Rozdział 11

83 9 7
                                    

- Beata? Ty jesteś wojewodą Podlasia?

Marek podszedł bliżej, jakby chciał się upewnić, że to na pewno ona. Usiadł na krześle przed biurkiem. Szydło nie pogodziła się z utratą fotelu premiera najlepiej. Chociaż Jarosław Kaczyński oferował jej inne stanowiska, ta nie chciała ustąpić. Ostatecznie, rozstała się z PiS-em w nie najlepszych stosunkach. Marek nie przypuszczał, że uda jej się zrobić jakąkolwiek karierę polityczną, nie mówiąc nawet o zajęciu tak wysokiego stanowiska. 

- Nie ty jeden jesteś taki zdziwiony. Większość Podlasian wciąż nie może uwierzyć, że urzędnikiem jest kobieta. Mężczyźni nie wypuszczają swoich żon z kuchni, więc ci, którzy żon nie mają, zwykle nie wiedzą jak w ogóle kobieta wygląda. 

- To naprawdę przykre, ale...

- Idź stąd, Marek. Wiem, czego ode mnie chcecie, i nie, nie wrócę do Warszawy.

- Mogłabyś być samym prezesem, albo nawet prezydentem. - PiS-owiec żywo gestykulował. - Prezydentem - powtórzył.

- Nie interesuje mnie powrót do wielkiej polityki. Tu jest mi dobrze. Teraz to jest mój dom. Więc idź stąd, więcej powtarzać nie będę.

Mimo usilnych próśb, Beata Szydło nie dała się przekonać. Marek pomyślał, że to jego klęska. Poległ. To może bardzo zaszkodzić jego karierze. Niech się z tym prześpi - dumał. Może jeszcze zmieni zdanie. A jeśli nie, to wyjadę w południe.

Następnymi gośćmi w gabinecie wojewody było dwoje mężczyzn. Otworzyli drzwi bez pukania. 

- Witaj, Beatko - odezwał się Zbigniew Ziobro.

- Dzień dobry, pani premier - rzekł Jarosław Gowin.

Przybysze spoczęli na krzesłach.

- Nie byliście umówieni. - Szydło nie odrywała się od czytania leżących na biurku dokumentów. - Nie mam teraz czasu.

Ziobro założył nogę na nogę, skrzyżował ręce i zaczął mówić:

- Mamy dla ciebie świetną propozycję. Nawiąż z nami współpracę. Razem możemy...

- Wicepremier - przerwała mu Beata. Wbiła wzrok w Gowina. - Ja byłam premierem. Nie jakimś tam wice. Premierem. 

W oczach Szydło zabłysły łzy.

- Byłam premierem, a wy mnie wyrzuciliście. Jak mogliście... - Łzy spływały po policzkach. - Pozbyliście się mnie od tak, po prostu. Bo przybył Mateuszek, bo Mati był taki wykształcony... I co się stało z waszym Matim, co? Zdradził was wszystkich, a teraz nie żyje. Byłam o niebo lepsza. Byłam zawsze szczera, wszyscy mnie kochali, a wy mnie wyrzuciliście. Teraz wam pokażę. Teraz wam pokażę! Tak! Wiem, co zrobię! Zemszczę się! - krzyczała. 

- Beato, posłuchaj...

- Mietek! - zawołała. Do pokoju wpadł otyły mężczyzna, w koszulce z napisem "Ochrona". - Mietek, zabierz ich. Wtrąć ich do lochu. Albo nie, wiem. O tak, wiem co z wami zrobię. Zabierz ich do Domu Przygotowań! Zawalczą na Igrzyskach Śmierci!

OPOWIEŚCI Z SEJMU - TOM 2: IGRZYSKA ŚMIERCI, KOD KACZYŃSKICH I ILLUMINATIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz