Rozdział 66

34 7 4
                                    

- Panie prezydencie - rzekł Owsiak - musimy przeprowadzić teraz filozoficzno-naukowy rytuał. Jest pan do tego potrzebny. Potrzebujemy prezydenta, który wierzy w naszą misję. Bez niego rytuał się nie powiedzie.

Na czole Korwina pojawiły się krople potu.

- A jeśli odmówię? - zapytał, głośno przełykając ślinę. 

Jerzy uśmiechnął się.

- Ależ to jest historyczna chwila - mówił z entuzjazmem. - Do tego dążyliśmy przez te wszystkie dekady. Od czterdziestego czwartego wszystko dążyło do tego. My, ty, świat. Zastanów się. Co chwila powtarzałeś, że za Adolfa było lepiej. I było. I udowodnimy to światu.

Kamerzysta i Angela patrzyli na Janusza z nadzieją.

- To jak? Przystąpi pan do rytuału?

Po policzku prezydenta spłynęła łza. Nie miał pojęcia co robić.

Wszyscy byli uśmiechnięci, radośni. Wyczekujący. 

Wreszcie podjął decyzję.

OPOWIEŚCI Z SEJMU - TOM 2: IGRZYSKA ŚMIERCI, KOD KACZYŃSKICH I ILLUMINATIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz