9

1K 46 20
                                    

Mieszkanie było częścią bloku, oddalonego od szkoły o około dziesięć minut drogi, pokonywanej pieszo. Fakt ten bardzo Ewie odpowiadał, gdyż dzięki temu nie będzie musiała wstawać o nieludzko wczesnej porze, żeby zdążyć na pierwszą lekcję .

Kolejnym atutem lokalu było to, że znajdował się na drugim piętrze. Wystarczająco wysoko by nikt z poziomu chodnika nie zaglądał przez okna, a jednocześnie wystarczająco nisko by nie trzeba było korzystać z windy. Dziewczyna wolała unikać tego urządzenia, dlatego zdecydowanie chętniej korzystała ze schodów.

Chociaż nie cierpiała na klaustrofobię  to odczuwała lęk przed jazdą windą.  Niestety podświadomie obawiała się, że w każdej chwili może dojść do wypadku i winda zerwie się z mocowań, na których jest zaczepiona.

Na szczęście mieszkanie znajdowało się stosunkowo nisko, dzięki czemu szatynka mogła zachować spokój wewnętrzny, gdyż nie musiała stawiać czoła wyzwaniu kryjącemu się  pod  nazwą "winda".

Po przekroczeniu drzwi swojego nowego lokum, Ewa z ciekawością zaczęła rozglądać się  po wnętrzu. Zapominając chwilowo o swojej mamie, która pozostała przy drzwiach wejściowych, ruszyła na obchód czterech kątów, które przez najbliższe miesiące będą jej domem.

Powierzchnia nie była oszałamiająca, zaledwie trzydzieści pięć metrów kwadratowych, ale bardzo sensownie zagospodarowanych, dzięki czemu dziewczyna miała do dyspozycji  mikro korytarzyk, salon otwarty na aneks kuchenny, przytulny pokoik średniej wielkości, który w myśli mianowała swoją sypialnią oraz niewielką, ale bardzo praktycznie urządzoną łazienkę. Mieszkanie było umeblowane. Wystarczyło wypakować własne rzeczy i można było mieszkać.

- Jak ci się podoba? - zapytała mama dziewczyny.

- Bardzo. Widzę, że nawet ktoś odmalował mieszkanie. Jeszcze pachnie świeżą farbą.

-Owszem. Zaraz po wynajęciu tata z Adasiem zajęli się tym. Mnie pozwolili wybrać kolory.

- I wszystko jasne. Teraz wiem, dlaczego są tu kolory, które lubię. Naprawdę super, że pokoik pomalowaliście na błękitny.  Nie będę ukrywać, że bardzo mi się podoba.

- Nawet gdybyś próbowała, to i tak widać, że jesteś zadowolona - powiedziała matka Ewy uśmiechając się do córki. - Dobrze kochanie. Jesteś na miejscu, pooglądałyśmy mieszkanie, widzę twoje ukontentowanie z zastanego stanu rzeczy, więc na mnie już pora. Na spokojnie się rozpakuj i poczuj się jak pani na włościach. Ja niestety muszę już wracać, wiesz jak jest, trzeba dopilnować  facetów przy robocie.

- Dziękuję mamuś. Mam wrażenie jakby mi się to wszystko śniło. Nawet w najśmielszych marzeniach nie oczekiwałam, że zrobicie mi taką niespodziankę. Jeszcze raz dziękuję.

-Aha, byłabym zapomniała. Córcia podejdź ze mną na chwilę do okna, chcę Ci coś pokazać - powiedziała mama Ewy sięgając ręką do torebki i wyciągając jakieś rzeczy.

- Co mi chcesz pokazać?

- Widzisz na parkingu tego citroena c3?

- Tak. Fajne, zgrabne autko wszędzie się zmieści. I ma chaberkowy kolor.

- Proszę - powiedziała podając dziewczynie przedmioty trzymane w ręce. - Od dziś należy do ciebie. Oboje z tatą chcemy, żebyś miała możliwość przyjechać do domu, kiedy tylko zechcesz, nie będąc uzależnioną od komunikacji publicznej.

- Teraz to mnie naprawdę zamurowało. Jestem trochę oszołomiona i nie wiem co powiedzieć.

- Ewuś, nie musisz nic mówić, ja wiem i widzę. Nic więcej nie trzeba. No, teraz to ja już naprawdę muszę jechać. Trzymaj się - mama przytuliła Ewę i ruszyła do drzwi.

Historia pewnej znajomości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz