Rozdział 70

39 7 3
                                    

- Skoro Marek wdarł się na arenę przypadkiem, to znaczy, że...

- ...że oprócz Gowina jest jeszcze jeden gracz - dokończył za Beatę Józef.

Chwycił spis uczestników Igrzysk i wskazał jednego z nich. 

- To on. 

- Czemu w takim razie zrzuciłeś już konfetti? - zapytała się Szydło. 

Stuknął palcem w ekran.

- Bo właśnie zabija Jarosława. 

Do sali wbiegła kobieta w mundurze z napisem: "Wojsko Podlaskie". 

- Odkryliśmy, że, przez nasze sekretne wejście, na arenę - zaczęła donośnym głosem - dostały się dwie persony.

- Jedna z nich to Marek - przyznał Śnieżka. - A druga?

- Niejaki Andrzej Duda. 

Nastała chwila ciszy. Kobieta opuściła salę. 

- Co teraz?

- Teraz - rzekła Beata - nie przejmujemy się intruzami. W grze brało udział dwudziestu graczy. Poległo dziewiętnastu, zwyciężył jeden. - Nachyliła się do mikrofonu i ogłosiła: - Tegoroczne Igrzyska Śmierci uważam za zakończone! Pora poznać zwycięzcę!

Wraz z Józefem ruszyła w kierunku Domu Przygotowań. Ominęła go, garderobę, po czym znalazła się w miejscu, z którego startowały boksy. Zebrała się tam już grupka kilkunastu dziennikarzy i ważnych na Podlasiu postaci. Wszyscy wcisnęli się do jednego z boksów i ruszyli na górę. 

OPOWIEŚCI Z SEJMU - TOM 2: IGRZYSKA ŚMIERCI, KOD KACZYŃSKICH I ILLUMINATIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz