Fun fact.
Wkurwiasz mnie.Dajmy tu jeszcze Novę, niech ma cały rozdział dla siebie znowu.
Od godziny wszyscy byliśmy w bazie Avengers i też od godziny Abigail patrzyła się w jeden punkt. Ale to nie był jedyny szok jaki dzisiaj przeżyłem.
Mam rodzeństwo. I jestem dokładnie jednym z trojaczków. I nie mam na imię Samuel. Tylko Richard. Nie jestem sam.
Avengers "zamknęło" mnie, moich przyjaciół oraz nowe nabytki w sali gimnastycznej.
Ava i Danny poszli spać, przytuleni do siebie, Peter cerował swój kostium, a Lucke ćwiczył. Więc opieka nad rodzeństwem zleciała na mnie.
- Dobra, a tak zapytam. - zaczął mówić Nicholas. - Wy macie tu swoje cele? W tym sektorze?
- Eee. Nie. Oni mają domy...
- Co to są te domy? - zapytała Bethy podnosząc wzrok akcentując ostatnie słowo.
Jej spojrzenie było takie puste.
- To są takie budynki...
- Jak ten?
- Dużo mniejsze... no chyba, że ma się kasy jak lodu.
- Czym jest kasa i lodu? - zapytał Nicholas przechylając głowę.
- Lód. - poprawiłem. - Jest to zamarznięta woda. A kasa to inaczej pieniądze. Są to takie papierki i żelazne kółka, za które można kupować różne przedmioty. Ale wracając. Dom jest to taki budynek, w którym ludzie mieszkają. Śpią, spędzają w nim czas.
- Czyli taka cela. - skwitowała czarnowłosa.
- A ty? Czy ty też mieszkasz w domu? - zapytał Nicholas wyciągając duże nasiono z kieszeni i zaczął je przerzucać między dłońmi.
- Nie... - odpowiedziałem po chwili. - Nie mam domu.
- To gdzie śpisz? Spędzasz czas? I robisz te wszystkie rzeczy, które robi się w tym domu? - zapytał zdziwiony.
- Mieszkam w sierocińcu.
- Co to jest sierociniec? - zapytała siostra. - Czy my też tam trafimy?
- Sierociniec - zaczął Peter - jest to miejsce, w którym mieszkają dzieci, których rodzice...
- Albo umarli, albo stwierdzili, że nie chcą się nimi zajmować. - dokończyłem spuszczając głowę. - I nie wiem czy tam traficie. Najprawdopodobniej zostaniecie tutaj.
- A ty czemu nie możesz tutaj zostać? - zapytał Niki. - I co to są rodzice?
- To... To cholernie skomplikowane... A rodzice... To osoby, które zajmują się dziećmi.
- Co to znaczy cholernie skomplikowane? - zapytali w tym samym momencie.
- Tylko nie powtarzajcie tego panu Rogers'owi - powiedział ze śmiechem Peter ucinając nitkę.
I ten cykl powtarzał się w nieskończoność. Opowiadałem im o czymś, a oni przerywali dopytując o znaczenie słowa czy nawet i zdania.
Było to ciężkie tłumaczenie im tego wszystkiego. Szczególnie, że chcieli wiedzieć wszystko. Dosłownie wszystko
Ale najgorsze było to jak wyciągnąłem telefon z sportowej groby, którą tutaj zostawiłem.
Gdy włączyłem urządzenie zaatakowała mnie fala powiadomień od mojego chłopaka i wychowawcy z bidula.
CZYTASZ
Córka Zdrajcy
FanfictionLudzie, którzy zabili jej siostrę i siostrzeńca nie zaznają już spokoju... Ona pamięta... Córka zdrajcy nie odpuści... Pamięta... Każdą krzywdę... Każde słowo... Każdy czyn... ... "...jestem jak cień... będę się za tobą ciągnąć, dopóki cię nie dopad...