4

1.2K 57 0
                                    

Po pół godzinie jazdy dotarły do celu. Podczas podróży nie uszło uwadze Ewy, że Beata wyglądała na mocno spiętą, dlatego po wyjściu z samochodu nie omieszkała zapytać:

- Co się dzieje? Mogę ci jakoś pomóc?

- Sama nie wiem. Jakoś nie mam ochoty na tę wizytę. Nie chcę tłumaczyć  się z tego co się wydarzyło. Wolałabym o tym zapomnieć.

- Rozumiem cię, ale twoje zdrowie jest teraz najważniejsze. Jeśli nie chcesz opowiadać całej sytuacji, możesz poprzestać tylko na tym, że zostałaś napadnięta i poturbowana. Na szczęście nic gorszego się nie wydarzyło, więc  można przemilczeć niezrealizowane intencje tych łajdaków.

- Bardzo Ci dziękuję za to, że nie pozostałaś obojętna na moją krzywdę i stanęłaś w mojej obronie oraz za to, że tu ze mną jesteś. Mogę mieć do ciebie prośbę? - zapytała nieśmiało, z nadzieją spoglądając swoimi oczyma jak szafiry,  prosto w oczy Ewy.

- Jasne. Co mogę dla ciebie zrobić?

- Może to głupie, ale czy mogłabyś mnie przytulić?

- To wcale nie jest głupie. Czuje się zaszczycona twoją prośbą. - powiedziała szatynka delikatnie się uśmiechając do blondynki. - Chodź tu, od tej chwili moje ramiona zawsze będą dla ciebie otwarte, gdy tylko będziesz tego potrzebować.

Chociaż znały się zaledwie kilka godzin Ewa chciała, żeby Beata czuła się jak najbardziej komfortowo i bezpiecznie. Na tyle, na ile była w stanie starała się jej to zapewnić.

- Dziękuję. - wyszeptała niebieskooka wtulając się w ciało wyższej dziewczyny i chłonąc emanujący od niej spokój, który zaczął się jej udzielać.

Ewa natomiast poczuła coś, czego do tej pory nie zaznała w swoim życiu. Gdy tylko kobieta przylgnęła do niej, doświadczyła czegoś w rodzaju odurzenia. W chwili, gdy wraz z wdychanym powietrzem do jej zmysłu powonienia dotarł subtelny zapach kobiety, którą obejmowała ramionami przytulając do siebie, poczuła, że jej serce wykonało salto. Mimo, iż niespodziewane, to jednak było to dla niej bardzo przyjemne uczucie i nie miałaby nic przeciwko, gdyby mogła dłużej cieszyć się bliskością blondynki.

Jednak na wszystko przychodzi kres i Beata, gdy odprężyła się, a jej ciało przestało drżeć z natłoku negatywnych emocji, powoli zaczęła wycofywać się z otaczających ją ramion.

- Dziękuję. Teraz możemy iść.

Nie zwlekając dłużej udały się na izbę przyjęć, gdzie świadczono pacjentom opiekę nocną i świąteczną. Podeszły do recepcji, gdzie za kontuarem siedziała
starsza, znudzona pielęgniarka.

- Dobry wieczór. - przywitała się Ewa.

- Dobry wieczór - odpowiedziała pielęgniarka - w czym mogę pomóc?

- Moja znajoma potrzebuje skontaktować się z lekarzem.

- A czy pani znajoma nie może sama za siebie mówić? - powiedziała niezbyt miło pielęgniarka.

- Może, ale chcę jej pomóc, bo jest jeszcze w szoku, zestresowana i roztrzęsiona. Jakieś trzy godziny temu została napadnięta i poturbowana. Obawiam się, że może mieć poważniejsze obrażenia niż ten siniec pod okiem i otarcia na rękach, więc czy mogłaby pani, z łaski swojej, zarejestrować ją do lekarza? - powiedziała poddenerwowana Ewa.

- Przepraszam, już rejestruję. Potrzebuję tylko dowód osobisty pacjentki.

Zdezorientowana Ewa spojrzała na Beatę nie mając pojęcia czy kobieta ma przy sobie cokolwiek, włączając w to dowód. Uwadze dziewczyny umknął fakt, że niebieskooka cały czas miała na sobie saszetkę nerkę.

Po okazaniu dowodu przez blondynkę pielęgniarka zapewniła, że:

- Pani doktor wkrótce panią przyjmie, trzeba podejść do gabinetu numer trzy i zaczekać na wezwanie.

- Proszę mi jeszcze powiedzieć, gdzie znajduje się ten gabinet? - dopytała Ewa, żeby nie musiały niepotrzebnie krążyć w poszukiwaniu właściwego miejsca.

- Prosto, a potem w prawo.

- Dziękujemy - powiedziały i poszły we wskazanym kierunku.

W poczekalni znajdowało się jeszcze dwie osoby umówione na wizytę. Kobietom nie pozostało nic innego, niż usiąść na krzesełkach i oczekiwać na nadejście momentu, gdy lekarz przyjmie Beatę.

Ewa widziała zmęczenie i przygnębienie blondynki. Coś w sercu ją ściskało na ten widok i czuła złość na tych dwóch skurwieli, którzy wyrządzili krzywdę tej pięknej i kruchej istocie.

Gdyby ją ktoś spytał w tym momencie, nie potrafiłaby tego wytłumaczyć dlaczego, ale czuła, że wiele by dała, gdyby mogła zaoszczędzić  niebieskookiej tego traumatycznego doświadczenia.

Czas wlókł się niemiłosiernie sekunda po sekundzie, minuta po minucie. Po jakichś piętnastu minutach Ewa poczuła, że Beata pochyliła się w jej stronę i oparła swoją głowę na jej ramieniu, spojrzała więc na swoją towarzyszkę i uśmiechnęła się do niej.

- Nie przeszkadza ci to? - zapytała Beata mając na myśli swoje zachowanie.

- Absolutnie nie. Jeśli tylko ci jest tak wygodnie chętnie służę swoim ramieniem.

Widać było, że kobieta potrzebuje wsparcia, dlatego Ewa położyła swoją dłoń na dłoni blondynki i w pokrzepiającym geście je złączyła. Nie widząc negatywnej reakcji na swój manewr, uznała że pozostanie w takiej pozycji dopóki niebieskooka nie zechce tego zmienić.

W końcu po upływie czterdziestu pięciu minut, które dłużyły się jak cała wieczność, Beata została zaproszona do gabinetu lekarskiego.

Historia pewnej znajomości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz