Rozdział 41

46 11 6
                                    


Wojewódzki po raz kolejny obudził się w szpitalu. Tym razem, spojrzawszy w lustro, nie potrafił poznać swojej twarzy. Była cała spalona, cała we krwi. Ale on się tym nie przejmował. Już pogodził się z myślą, że tej misji nie ukończy żywy. 

Uciekł ze szpitala przez otwarte okno, następnie udał się na lotnisko i wykupił najszybszy bilet do Rzymu. W Watykanie znalazł się parę godzin później. 

Wykupił apartament z widokiem na Plac Świętego Piotra. Następnie otworzył puszkę piwa i usiadł przy oknie. Czekał, aż ujrzy jednego z Illuminatów. Aż w końcu zobaczył jego. Lech Wałęsa nosił przed sobą obfity bebzol, przykryty koszulką z napisem KONSTYTUCJA.

Kuba szybko się ubrał, po czym wyszedł z mieszkania. Popędził za Wałęsą, zachowując bezpieczną odległość, by ten go nie zobaczył. 

Szedł za nim parę minut. Wreszcie dotarli do starego budynku. Lech wszedł doń a następnie ruszył do drzwi zamkniętych na kłódkę. Kiedy ją otworzył, Wojewódzki zaatakował. Uderzył go w tył głowy, a następnie wepchnął do pomieszczenia i zamkną drzwi. Wyciągnął pistolet. 

- Co ty...? - Wałęsa nie zdążył dokończyć.

- Pozdrów Tomka.

Dziennikarz pociągnął za spust.

- Kurwa, co ty robisz?! - Były prezydent upadł, zaciskając dłoń na krwawiącej piersi.

Kuba podszedł do niego. 

- Czego chcesz? - zapytał Wałęsa resztką sił. Z kącika jego ust począł płynąć cienki strumyczek krwi.

- Czego chcę?! - zbulwersował się Wojewódzki. - To zemsta za Tomasza Hajto.

- Co ty pierdolisz? - Mężczyzna powoli zamykał oczy. - Przecież to nie ja...

- Nie kłam! Widziałem twoje zdjęcie w jego dokumentach. On wiedział, że ty...

- My współpracowaliśmy. - Zakaszlał.

- Co?!

- To nie ja go skrzywdziłem... My współpracowaliśmy...

Kuba zaczął chodzić zaniepokojony po pokoju. Boże, czy to możliwe?

- Wy, czyli kto? - zapytał.

- Hajto, ja, Lewy, Anastazja i... - Nie dokończył. Umarł. 

OPOWIEŚCI Z SEJMU - TOM 2: IGRZYSKA ŚMIERCI, KOD KACZYŃSKICH I ILLUMINATIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz