|•16•|Felix

330 32 5
                                    

Patrzyłem na Minę, która jakiś czas temu przysnęła wtulona w Changbina. Była tak podekscytowana jego obecnością, że padła z wykończenia. Natomiast idol dzielnie znosił jej obecność, pozwalając nawet na uczesanie go.

Przeniosłem swoje spojrzenie na idola i przygryzłem wargę, aby się nie roześmiać. Miał na głowie cztery kucyki oraz tuzin kolorowych spinek. Był naprawdę uroczy, a to jaki był dla Miny powodowało, że się roztapiałem.

- Zaniosę ją może do pokoju. - odezwałem się pierwszy raz, odkąd Changbin pojawił się w mieszkaniu. Wstałem z fotela, po czym podszedłem do idola. Najdelikatniej jak potrafiłem podniosłem Minę, starajc się przy tym nie patrzeć chłopakowi w oczy. Obawiałem się tego, że zobaczę w nich odrazę oraz odrzucenie.

Będąc w pokoju Miny, położyłem ją na łóżku. Okryłem jej postać dokładnie kołdrą, a następnie zostawiłem lekki pocałunek na jej czole.
- Kocham cię, gówniarzu. - szepnąłem i wyszedłem z pokoju. Opornie skierowałem się z powrotem do salonu.

Gdy tylko do niego wszedłem zauważyłem, że Changbin pozbył się z włosów wszystkich gumek oraz spinek. Miałem ochotę, aż jęknąć z bezradności, ponieważ ta urocza wersja idola bardzo mi się spodobała.
- Może usiądziesz? - zaproponował Changbin. Pokiwałem głową i usiadłem obok niego na kanapie. Niezauważalnie wytarłem spocone dłonie w spodnie, aby chłopak nie zobaczył tego, jak bardzo się stresuje. - Martwiłem się o ciebie.
- Martwiłeś? - powtórzyłem zdziwiony, ponieważ kompletnie nie tego się spodziewałem.

- Oczywiście. Wpadłeś do dormu jak opętany, zrobiłeś niezły raban, a potem zero kontaktu z tobą. - tłumaczył Changbin.
- Przepraszam. Ja czasami siebie nie kontroluje i...
- Uderzyłeś Jeongina - skrzywiłem się, po czym odwróciłem wzrok. - Podobno nie chciał ci pozwolić iść do mnie, więc mu przyłożyłeś.

Nie moglem potwierdzić, ani zaprzeczyć, ponieważ niczego nie pamiętałem. Miałem totalna lukę w pamięci, co działo się za każdym razem. Powodowało to u mnie bezsilność, ponieważ byłem w tym stanie zdolny do wszystkiego, nie mając jakiejkolwiek świadomości co tak naprawdę robię. Dlatego nienawidziłem tej części siebie, ponieważ krzywdziłem osoby, które kochałem.

- Masz mnie za potwora? - wydusiłem przez zaciśnięte gardło.
- Mam cię za największą zagadkę, której nie potrafię rozgryźć. Jednak nigdy nawet nie pomyślałem o tym, że mógłbyś nim być. Wydajesz się po prostu zagubiony. - powiedział Changbin. W jego głosie nie było żadnego jadu, ani oceniania.
- To nie przyszedłeś tu po to, żeby zakończyć naszą znajomość? - zapytałem zdziwiony, z powrotem spoglądając na idola, który delikatnie uśmiechał się w moja stronę.
- Czemu niby miałabym ją kończyć? To raczej godne podziwu, że przyleciałeś tyle kilometrów, żeby pokrzyczeć.

- Przyleciałem dla ciebie.
- Co?
- Ja... Gdy Jeongin powiedział mi, że jesteś w szpitalu straciłem chyba resztki zdrowego rozsądku. Nie wiedząc czemu martwię się o ciebie, a gdy tylko się o tym dowiedziałem, miałem w głowie tylko to, że muszę być przy tobie. Jesteśmy w końcu... przyjaciółmi? - zapytałem niepewnie, a pytanie zawisło miedzy nami. Patrzyłem wyczekująco na Changbina, który po chwili zaśmiał cię cicho.
- Jesteśmy przyjaciółmi.
- To... To czy przyjaciel może mnie przytulić?

Czułem dziwną potrzebę zbliżenia się do Changbina. Idol natomiast wyciągnął ramiona, a ja powoli zbliżyłem się i wtuliłem w jego ciało. Chowając twarz w zagłębienie jego szyi odetchnąłem głęboko. Pachniał delikatnie żelem pod prysznic oraz proszkiem do prania, przez jeszcze mocniej przytulilem się do jego ciała. Gdy tak otaczał mnie ramionami, czułem się bezpiecznie. Cudowanie było mieć świadomość, że ktokolwiek na tym świecie stara się zrozumieć właśnie mnie, nie oceniając moich wad. Jednak czy mogłem w stu procentach zaufać Changbinowi?

- Yongbok. - odezwałem się po chwili ciszy, która zapanowała w salonie.
- Hmm?
- Moje prawdziwe imię to Yongbok. - powiedziałem niepewnie. Dziwnie było wypowiadać te imię po tylu latach.
- Naprawdę? Więc czemu Felix? - zapytał z zainteresowaniem Changbin.

Nie byłem do końca pewien co robię, ale chciałem mu zaufać. Pragnąłem, żeby ktokolwiek znał tą część mnie, która za wszelką cenę starałem się chronić przed światem.

- Gdy mama umarła... - zacząłem, zaciskając dłonią koszulkę Changbina. - Przestałem używać tego imienia. Wraz z niej zniknięciem, zniknął tamten dzieciak, który byłem. Uważałem, że te imię jest przeznaczone tylko dla ust mojej mamy. Uwielbiała te imię. Jednak, gdy umarła nie pozwoliłem nikomu więcej go użyć. To za bardzo boli.

Opowiadając tą część że swojego życia, Changbin wzmocnił uścisk, jakby starał się dać mi potrzebne wsparcie. Moje serce na ten gest zabiło znacznie mocniej, wypełniając się kojącym ciepłem.

- Na pewno była wspaniałą kobietą. - powiedział idol.
- Była niczym niezachodzące słońce. Zawsze się uśmiechała. Miała piękny uśmiech. - opowiadałem ze smutkiem w głosie. Tak bardzo brakowało mi mamy w swoim życiu, która była moim drogowskazem. Bez niej byłem zagubiony.
- Wiem, że był piękny. - stwierdził pewnie Changbin. Oderwałem się od niego, aby popatrzeć mu w oczy.
- Skąd?
- Też masz uśmiech niezachodzącego słońca. - szepnął. Podniosł rękę, aby położyć ją na moim policzku. Gdy tylko jego ciepła dłoń dotknęła mojej skóry, poczułem jak na ramionach tworzy mi się gęsia skórka. - Yongbok. Podoba mi się.

Otworzyłem szerzej oczy. Patrzyłem na jego twarz, nie mogąc uwierzyć, że ktoś użył tego imienia. Najdziwniejsze było to, że nie czułem nic, oprócz iskierki szczęścia, która z każdą mijającą sekundą rosła coraz bardziej.

- Przepraszam, chyba nie powinienem...
- Nie. W sumie miło znów jest usłyszeć, swoje imię.

W szczególności z twoich ust, dokończyłem w myślach. Położyłem swoją dłoń, na tej idola, która nadal delikatnie gładziła mój policzek. Było coś w tym intymnego, przez co moje serce szalało. Chcąc, czy nie polubiłem Changbina bardziej niż jestem w stanie to pojąć.

Jednak to normalne w przyjaźni, prawda?

_______________
16.04.2022 r.

Because You 2 •|changlix hyunin|•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz