|•Prolog•|

831 35 13
                                    

Gorączkowo wcisnąłem przycisk w windzie. Drzwi jakby na złość, powoli się zamknęły, a winda z mozołem ruszyła ku właściwemu piętru. Czy każda winda tak chodzi, czy po prostu tylko ta jest tak bardzo chujowa?

Po ciągnącej się kilka sekund przejażdżce, co swoją drogą trwała dla mnie jak wieczność, drzwi w końcu się otworzyły. Biegiem opuściłem windę, kierując się od razu do właściwego mieszkania. Trzęsącą się dłonią wcisnąłem dzwonek, a po chwili usłyszałem dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach.

Gdy tylko się otworzyły, moi oczom ukazał się chłopak niższy ode mnie, ubrany w czarne spodenki oraz koszulkę. Stał boso i patrzył się na mnie swoim zmęczonym spojrzeniem.
- Wejdź. - powiedział, po czym przesunął się, abym wszedł do środka. W korytarzu znajdowała się cała masa butów, bluz oraz kurtek. Rozglądałem się po pomieszczeniu niespokojnie, ciągle czując na sobie wzrok tego ubranego na czarno kurdupla.

Na szczęście, po chwili w pomieszczeniu pojawił się Hyunjin, który wyglądał jak żywy trup. Był cały blady, pod oczami miał cienie, a jego postawa wyrażała wykończenie.

- Korytarzem prosto. Drzwi po prawej. - udzieliłem mi informacji, zanim jeszcze otworzyłem usta. Gdy tylko usłyszałem jego słowa kiwnąłem głową, po czym wyminąłem dwójkę idoli.

Szybko przemierzyłem korytarz i otworzyłem drzwi. Po lewej stronie pokoju, na łóżku spał Jeongin, okryty dokładnie kołdrą. Nie czekając ani chwili podszedłem do niego. Ukląkłem na ziemi i dotknąłem zimna dłonią jego miękkiego policzka, po czym odetchnąłem z ulgą.

Był tu. Cały i zdrowy. Mój malutki Innie.

Nienawidziłem siebie za to, że spóściłem z niego wzrok. Powinienem bardziej uważać, dzięki czemu nie doszłoby do takiej sytuacji, jaką miała dziś miejsce. A gdyby coś mu się stało... Mojemu Jeonginowi... Nie darowałbym sobie tego.

Gdy upewniłem się, że jest bezpieczny i dobrze okryty, wstałem na trzęsącemych się nogach. Pochyliłem się nad chłopakiem i pocałowałem go delikatnie w czoło. Następnie wyszedłem z pokoju, zostawiając mojego Inniego samego.

Wróciłem z powrotem do salonu, gdzie Hyunjin siedział na kanapie, a kurdupel na fotelu.

- Śpi. - powiedziałem bardziej do siebie, niż do siedzącej dwójki. Następnie przeszedłem głębiej i usiadłem obok Hyunjina. Schowałem twarz w dłoniach i głośno westchnąłem. Byłem cholernie zmęczony. - Nawet nie zauważyłem, kiedy mi nawiał. Myślałem, że coś sobie zrobię, gdybym go nie znalazł...

Ciągle przeżywałem to co się dziś stało. Nie potrafiłem o tym zapomnieć nawet na chwilę, co jeszcze bardziej mnie wkurwiało.

- Dlaczego więc od razu nie zacząłeś tu szukać? - usłyszałem pytanie kurdupla. Spuściłem dłonie na kolana, po czym popatrzyłem na niego uważnie. Był on w pewien sposób interesujący, mimo tego, że widziałem go pierwszy raz w życiu. Jego głos mimo mocnego brzmienia, był w pewien sposób kojący, co jeszcze bardziej mnie zaciekawiło.

- Liczyłem na to, że nie był tak głupi, aby tu przyjść. Jednak mogłem się domyśleć, patrząc na jego zachowanie przez poprzedni rok. - odpowiedziałem powoli, nadal bacznie obserwując idola.

- Co masz na myśli? Co się w ogólnie działo przez ostatni rok? Wiesz dlaczego, Jeongin mnie opuścił? Dlaczego jest w takim stanie teraz? - zaczął mnie zasypywać pytaniami Hyunjin, odrywając mnie przy tym od wgapiania się w kurdupla.

- Spokojnie, perełko. Nie tyle pytań naraz. - odpowiedziałem z ironią, po czym rozsiadłem się wygodnie na kanapie. Jak ja go kurwa nie lubiłem. - Nie na każde będę w stanie Ci odpowiedzieć.
- Jak to? - zmarszczył brwi, patrząc się na mnie wyczekująco.
- Sam nie mam pojęcia, dlaczego Jeongin zerwał z tobą kontakt. Nikt w sumie tego nie wie. Sądziłem, że Ty mi o tym powiesz. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Nikt, a tym bardziej ja nie miałem pojęcia czemu tak nagle Jeongin postanowił opuścić kraj, a tym bardziej Hyunjina.

Because You 2 •|changlix hyunin|•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz