Ewa zawsze była osobą spokojną, uporządkowaną i niezwykle rzadko zdarzały się jej sytuacje, które by ją zaskakiwały czy wręcz wybijały z utartych schematów. Tak było do czasu, gdy Beata pojawiła się w jej życiu. Od tamtego momentu w przewidywalną codzienność i rutynę wkradła się nieznana jej dotąd siła, za której przyczyną wydarzały się sytuacje zupełnie abstrakcyjne dla szatynki, do których zaczynały należeć często niespełniający swej funkcji budzik i w konsekwencji coraz częstsze ryzyko spóźnień i konieczność pośpiechu.
Po przebudzeniu się, Ewa bardzo szybko zorientowała się, że już od co najmniej pół godziny powinna być na nogach. W prawdzie pływalnia zlokalizowana była po drugiej stronie ulicy, przy której obecnie mieszkała, ale piętnaście minut to zdecydowanie za krótko, żeby zdążyć ze wszystkimi porannymi czynnościami i uniknąć spóźnienia.
Dziewczyna postanowiła zrezygnować z typowego śniadania. W biegu między łazienką, a pokojem zahaczyła o kuchnię zgarniając dwa banany i butelkę wody. Pośpiesznie opuściła mieszkanie mając szczerą nadzieję, że zdąży na zbiórkę, na placu przed pływalnią. Na miejsce dotarła na minutę przed ósmą, zdążywszy zjeść w czasie drogi, uprzednio zabrane ze sobą owoce.
Po dotarciu do celu stwierdziła, że już wszyscy są obecni i czekali tylko na nią. Jednak nim jej usta opuściły słowa powitania, do jej uszu dotarł sarkastyczny komentarz Beaty.
- Widzę, że panna Ewa jednak potrafi zdążyć, co prawda na styk, ale jednak.
Szatynka przemilczała tę zaczepkę i powiedziawszy - dzień dobry - nauczycielce wf-u, dołączyła do Magdy, wchodząc do budynku pływalni i kierując się do szatni w celu zmiany odzieży na strój kąpielowy.
- Co zrobiłaś Nowaczyk? Matkę zabiłaś? Kota lub psa rozjechałaś? Czego ona się tak ciebie złośliwie czepia i jak ty z tym dajesz radę? - zapytała Magda.
-Z tego co mi wiadomo, to nic złego jej nie zrobiłam, a żadni śledczy nie depczą mi po piętach, dlatego dzięki temu przeświadczeniu mogę spokojnie puścić mimo uszu większość jej tekstów. - dla siebie zachowała to, że tak naprawdę lubiła te momenty, gdy Beata w jakiś sposób się jej czepiała. Lubiła patrzeć na kobietę i obserwować jej zachowanie, to jak zmienia się wyraz jej twarzy wraz ze zmieniającymi się emocjami.
W jakiś pokręcony sposób fascynowało ją to, jak niebieskooka ostentacyjnie okazywała antypatię i dezaprobatę wobec jej osoby. Widziała wtedy w oczach blondynki szczególne błyski, których nie można było dostrzec w żadnych innych sytuacjach poza tymi momentami, gdy nauczycielka zwracała się do Ewy.
Takie same iskierki widziała w oczach kobiety wtedy, gdy odwiedziła ją w szpitalu. Faktem jest, że mimika twarzy była kompletnie inna, ale szatynka uważała, że można zapanować nad tym co się przekazuje poprzez wyraz twarzy, natomiast w oczach kryje się najszczersza prawda, ponieważ oczy są zwierciadłem duszy.
Właśnie te ogniki w szafirowych oczach sugerowały dziewczynie, że Beata z jakichś niezupełnie jasnych powodów usiłuje zniechęcić szatynkę do swojej osoby.
Jednak to w żadnym razie nie działało zgodnie z założeniami poczynionymi przez blondynkę. Ewa nie tylko nie nabrała uprzedzeń do nauczycielki, a wręcz przeciwnie czuła, że coś coraz bardziej ją do niej przyciąga.
- Co się tak zamyśliłaś? - do rzeczywistości przywołał Ewę głos Krysi, która właśnie przechodziła obok dziewczyny kierując się do wyjścia z szatni.- Chodź bo zaraz nauczycielki zaczną nas szukać, twierdząc, że coś długo nam zajęło przebieranie się.
Ewa razem z koleżanką ruszyła w stronę basenu. Wszyscy czekali już tylko na nie. Gdy dołączyły do swojej klasy, wuefistka, zaczęła przedstawiać plan zajęć na dzień bieżący.
-Dziś mamy basen do dyspozycji naszej i klasy pierwszej c na najbliższe pięć godzin. Miejsca jest wystarczająco dużo, więc nie powinniśmy sobie wchodzić w drogę. Myślę, że już wiecie, iż wypada się zachowywać jak na dorosłych ludzi przystało i żadne wygłupy nie przyjdą wam do głowy.
- Oczywiście pani profesor - wyrwał się Jarek największy psotnik i dowcipniś w klasie.
- Cieszę się, że się rozumiemy Jareczku - powiedziała profesor Michalczyk. - Przejdźmy zatem do lekcji. Oczekuję dziś od was zaangażowania i sumiennych ćwiczeń. Najpierw zrobimy sobie rozgrzewkę, później będzie z pół godziny na ćwiczenia w wodzie, po których zacznę was indywidualnie oceniać za wykonanie poszczególnych zadań.
Czas na basenie upływał swoim rytmem. Ewa z pełnym zaangażowaniem włączyła się w zajęcia, jednak nie przeszkadzało jej to, by w międzyczasie oddawać się podziwianiu polonistki. Jak dotąd, Beatę w szkole widywała w nienagannym, eleganckim stylu, który obejmował ubiór, fryzurę i delikatny makijaż.
Tym razem blondynka miała na sobie sportowe obuwie, spodnie dresowe i t-shirt znanej marki. Włosy związała w wysokiego kucyka. Dzięki tej fryzurze wyeksponował swoją smukłą szyję, która zdaniem Ewy stworzona była, by obsypać ją mnóstwem subtelnych pocałunków.
Patrząc na niebieskooką piękność, która dzisiejszym outfitem, wizualnie odjęła sobie lat, szatynka odczuwała coraz większe pragnienie fizycznej bliskości. Marzyła o tym, by móc chociaż raz skraść pocałunek z tych kuszących ust.
Mimo swoich pragnień i marzeń jakie rodziły się w jej głowie i sercu, była świadoma tego, że są one zupełnie czcze.
Po trzech godzinach pobytu na basenie Ewa miała już zaliczone na ocenę wszystkie zadania wyznaczone przez nauczycielkę wf-u . Dzięki temu mogła w chwili obecnej usiąść na ławeczce i odpocząć po trudach ćwiczeń.
Korzystając z wolnego czasu szatynka zaczęła wzrokiem szukać Beaty. Wkrótce zlokalizowała ją po przeciwnej stronie basenu, gdzie pierwsza c zajmowała miejsce. Prawdopodobnie poszła tam by zamienić słowo z nauczycielem, który również był dodatkowym opiekunem w tamtej klasie.
Wszystko wskazywało na to, że blondynka zaczęła wracać do miejsca, gdzie znajdowała się klasa Ewy. Dziewczyna nie spuszczała oczu z nauczycielki i widziała, że kobieta była jakaś zamyślona i zdawała się nie być świadoma, że niebezpiecznie zbliżyła się do krawędzi basenu.
W tym samym momencie dwaj chłopcy, których nie można uznać za odpowiedzialnych, wbrew zakazowi, ścigając się przebiegali obok Beaty. Jeden z nich łokciem trącił niebieskooką, która straciła równowagę i wpadła do basenu.
W pierwszej chwili szatynkę to rozbawiło, gdyż na myśl przyszło jej skojarzenie z konkursem na miss mokrego podkoszulka. Jednakże, gdy po chwili nie zobaczyła wypływającej kobiety zaniepokoiła się. Prawdziwy strach o bezpieczeństwo nauczycielki ogarnął ją, gdy dostrzegła jak ta usiłuje walczyć z wodą.
Ewa nie zastanawiając się, od razu wskoczyła do basenu i tak szybko jak tylko potrafiła popłynęła ratować obiekt swoich westchnień. Będąc już w odległości pozwalającej chwycić kobietę, złapała ją od tyłu za ramię i doholowała do krawędzi basenu. Na szczęście inni zauważyli już, co się stało i od razu pomogli wyciągnąć Beatę z wody.
Kobieta była nieznacznie oszołomiona, ale przytomna i współpracująca, tylko trochę kaszląca z powodu lekkiego zaksztuszenia wodą.
Ewa szybko zorganizowała ręcznik dla nauczycielki. Gdy Beata już była owinięta ręcznikiem do grupki zebranej wokół polonistki podeszła wuefistka, która przez moment była nieobecna.
-Co tu się u licha wydarzyło? - zapytała pani Michalczyk
-Profesorka Nowaczyk wpadła do basenu potrącona przez jakiegoś chłopaka z pierwszej c. - Odpowiedziała Ewa - Jak widać sytuacja już opanowana.
- Cała akcja ratunkowa to zasługa Ewy. Dziękuję. - Powiedziała Beata posyłając dziewczynie nieśmiały uśmiech.
CZYTASZ
Historia pewnej znajomości
RandomPodobno wiele rzeczy dzieje się przez przypadek, ale czy na pewno? Może przypadki nie istnieją, a wszystkie zdarzenia są częścią większego planu zapisanego gdzieś w gwiazdach? Uwaga! Prawdopodobnie wystąpią wulgaryzmy i treści 18+