Rozdział 28

57 12 5
                                    

- Czemu tak długo to trwało? - Na twarzy Borysa Budki pojawiło się zdenerwowanie. Spojrzał na siedzącego obok Kamerzystę. Ten wpatrywał się w przednią szybę samochodu. Krople deszczu spływały po szkle. 

W końcu Wawrzyniak odkaszlnął.

- Miałem problemy z policją - skłamał. - Musiałem pozostać w ukryciu. 

Dłonie polityka były mokre od potu. Irytował go spokojny głos rozmówcy. Wszystko się waliło. Zgodnie z najnowszym sondażem miał jedynie 3% poparcia. Trzy procent!

- Przez ciebie mój plan się psuje! - skarcił Kamusia. - Jeszcze raz będę musiał tak długo czekać, a pogadamy inaczej.

- Przepraszam.

- Wykonałeś zadanie? - zapytał po chwili.

- Tak. Wiem, jaki jest ich plan. Wysłali na Podlasie Marka, żeby sprowadził Beatę Szydło. Miała objąć funkcję prezesa partii...

- Ale nie objęła! - przerwał mu Borys. - Bo został nim Macierewicz! I wiem to bez twojej pomocy. Nie przydałeś na nic. - Jego głos był pełen pogardy. 

Wawrzyniak milczał. 

Och, Platformo - myślał Budka. Dlaczego mnie zostawiłaś? Byłaś dla mnie wszystkim... 

Wpierw chciał Kamerzyście dać zadanie, żeby dowiedział się, jaka jest strategia wyborcza PO. Ale potem poczuł, że w kącikach oczu pojawiają się łzy. Platformo... Och, Platformo...

- Mam dla ciebie kolejne zadanie - oznajmił rozgoryczony. - Zabij Donalda Tuska. 


OPOWIEŚCI Z SEJMU - TOM 2: IGRZYSKA ŚMIERCI, KOD KACZYŃSKICH I ILLUMINATIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz