Rozdział 56

34 9 8
                                    

Wojewódzki ocknął się w wilgotnym pomieszczeniu. Siedział na starej, tapicerowanej kanapie. Dotknął rany na głowie.

- Wybacz za to uderzenie, ale nie mogliśmy rozmawiać w twoim mieszkaniu - odezwał się siedzący naprzeciw niego Trump. - I to jest pierwsza lekcja: Nigdy nie rozmawiaj w miejscach, w których mogą być podsłuchy. Telefonować będziesz mógł tylko za pomocą zaszyfrowanego sygnału. Kawy?

- Podziękuję. Gdzie jesteśmy? - zapytał.

- To jedna z naszych kryjówek. W krótce poznasz ich więcej.

- Waszych kryjówek... Ale kim wy właściwie jesteście?

Donald wstał i podszedł do okna, tak brudnego, że nic zza niego nie dało się dostrzec.

- Nasza organizacja nie ma konkretnej nazwy. Utworzył ją człowiek, zwany Założycielem. Tylko ja znam jego tożsamość. Jestem, jakby to powiedzieć, jego zastępcą. To ja wszystkim steruję.

- Jaki jest wasz cel?

- Przede wszystkim pokój. Staramy się zapanować nad wszelkimi innymi organizacjami. Chcemy zapobiec wojnie. - Wziął głęboki oddech, po czym kontynuował: - Najniebezpieczniejszą grupą jest zakon Illuminatów. Nie wiemy do końca, kiedy powstał, ani kto jest jego członkami. Dzięki bohaterstwie Tomasza udało nam się jednak poznać tożsamość trzech przywódców. Naszym ogromnym sukcesem było obsadzenie jako czwartego przywódcę Lecha Wałęsę. Którego postanowiłeś zabić.

- Przepraszam - odbąknął Wojewódzki. 

- Illuminaci już raz prawie zawładnęli światem. Nim czwartym przywódcą został Wałęsa, był nim Barack Obama. Uknuliśmy plan, zgodnie z którym mieliśmy raz na zawsze ich pokonać. Ale jeden z nas popełnił błąd

- Szymon Hołownia.

- Zgadza się. Powinniśmy zabić go już wtedy. Nie przypilnował sytuacji, przez co zostałem oskarżony o morderstwo i trafiłem do więzienia. Na pewno pamiętasz ten incydent z mediów.

- Pamiętam, ale... Był tam ktoś jeszcze.

- Zgadza się.

- Andrzej Duda.

- Gdyby Hołownia nie poległ, wszyscy wyszlibyśmy stamtąd cali i zdrowi. 

- Czyli Duda naprawdę zginął...

Po chwili milczenia Donald ponownie się odezwał:

- Trafiłem do więzienia, bo przyjąłem winę na siebie. Gdyby nie ja szukaliby Andrzeja.

- Chwila, czyli w końcu...

- Tak, Andrzej Duda żyje.

OPOWIEŚCI Z SEJMU - TOM 2: IGRZYSKA ŚMIERCI, KOD KACZYŃSKICH I ILLUMINATIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz