28

878 46 0
                                    

W związku ze zbliżającym się okresem świątecznym Beata wiązała pewne plany. Zdając sobie sprawę z tego, że w tym roku mało prawdopodobne jest to, by udało się jej spędzić święta z Ewą, zadzwoniła do Marty potwierdzając zaproszenie na święta jakie od niej dostała.

Tradycją w domu rodzinnym niebieskookiej było, że po spożytej kolacji wigilijnej i odśpiewaniu kolęd następowało obdarowywanie się prezentami. Mając na uwadze ten fakt i nie zamierzając w żaden sposób odcinać się od tego zwyczaju postanowiła, że najbliższą sobotę spędzi na buszowaniu po sklepach i kompletowaniu prezentów dla swoich bliskich i drobnych upominków dla pozostałych osób, które spotka u siostry oraz zakupieniu kilku nowych elementów, które wzbogacą jej własną garderobę.

Całe zaplanowane przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem i to zaledwie po trzech godzinach spędzonych w galerii handlowej. Zadowolona z zakupów i obładowana  jak juczny wielbłąd, opuszczała galerię udając się na parking, gdzie zostawiła swój samochód. Była to czerwona toyota corolla w wersji sedan.

Chociaż Beata była dobrym kierowcą i lubiła prowadzić samochód to korzystała z niego tylko wtedy, gdy było to naprawdę konieczne. W innych przypadkach wybierała rower, gdy pogoda była sprzyjająca. W niesprzyjających zaś warunkach, zazwyczaj na krótkich dystansach przemieszczała się pieszo, a na dłuższe wybierała komunikację publiczną. W ten sposób starała się dbać nie tylko o swoją kondycję ale też o środowisko.

Duże świąteczne zakupy to była jednak wyjątkowa sytuacja, dlatego blondynka skorzystała z własnego pojazdu. Obładowana wieloma torbami wychodząc przez główne drzwi nie zauważyła osoby, która nagle znikąd jakby wyrosła przed nią, co poskutkowało zderzeniem, a to z kolei przyczyniło się do tego, że niebieskooka na moment straciła równowagę i spośród wielu, dwie torby wyślizgnęły się jej z rąk. Reakcja drugiej osoby była natychmiastowa. Nim Beata się zorientowała już znajdowała się w czyichś opiekuńczych ramionach, co spowodowało nerwowe i gwałtowne wzięcie oddechu. Wtedy dotarł do niej zapach perfum, który jednoznacznie kojarzył się jej z bezpieczeństwem, dlatego nie miała żadnej wątpliwości czyje spojrzenie napotka unosząc swój wzrok ku górze.

- Dzień dobry pani profesor. Pani jak zwykle zabiegana i roztargniona? - Zagadnęła neutralnie dziewczyna odsuwając się od nauczycielki na stosowną odległość, wszakże znajdowały się w miejscu publicznym i wiele osób przechodziło obok, a wśród nich mógł być ktoś, kto znał obydwie ze szkoły.

- Dzień dobry Ewo. Cóż.. jakoś tak wyszło. Chyba tak bardzo ucieszył mnie fakt, że szybko udało mi się uporać z zakupami, że chyba zapomniałam, iż wokół są ludzie i mogę kogoś uszkodzić. Dziękuję, że uratowałaś mnie przed upadkiem.

- Nie ma za co, przecież połowa winy leży po mojej stronie. Mam nadzieję, że nic nie uległo zniszczeniu. - Powiedziała podnosząc pakunki z podłogi, które upuściła niebieskooka.

- Nie. Nie martw się, nie kupiłam nic co mogłoby się stłuc czy połamać.

- To może ja pomogę pani z transportem tych zakupów? - Zaproponowała dziewczyna.

- Jeśli byłabyś tak uprzejma, to chętnie skorzystam z pomocy. Nie chciałabym znów doprowadzić do jakiejś katastrofy, a z tą ilością toreb nie jest to wykluczone.

Dobrze, że cały czas zachowywały odpowiedni dystans, gdyż właśnie w chwili, gdy ciemnooka przejmowała kilka pakunków od nauczycielki, obok nich pojawiła się Magda.

- Dzień dobry pani profesor. Cześć Ewka. Widzę, że spora liczba osób z liceum zrobiła dziś nalot na galerię. - Zagadnęła brunetka.

- Dzień dobry. - Odpowiedziała Beata.

- Cześć. Nie ma co się dziwić. Święta za kilka dni. Wiele osób z zakupieniem prezentów czeka na ostatni moment, a wiadomo, że w tej galerii każdy znajdzie to czego potrzebuje.

- Coś w tym jest. Widzę, że w tym towarzystwie tylko ja jeszcze niczego nie upolowałam. - Powiedziała Magda wyciągając mylny wniosek z tego, że jej obie rozmówczynie trzymały torby z zakupami. Jednak żadna z nich nie zamierzała wyprowadzać jej z błędu. - Może to nie jest właściwy moment, ale nie mogę się powstrzymać. Pani profesor czy zaczęła pani poprawiać już nasze klasówki?

- Owszem kilka już zdążyłam poprawić, ale uprzedzę twoje kolejne pytanie, twoja praca  jeszcze nie jest poprawiona i czeka na swoją kolej, ale myślę, że dziś się to zmieni. Zakupy zrobione, więc będę mogła w pełni skoncentrować się na sprawdzaniu reszty klasówek.

- W takim razie nie zabieram więcej czasu. Miłego dnia. Do widzenia.

Magda jak szybko się pojawiła tak szybko się oddaliła.

- Potrzebuje pani podwózki? Chętnie służę.

- Nie, dziękuję. Mam swój samochód na parkingu, więc wystarczy jeśli mnie tam odprowadzisz.

Po podzieleniu zakupów na dwie części zdecydowanie łatwiej było im się przemieszczać. Wkrótce, już bez żadnych incydentów znalazły się na parkingu przy samochodzie niebieskookiej. Beata sprawnie umieściła zakupy w bagażniku i odwróciła się do czekającej obok Ewy w momencie, gdy do stojącego w niewielkiej odległości samochodu podchodził również niosący zakupy młody mężczyzna, którego Ewa kojarzyła ze szkoły.

W czasie, gdy szatynka usiłowała przypomnieć sobie kim jest owy mężczyzna, ten odezwał się uśmiechając się szeroko do blondynki.

- Cześć Beatko. Widzę, że już po zakupach.

- Cześć. Tak. Już mam to z głowy.

- O, to tak jak ja. Czyli masz teraz chwilę? - Mówił do niebieskookiej zdając się nie dostrzegać obecności Ewy zupełnie jakby była przezroczysta.

- To zależy o co chodzi?

- Może wybrałabyś się ze mną na kawę? - Zapytał z nadzieją w głosie.

- Dziękuję, ale w domu czeka na mnie sporo klasówek do poprawy, a obiecałam uczniom, że w poniedziałek dostaną ocenione.

- Szkoda, może innym razem. Do zobaczenia.

- Cześć.

Mężczyzna pożegnał się i wsiadłszy do samochodu zaraz odjechał w sobie znanym kierunku.

- Czyżby jakiś adorator?

- Czyżby nutka zazdrości? - Przekornie zapytała blondynka, usiłując stłumić uśmiech wywołany zazdrością szatynki

- Nic z tych rzeczy. - Dziewczyna  nieznacznie się obruszyła.

- Otóż to.To tylko kolega z pracy. Nie masz się czym przejmować Skarbie - Beata pozwoliła sobie na poufałość, ponieważ wokół jej samochodu zrobiła się wolna przestrzeń na kilka samochodów w każdą stronę. - Dziękuję za pomoc  i mam nadzieję, że widzimy się jeszcze przed świętami.

- Bardzo chętnie. To u ciebie czy u mnie?

- Nie wiem czy to najmądrzejszy pomysł, ale jeszcze u ciebie nie byłam, więc…

- Zatem jesteśmy umówione u mnie, we wtorek? Adres wyśle ci sms-em.

- Tak jesteśmy umówione.

- W takim razie życzę ci przyjemnego popołudnia nad naszymi klasówkami- Powiedziała przekornie. - I do zobaczenia w szkole.

- Do zobaczenia.

Po niezbyt wylewnym pożegnaniu się, Beata wsiadła do samochodu, a Ewa wróciła do galerii by kupić  dla kobiety upatrzony wcześniej prezent gwiazdkowy.

Historia pewnej znajomości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz