnym pytaniem zgłosił się Miłosz.
- Wszyscy doskonale wiedzą, że jestem bezpośredni i jeśli chcę coś wiedzieć to po prostu pytam u źródła. Ciekawi mnie ile pani profesor ma lat, ponieważ na ten temat krąży wiele wersji.
- Bezpośredniość i szczerość to cechy, które bardzo sobie cenię u ludzi, dlatego mimo, iż pokutuje przekonanie, że kobiet się o wiek nie pyta, to odpowiem na to pytanie. Nie mam pojęcia czy mój wygląd i postawa odzwierciedlają to, o czym świadczy metryka, ale mam trzydzieści pięć lat.
Ta odpowiedź nauczycielki kompletnie zaskoczyła Ewę. Gdyby ktoś chciał wiedzieć na ile lat ocenia wiek Beaty, to z głębokim przekonaniem odparła by, że nie więcej niż trzydzieści.
Świadomość takiej różnicy sprawiała, że tak zwany rozsądek podpowiadał szatynce, że dojrzała kobieta nie spojrzy, jak na potencjalną partnerkę, na dziewczynę, która ledwo co osiągnęła pełnoletniość, bo cóż ona może jej zaoferować? Tak naprawdę nic. Nie miała niczego na wyłączną własność. Ani domu, ani samochodu, ani nawet nie miała pracy, która dawałaby stabilizację finansową.
Z drugiej strony serce podpowiadało, że to nie jest przeszkoda nie do pokonania, choć nie ma jeszcze tych wszystkich rzeczy, to przecież jeśli będzie się starać, ciężko pracować i uparcie dążyć do celu to, to zdobędzie.
Na razie postanowiła nie martwić się na zapas tylko skupić się na pozytywach oraz spróbować wybadać jak się sprawy mają.
Zgodnie z zapowiedzią nadszedł dzień, w którym klasa Ewy miała napisać dyktando. Po rozpoczęciu lekcji i standardowym sprawdzeniu obecności Beata powiedziała do swoich uczniów:
- Drodzy państwo mam nadzieję, że to dyktando będzie tylko formalnością udowadniającą mi, że z ortografią jesteście za pan brat i nie będziemy musieć niepotrzebnie tracić kolejnych cennych lekcji by poprawić waszą wiedzę z tego zakresu. Tekst, który będę czytać nosi tytuł "Straszydło" Proszę wyciągnijcie karteczki i zaczynajmy.
Gdy blondynka stwierdziła, że wszyscy są gotowi rozpoczęła dyktowanie:
- "Na wzgórzu pod Pszczyną, nad rzeczką Przebrzydłą mieszkało w zamczysku wrzeszczące Straszydło. Od brzasku do zmierzchu, od zmierzchu do brzasku wierzeje zamczyska trzeszczały od wrzasku. Przez chaszcze i gąszcze, przez grząskie moczydła szedł wrzask przeraźliwy strasznego Straszydła. Aż wreszcie pod Pszczynę przybyła Poczwara i rzekła: "Robaczku! przebrała się miara! Wszak każde zwierzątko, od żuczka do myszy, w mieszkaniu swym szuka spokoju i ciszy - więc porzuć zły zwyczaj, żyć zacznij inaczej i przestań już wrzeszczeć, a szeptać racz raczej !" I odtąd pod Pszczyną, nad rzeczką Przebrzydłą szeptało w zamczysku wrzeszczące Straszydło. A morał stąd taki : mów szeptem koniecznie, bo wrzeszczeć w zamczysku jest bardzo niegrzecznie."
Ewie spodobał się tekst, który Beata wybrała do zrobienia dyktanda. Chociaż z poprawnym jego napisaniem nie miałaby najmniejszych kłopotów postanowiła go napisać może nie najgorzej, ale wystarczająco źle by zwrócić tym uwagę niebieskookiej na siebie i sprawdzić w jakim kierunku pójdzie jej reakcja.
Na efekty swojej akcji nie musiała długo czekać. Na kolejny dzień nauczycielka przyniosła poprawione dyktanda i od ich omówienia rozpoczęła lekcję.
- Drodzy państwo, poprawiłam wasze prace i muszę powiedzieć, że jestem zdecydowanie zadowolona. Byłabym absolutnie ukontentowana, gdyby nie kilka prac z niewielkimi potknięciami i jedna przedstawiająca obraz nędzy i rozpaczy. Szczerze powiem, że nie wiem jak można tak fatalnie napisać tak prosty tekst, ale może panna Ewa nam to wytłumaczy?
Wszyscy w niezrozumieniu spojrzeli najpierw na profesorkę, a później na szatynkę. Ewa zawsze była chwalona przez wszystkich polonistów za to, że nie popełniała błędów ortograficznych.
- Ewa, jakim cudem poprzedni rok zakończyłaś piątką z polskiego? Przy tylu błędach, u mnie trudno by było uzyskać nawet trójkę. Nie wyobrażam też sobie, jak poradzisz sobie na maturze. Wytłumacz mi, więc co chcesz z tym zrobić? - Beata mówiła podniesionym głosem.
Ewa patrzyła na nauczycielkę i odczuwała zachwyt tą kobietą. Nawet złoszcząc się i denerwując była piękna. Chociaż jej spojrzenie ciskało gromy, to szatynka czuła spokój. Chcąc jakoś uspokoić niebieskooką powiedziała.
- Jeśli mi pani profesor pozwoli, chciałabym poprawić to dyktando. Proszę uznać, że to był wypadek przy pracy, który się więcej nie powtórzy.
- Dobrze. Dam ci szansę na poprawę. Jeśli ktoś jeszcze chciałby spróbować zawalczyć o wyższą ocenę to proszę się przygotować na następną lekcję.
- Dziękuję pani profesor. - powiedziała Ewa i usiadła z powrotem na swoim miejscu.
Po reakcja Beaty stwierdziła, że kobieta ma w stosunku do niej wiele negatywnych emocji, gdyby było inaczej, raczej okazałaby troskę i zaniepokojenie, niż złość. Przy pierwszym kontakcie w szkole, też dało się wyczuć wyraźną niechęć.
Wniosek jak wysnuła, trochę ją zasmucił i odrobinę podciął skrzydła, ale nie przekreślił nadziei.
CZYTASZ
Historia pewnej znajomości
RandomPodobno wiele rzeczy dzieje się przez przypadek, ale czy na pewno? Może przypadki nie istnieją, a wszystkie zdarzenia są częścią większego planu zapisanego gdzieś w gwiazdach? Uwaga! Prawdopodobnie wystąpią wulgaryzmy i treści 18+